Opóźnienia lotów zwykle nie są niczym zaskakującym, zwłaszcza w okresie letnim, gdy ruch jest znacznie większy. Pasażerowie, którzy w piątek chcieli wrócić z Dubrownika do Krakowa, musieli jednak uzbroić się w cierpliwość, ponieważ utknęli na lotnisku na 20 godzin. Tylko część osób trafiła do hotelu, a za jedzenie i picie musieli dopłacać z własnych kieszeni.
REKLAMA
Zobacz wideo Goździalska została pobita w samolocie. Co zrobiła ze sprawą? "Nadal słabo widzę"
Kiedy przysługuje hotel za opóźniony lot? Część pasażerów nie otrzymała zakwaterowania
Początkowo samolot linii lotniczych Ryanair miał wylecieć z Dubrownika w piątek o godzinie 20.30. Na lotnisku ogłoszono jednak, iż lot odbędzie się cztery godziny później, a następnie przesunięto go na sobotni poranek.
Lot miał być wczoraj o 20.30, jednak zmienili godzinę na 00.10. Koniec końców przełożyli go na następny dzień o 6.15
- napisała pani Justyna, jedna z pasażerek, która skontaktowała się z "Gazetą Krakowską", aby nagłośnić sytuację. Samo opóźnienie nie byłoby tak skandaliczne, gdyby nie fakt, iż Ryanair nie zastosował się do obowiązujących przepisów i nie zapewnił wszystkim podróżnym noclegu ani wyżywienia. Warto przypomnieć, iż zgodnie z unijnymi regulacjami, pasażerowie opóźnionych lotów mają prawo do pomocy w postaci posiłków, napojów czy zakwaterowania w hotelu.
Nie mamy zapewnionego jedzenia, jedyna forma rekompensaty to kilka pojedynczych voucherów każdy po 4 euro (woda kosztuje 6 euro). [...] Powinni nam zapewnić hotel, jednak po godzinnym oczekiwaniu zabrano 70 osób i na tym się skończyło. Wydano nam kilka materacy z kocami
- relacjonowała załamana pasażerka.
Zobacz też: To najpiękniejsze lotniska na świecie. Na podium port w wakacyjnym raju Polaków [RANKING]
Co zrobić w przypadku opóźnienia lotu? Przewoźnik przez cały czas nie dał odpowiedzi
Z godziny na godzinę sytuacja robiła się coraz gorsza. Pasażerowie byli bardzo zmęczeni i przerażeni brakiem jakichkolwiek informacji od pracowników lotniska lub linii lotniczych, a na domiar złego, lot został ponownie przesunięty.
Około 2.30 lot został znowu przesunięty na 15.40, jednak w ciągu dnia okazało się, iż jest to jednak 16.45. Właśnie się dowiedzieliśmy jednak, iż osoby z hotelu nie zostały przetransportowane na lotnisko, więc prawdopodobnie lot o 16.45 się nie odbędzie. Praktycznie za wszystko musimy płacić z własnej kieszeni, nikt nie chce nam udzielić informacji, co mamy zrobić i czy w ogóle uda nam się dolecieć
- pisała pani Justyna do "Gazety Krakowskiej". Co więcej, nikt nie powiedział pasażerom, dlaczego nie mogą wrócić do Krakowa.
Jako powód początkowo podali usterkę jednak gwałtownie usunęli tę informację, podając najpierw, iż piloci byli niedoświadczeni i nie potrafili wylądować, a aktualnie wina zrzucana jest na 'złe' warunki atmosferyczne. Ponad 150 osób w tym dzieci i osoby starsze od ponad 15 h leżą na materacach bez posiłku
- relacjonowała. Ostatecznie samolot wystartował w sobotę o godzinie 16.49, czyli z 20-godzinnym opóźnieniem. "Gazeta Krakowska" próbowała skontaktować się z przewoźnikiem w celu wyjaśnienia tej sprawy, ale wciąż nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.