Pochodzę z biednej wielodzietnej rodziny, ale choćby u nas w domu takiego czegoś nie było!

twojacena.pl 2 dni temu

Pochodzę z niezamożnej, licznej rodziny, ale choćby u nas w domu nie było takich rzeczy! Każdy zawsze jadł z osobnych talerzy, mycie naczyń odbywało się na zmianę, a niedawno rodzice w końcu kupili zmywarkę. Dlatego, gdy przyjechałam do mojego chłopaka i zobaczyłam, jak wygląda życie w jego rodzinie, byłam w totalnym szoku.

Mój chłopak, nazwijmy go Kacper, zaprosił mnie do swoich rodziców. Mieszkają w małym miasteczku, w przytulnym domku z ogrodem. Cieszyłam się, iż poznam jego rodzinę, bo z Kacprem byliśmy już razem od kilku miesięcy i wydawało mi się, iż to poważna relacja. Jego mama, którą nazwę Danutą, przywitała mnie serdecznie: uśmiechała się, wypytywała o życie, częstowała herbatą z domowym sernikiem. Tata Kacpra, nazwijmy go Stanisławem, też okazał się sympatyczny — żartował, opowiadał historie z młodości. Generalnie pierwsze wrażenie było świetne.

Ale potem przyszedł czas obiadu i wtedy zaczęło się prawdziwe szaleństwo. Gdy usiedliśmy do stołu, zauważyłam, iż stoi na nim tylko jeden duży garnek z ziemniakami, miska z surówką i jedna (!) głęboka miska. Pomyślałam, iż to na wspólne danie, ale nie. Danuta wzięła tę miskę, nałożyła do niej ziemniaki z mięsem, dodała surówkę i… zaczęła jeść. Potem podała miskę Stanisławowi. On też nałożył sobie jedzenia i jadł — z tej samej miski! Następnie miska trafiła do Kacpra, a potem do mnie. Siedziałam jak zamurowana, nie wiedząc, jak zareagować. U nas w domu każdy je ze swojego talerza i nigdy nie spotkałam się z tym, żeby cała rodzina jadła z jednego naczynia.

Starałam się ukryć zdziwienie, ale chyba było widać je na mojej twarzy. Kacper szepnął: „U nas tak jest, nie przejmuj się”. Ale jak tu się nie przejmować? Nałożyłam trochę jedzenia, starając się nie myśleć o tym, iż miska już była w rękach wszystkich. Danuta, widząc moje zakłopotanie, powiedziała: „U nas w rodzinie tak jest, żeby nie zmywać masy naczyń. To oszczędność czasu i wody!” Uśmiechnęłam się grzecznie, ale w głowie miałam tylko jedno pytanie: jak tak można żyć?

Po obiedzie pomyślałam, iż może to jednorazowa sytuacja i później będzie normalnie. Ale nie. Gdy przyszło czas na zmywanie, okazało się, iż w tym domu w ogóle nie ma zwyczaju robienia tego od razu. Danuta tylko opłukała tę samą miskę i odstawiła ją na półkę. Garnek i miskę też tylko przelano wodą — i tyle. Zaproponowałam pomoc w sprzątaniu, ale usłyszałam, iż „goście nie zmywają naczyń”. To było miłe, ale chętnie sama bym je umyła, żeby mieć pewność, iż są czyste.

Następnego dnia odkryłam kolejną dziwność. Rano Stanisław przygotowywał śniadanie — jajecznicę. Rozbił jajka na patelnię, a skorupki… po prostu rzucił w kąt kuchni, gdzie stała mała kupka śmieci. Pomyślałam, iż przesłyszałam się, gdy powiedział: „Posprzątamy później, nie ma sprawy”. Ale nikt nie sprzątał! Kupka w kącie rosła: lądowały tam obierki, puste opakowania po mleku, choćby zużyte chusteczki. Danuta wyjaśniła, iż sprzątają raz w tygodniu, żeby „nie tracić czasu każdego dnia”. Byłam w szoku. U mnie w domu śmieci wynosi się codziennie, a kuchnia zawsze lśni.

Kacper, widząc moje zdenerwowanie, próbował tłumaczyć, iż w jego rodzinie są swoje zwyczaje. „Przyzwyczailiśmy się tak, dla nas to normalne”, mówił. Ale nie potrafiłam zrozumieć, jak można uważać za normalne jedzenie z jednej miski i życie ze stertą śmieci w kuchni. Starałam się nie oceniać, bo to ich dom, ich zasady. Ale w środku wszystko we mnie krzyczało: „Jak tak można?!”

Po kilku dniach wróciłam do domu i, szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. Najpierw przytuliłam naszą zmywarkę i z przyjemnością zjadłam śniadanie z własnego talerza. Z Kacprem zostaliśmy razem, ale postanowiłam, iż więcej nie zostanę u jego rodziców na dłużej niż kilka godzin. On sam przyznał, iż czasem wstydzi się tych rodzinnych przyzwyczajeń.

Ta historia dała mi do myślenia o tym, jak różnie ludzie organizują swoje życie. Nie twierdzę, iż ich sposób jest zły, ale na pewno nie jest dla mnie. Teraz, gdy z Kacprem rozmawiamy o przyszłości, od razu zaznaczam: każdy będzie miał swój talerz, śmieci wynosimy codziennie, a zmywarka to nie luksus, ale konieczność. I wiecie co? On się ze mną zgadza. Życie uczy, iż czasem dopiero zderzenie z czyimiś zwyczajami pokazuje nam, co naprawdę dla nas ważne.

Idź do oryginalnego materiału