We wrześniu inflacja zaskoczyła w dół – wyniosła 2,9 procent rok do roku, utrzymując się na poziomie z sierpnia. To najniższy odczyt od kilku lat. Eksperci przewidują stabilizację poniżej 3 procent do końca roku. Ale czy Polacy rzeczywiście odczuli ulgę w sklepach? Niekoniecznie.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Inflacja spada, ale nie wszędzie
Portal portalspozywczy.pl informuje, iż wstępny szacunek inflacji CPI za wrzesień zaskoczył lekko w dół: 2,9 procent rok do roku, wobec oczekiwań 3,0 procent. Analitycy Banku Pekao SA podkreślają jednak istotny szczegół – cała niespodzianka skumulowała się w cenach żywności, a inflacja bazowa pozostaje wyżej, na poziomie 3,1-3,2 procent.
Co to oznacza w praktyce? Że mimo ogólnego spadku inflacji, w niektórych kategoriach produktów ceny przez cały czas rosną. Portal totalmoney.pl podaje, iż w sierpniu 2025 roku koszty jedzenia w Polsce wzrosły o 4,90 procent w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku.
To sporo mniej niż w pierwszej połowie roku – w marcu inflacja wynosiła jeszcze 4,9 procent, a żywność drożała znacznie szybciej. Ale dla zwykłego Kowalskiego liczy się to, co widzi na rachunku w sklepie. A tam wciąż wiele produktów kosztuje więcej niż rok temu.
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli masz wrażenie, iż mimo spadającej inflacji zakupy w sklepie nie stały się tańsze – to nie wyobraźnia. Inflacja pokazuje tempo wzrostu cen, a nie ich spadek. choćby przy inflacji 2,9 procent produkty przez cały czas drożeją, tylko wolniej niż wcześniej.
Portal kig.pl wyjaśnia, iż w kwietniu 2025 roku ceny żywności i energii (rozumiane łącznie) podbijały inflację ogółem, choć w mniejszym stopniu niż w marcu. Ceny administrowane – jak opłaty za wodę, wywóz śmieci czy ciepło – również rosły szybciej niż ogólna inflacja.
W praktyce oznacza to, iż choćby jeżeli inflacja spadła z 5-6 procent na początku roku do niespełna 3 procent we wrześniu, ceny w sklepach i rachunki za media przez cały czas są wyższe niż rok temu. Tylko rosną wolniej.
Owoce i używki przez cały czas mocno drożeją
Raport „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych” z maja 2025 roku, przygotowywany przez UCE Research i Uniwersytet WSB Merito, pokazywał, iż niektóre kategorie produktów drożały znacznie szybciej niż inflacja ogółem.
W maju najmocniej wzrosły ceny owoców – o 13,2 procent rok do roku. Na drugim miejscu znalazły się używki (kawa, herbata, alkohol) ze wzrostem o 12,8 procent. Trzecie miejsce zajął nabiał z podwyżką o 9,2 procent.
Marcin Luziński z Santander Bank Polska tłumaczył wówczas:
– Różnica między majem i kwietniem była kosmetyczna. Liczę na to, iż w kolejnych miesiącach dynamika wzrostu cen będzie się stopniowo obniżała, ale raczej nie ma co liczyć na szerokie przeceny w sklepach.
Jego prognoza się sprawdziła – we wrześniu inflacja żywności rzeczywiście zaskoczyła in minus, ale to raczej efekt sezonowości i zmienności cen owoców i warzyw niż trwały trend.
Dlaczego ceny przez cały czas rosną mimo niskiej inflacji?
Dr Joanna Myślińska-Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito wskazywała na kilka czynników odpowiedzialnych za utrzymującą się presję cenową:
Wysokie koszty produkcji i dystrybucji – wydatki na energię, transport i wynagrodzenia pozostają na podwyższonym poziomie. Firmy przerzucają te koszty na konsumentów.
Drożejące surowce na rynkach światowych – niektóre surowce przez cały czas drożeją, co przekłada się na ceny finalnych produktów w sklepach.
Skutki wcześniejszej inflacji – gdy ceny rosły o 10-15 procent, wielu producentów i sprzedawców nie podnosiło od razu marż do maksimum. Teraz, gdy inflacja spadła, dopiero nadrabiają te opóźnienia.
Dr Piotr Arak z VeloBanku dodawał:
– Utrzymuje się presja inflacyjna. przez cały czas rosną koszty pracy. Blisko dwucyfrowy wzrost płac w ujęciu rocznym detaliści przerzucają na konsumentów. Od początku 2024 roku rośnie też realna siła nabywcza gospodarstw domowych, co skłania sprzedawców do utrzymywania wyższych cen.
Pani Barbara robi zakupy. Nie widzi różnicy
– Inflacja podobno spadła, ale ja tego nie widzę w sklepie – opowiada pani Barbara z Warszawy na jednym z forów internetowych. – Masło przez cały czas kosztuje prawie 8 złotych, kawa podrożała, owoce są drogie. Co z tego, iż ceny rosną wolniej, skoro i tak są wyższe niż rok temu?
Takich głosów jest więcej. Dla zwykłych ludzi spadek inflacji z 5 do 3 procent nie oznacza, iż mogą odetchnąć z ulgą. Oznacza tylko, iż w przyszłym roku o tej porze produkty będą droższe o kolejne 3 procent, a nie o 5.
Co dalej z cenami?
Analitycy Banku Pekao SA przewidują, iż inflacja pozostanie w obecnych okolicach co najmniej do końca bieżącego roku, utrzymując się poniżej 3 procent. W samym październiku inflacja może kontynuować stabilizację na poziomie 2,9 procent, a nieznaczny ruch w dół możliwy jest w listopadzie.
Średniorocznie inflacja CPI w 2025 roku wyniesie około 3,7 procent – podobnie jak w 2024 roku. To dobra wiadomość dla gospodarki i daje szanse na dalsze obniżki stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski.
Ale łyżką dziegtu w tej beczce miodu pozostaje inflacja bazowa, która utrzymuje się na wyższym poziomie. Choć znajduje się w trendzie spadkowym, to jego tempo jest bardzo powolne.
Ceny energii znów w górę
Portal portalspozywczy.pl podaje, iż ceny nośników energii wzrosły we wrześniu o 0,2 procent miesiąc do miesiąca. To prawdopodobnie pokłosie rozpoczynającej się serii podwyżek cen energii cieplnej, po odmrożeniu ich cen z początkiem drugiego półrocza.
Przed rozpoczęciem sezonu grzewczego należy oczekiwać dalszych wzrostów w tej kategorii. To oznacza, iż rachunki za ogrzewanie w nadchodzącym sezonie będą wyższe niż w ubiegłym.
W całym roku 2025 nośniki energii podrożały o ponad 13 procent w porównaniu do 2024 roku. To jeden z głównych czynników podbijających inflację, mimo iż ceny żywności i innych produktów rosną wolniej.
Nie wszystko drożeje
Są jednak kategorie, gdzie ceny spadły. Paliwa do prywatnych środków transportu były we wrześniu o 12 procent tańsze niż rok wcześniej. Odzież i obuwie również potaniały o 2 procent rok do roku.
To efekt mocnego złotego i stabilizacji cen ropy na rynkach światowych. Dla kierowców to dobra wiadomość – tankowanie kosztuje mniej niż przed rokiem.
Produkty sypkie (cukier, mąka) również są tańsze – w maju ich ceny spadły o 2,3 procent rok do roku. To efekt nadpodaży na rynku krajowym i światowym oraz silnej konkurencji cenowej wśród producentów.
Prognozy na koniec roku
Marcin Luziński z Santander Bank Polska przewidywał w maju, iż pod koniec roku inflacja powinna dotrzeć do 4 procent rok do roku. Ta prognoza okazała się zbyt pesymistyczna – już we wrześniu inflacja wyniosła niecałe 3 procent.
Analitycy NBP zakładali, iż inflacja CPI może spaść poniżej 3 procent w trzecim kwartale 2025 roku – co się sprawdziło. Prognozują jednak niewielki wzrost pod koniec roku w związku z podwyżkami cen regulowanych, jak opłaty za wodę i wywóz śmieci.
Dla kredytobiorców i konsumentów to w sumie dobra wiadomość. Inflacja, choć przez cały czas nieco powyżej celu NBP (2,5 procent ą1 procent), wyraźnie hamuje. To zwiększa szanse na dalsze obniżki stóp procentowych, co może oznaczać tańsze kredyty.
Czynnik ryzyka: cła i wojny handlowe
Eksperci ostrzegają jednak przed czynnikami ryzyka. Marcin Luziński wskazywał już w maju:
– Czynnikiem ryzyka są cła w sytuacji, gdyby doszło do eskalacji konfliktu między USA a Unią Europejską.
Ten scenariusz nie jest bezzasadny. Napięcia handlowe między największymi gospodarkami świata mogą podbić ceny wielu produktów importowanych. To z kolei przełożyłoby się na wyższą inflację w Polsce.
Na razie jednak tego scenariusza udało się uniknąć. Inflacja spada, a złoty pozostaje mocny, co chroni nas przed importowaną inflacją. Pytanie, jak długo ta korzystna sytuacja się utrzyma.
Podsumowanie: spokojnie, ale nie za bardzo
Inflacja w Polsce w październiku 2025 roku jest pod kontrolą – utrzymuje się poniżej 3 procent i ma szansę dalej spadać. To dobra wiadomość dla gospodarki i dla Polaków.
Ale nie oznacza to, iż ceny przestaną rosnąć. przez cały czas będą wyższe niż rok temu, tylko tempo wzrostu jest wolniejsze. Niektóre kategorie – jak energia cieplna czy nabiał – przez cały czas drożeją szybciej niż inflacja ogółem.
Dla zwykłego Kowalskiego robiącego zakupy w sklepie najważniejsze jest to, iż presja cenowa rzeczywiście słabnie. Może nie widać tego dramatycznie na rachunku, ale sytuacja się stabilizuje. To lepsze niż galopująca inflacja z poprzednich lat.