Pół etatu w związku

newsempire24.com 2 miesięcy temu

Mąż na pół etatu

— Świetnie. Zrobiłeś żonie dziecko i teraz pod spódnicę mamy? Nie, synku, tak to nie działa. Nie będę cię chować.
— O co ci chodzi? Nie na zawsze… Po prostu chcę odetchnąć, rozumiesz? Tam ona wrzeszczy, płacze, potem przeprasza, znów krzyczy… Nerwy mam już tak napięte, iż choćby cudzy oddech mnie wkurza!
— Odpoczniesz na tamtym świecie — syknęła Tamara, stanowczo robiąc krok naprzód. — Ożeniłeś się — zniesiesz. To nie obóz harcerski, tylko rodzina. Czy myślałeś, iż całe życie będziecie biegać po klubach i oglądać filmiki?

Marek odwrócił wzrok i nerwowo wzruszył ramionami. Chciał coś powiedzieć, ale słowa utknęły mu w gardle. Postawił torbę na podłodze, jakby mimo wszystko zamierzał wedrzeć się do mieszkania matki, choćby przez jej protesty.

Tamara natychmiast się przybliżyła.

— Nie! Żadnych noclegów. Żadnych kolacji. jeżeli sam nie pójdziesz, wezwę policję. Mówię poważnie. Patrzcie go, zmęczony…

Marek zawsze tak się zachowywał. Patrzył bezradnie i z wyrzutem, ale w jego oczach migotały iskry urazy.

…Syn od dziecka był mistrzem uników. Gdy starszy brat harował na działce, Marek narzekał na ból brzucha i leżał w łóżku z gorączką. Tamara biegała z nim po lekarzach, aż w końcu zrozumiała, iż jej młodszy to po prostu świetny aktor i cwaniak.

Pewnego razu, gdy znów „zachorował” przed sprawdzianem, po prostu wyciągnęła go za kark z łóżka. Chlipał, jęczał i narzekał, ale musiał iść.

— Jak umrę w szkole, to będziesz żałować! — fukał obrażony, ciągnąc nosem. — Pani Nowakowa cię zbeszta, iż wysłałaś chorego syna do szkoły. Ciebie, nie mnie!

Tamara się śmiała, choć już wtedy wiedziała, iż to nie jest zabawne. Marek mógł pół dnia bawić się klockami i budować zamki, ale sprzątnięcie talerza było dla niego tragedią kosmiczną. Zadania domowe robił tylko po awanturze. Przy każdej trudności biegł do mamy z oczami nieszczęśliwego szczeniaka.

I choć Tamara próbowała to ukrócić, nawyk zrzucania odpowiedzialności nigdy nie zniknął.

Kinga, żona Marka, miała trudny charakter. Na początku była cicha, słodka i czuła. Gotowa była choćby kawę do łóżka podać.

— Mama, choćby parę razy przyniosła mi kawę do łóżka. Taką żonę właśnie chciałem — zwierzał się Tamarze.

Tamary jednak takimi sztuczkami nie dało się nabrać. Doskonale wiedziała, iż na początku każdy stara się pokazać z najlepszej strony. Do tego Kinga miała zaledwie dwadzieścia jeden lat. Zero doświadczenia, za to mnóstwo chęci, by wszystkim się podobać.

Wystarczyła jedna kolacja, by Tamara poczuła, iż pod maską grzecznej dziewczynki kryje się mały wulkan. Gdy Marek poprosił o widelec zamiast łyżki, Kinga wstała, ale głośno i irytująco westchnęła. Gdy żartem nazwał ją „kapryśnicą”, uśmiechnęła się, ale mimowolnie uniosła brew.

Gdy siostrzenica Tamary nieostrożnie skomentowała sałatkę, Kinga gwałtownie wstała od stołu, zaciskając usta.

— Oj, zapomniałam zadzwonić do mamy! — rzuciła i zniknęła w kuchni.

Tamara miała wrażenie, iż do nikogo nie zadzwoniła. W kuchni panowała cisza.

— Ostrożnie z nią, synku. Jesteś pewien, iż to twoje? — szepnęła, gdy Kinga wyszła. — Nie najgorsza dziewczyna, taka ci potrzebna, żeby cię poganiała, ale…

„Ale nie rozumiesz, na co się piszesz” — pomyślała Tamara, choć głośno tego nie powiedziała.

— Mamo, u nas wszystko gra. Jesteś dla niej za surowa. Bywa emocjonalna, ale to nie problem — machnął ręką Marek.

Nie problem… Dla Tamary to naprawdę nie był problem. Widziała w tym choćby plusy. Tak, Kinga ma charakter, ale za to jest przebojowa i samodzielna. Zawsze postawi na swoim. I nie pozwoli Markowi rozlazić się.

Tylko czy Marek był na to gotowy? Jak pokazało życie — nie był.

Pół roku po ślubie Kinga i Marek zjawili się u Tamary z tortem i szerokimi uśmiechami.

— Mamo, niedługo zostaniesz babcią!

Tamara o mało się nie zakrztusiła. W gardle jej się ścisnęło, a dłonie momentalnie spociły. Poprawiła okulary i spojrzała uważnie na młodą parę. Promienieli, jakby wygrali fortunę.

— Co wy? — wyrwało się Tamarze. — Jeszcze roku nie przeżyliście razem, a już dzieci?

Marek zdziwion

Idź do oryginalnego materiału