— Po prostu się nie zgodziłam, a on długo nie mógł się otrząsnąć.

newsempire24.com 1 tydzień temu

— Po prostu zajmuj się domem — głos Darka brzmiał obojętnie. choćby nie podniósł wzroku znad telefonu. — Twoje zadanie to dbać o ciepło rodzinne. Ja zapewniam byt, ty prowadzisz gospodarstwo. Wszystko fair.

Zastygłam z talerzem w dłoniach. Przez dwadzieścia trzy lata małżeństwa widziałam różne rzeczy, ale to zdanie…

Sabina, moja najlepsza przyjaciółka, która siedziała naprzeciwko, prychnęła w swój kieliszek wina:
— A co on powiedział złego? Wiele kobiet marzyłoby, by być na twoim miejscu, Kasia.

Mój wzrok pobiegł w stronę syna. Mateusz siedział ze spuszczoną głową. Jego telefon zadrżał.
— Darku — postawiłam talerz na stole. — A czy pomyślałeś, iż mogę być kimś więcej niż pomoc domowa?

— Zaczyna się — przewrócił oczami. — Przecież wszystko omówiliśmy, kiedy rezygnowałaś z pracy.

— A może po prostu przekonałeś mnie, iż tak będzie lepiej dla wszystkich?

Coś w moim tonie sprawiło, iż oderwał wzrok od ekranu. Nasze spojrzenia się spotkały, a w jego oczach dostrzegłam iskierkę strachu. Czy naprawdę myślał, iż nie widziałam tych ich porozumiewawczych spojrzeń, przypadkowych dotknięć?

Mateusz nagle wstał od stołu:
— Mogę już iść? Mam projekt z informatyki.

— Jasne, idź — odparłam, nie odrywając wzroku od męża.

Dźwięk zatrzaskujących się drzwi wejściowych rozległ się echem po mieszkaniu. Sabina się ulotniła. Darek w milczeniu zbierał naczynia.

— Zostaw to. Usiądź.

— O co chodzi? — zastygł przy zlewie.

— O to, iż nie jestem zmywarką. Pamiętasz, kim byłam, zanim wmówiłeś mi, iż „dzieci potrzebują matki w domu”?

— Znowu swoje.

— Nie. To ty zdecydowałeś. Jak zawsze.

Telefon męża cicho zadzwonił. Wiadomość.

— Nie odpiszesz? Od Sabiny?

— Przestań. Zachowujesz się nieracjonalnie.

— Nieracjonalnie? Porozmawiajmy o racjonalności. Opowiedz mi o tym waszym wspólnym projekcie z moją najlepszą przyjaciółką.

Dźwięk policzka rozciął powietrze. Ale to nie Darek mnie uderzył. To ja wymierzyłam mu tę siarczystą.

— Mamo? — głos Mateusza z przedpokoju sprawił, iż drgnęliśmy. — Idę do Rafała, dobrze?

— Oczywiście, kochanie.

O trzeciej nad ranem obudził mnie dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Mateusz?

— Gdzie byłeś? — zastygłam w progu kuchni.

Syn drgnął, gwałtownie chowając coś do kieszeni.

— Mati, co się dzieje?

— Ja… rzuciłem studia. Dwa miesiące temu. Nie chcę być informatykiem! To twoje marzenie, tato, nie moje.

— A pieniądze? Komu jesteś winien?

— Pożyczyłem. Dwadzieścia tysięcy złotych. Na kurs fotografii. Teraz żądają zwrotu, grożą, iż powiedzą ojcu.

— Jutro to załatwimy — powiedziałam.

Nie zdążyłam dokończyć. W zamku przekręcił się klucz. Darek.

— Nie śpicie? — jego głos brzmiał ochryple. Czuć od niego whisky.

— Tato, wszystko wyjaśnię — Mateusz stanął między nami.

— Co wyjaśnisz? Że mój syn jest kłamcą? Sabina mi wszystko powiedziała. O studiach.

Zamarłam:
— Sabina?

— Tak, wyobraź sobie. Choć ktoś w tym domu uważa, iż powinienem znać prawdę.

— Koniec — powiedziałam, patrząc na Darka.

— Jaki „koniec”? To ty go tak wychowałaś? — odwrócił się do mnie. — A propos oszustw… jak tam Sabina? Nie zmęczyły ją te wasze „spotkania biznesowe”?

— Zamknij się — warknął Darek.

— A co? Uderzysz? Przy synu?

Wtedy Mateusz podszedł do drzwi:
— Wychodzę. Wy dwoje… pasujecie do siebie.

Drzwi zatrzasnęły się.

— Zadowolona? — głos Darka drżał.

W tej samej chwili ktoś zadzwonił.

Za drzwiami stała Sabina. Rozczochrana, z rozmazanym tuszem.

— Musimy porozmawiać.

— Co ty tutaj robisz? — warknął Darek.

— To samo, co zawsze — przeszła obok niego, siadając przy stole. — Niszczę cudze życie. Wiesz, Kasia, on mi też obiecywał rozwód. Mówił, iż jestem wyjątkowa. A potem dowiedziałam się o Magdzie z księgowości. I o Ani z siłowni.

— Zamknij się! — Darek uderzył pięścią w stół.

— Nie, teraz prawda wyjdzie na wierzch. jeżeli chodzi o studia twojego syna… to ja powiedziałam jego dziewczynie. Nasłałam ją na niego. A ona uwierzyła, iż ją rzuci. Więc zaczęła go szantażować.

— Po co? — w końcu odezwałam się.

— Nie wiem. Może chciałam, żebyście poczuli to, co ja? Pustkę.

Skierowała się do wyjścia, ale w drzwiach się odwróciła:

— Wiesz, co jest najśmieszniejsze? Naprawdę uważałam cię za przyjaciółkę.

Drzwi zatrzasnęły się.

— Kasia… — Darek zrobił krok w moją stronę.

— Nie trzeba. Po prostu wyjdź.

— Porozmawiajmy.

— O czym? Jest czwarta nad ranem. Nasz syn odszedł. Twoja kochanka się przyznała. A ja… po prostu mam dość sprzątania po tobie. Klucze zostaw na komodzie.

Skinął głową. Powoli wyjął wiązkę kluczy, odłożył. Zawahał się w drzwiach:

— Wybacz mi.

Znowu zatrzask. Zostałam sama. Telefon zadrżał. Wiadomość od Mateusza:
*„Mamo, jest ok. Nie szukaj. Po prostu daj mi przestrzeń.”*

Wysłałam odpowiedź:
*„Dbaj o siebie. Kocham.”*

Potem otworzyłam listę kontaktów. Sabina. Usunąć?

Palec zawisł nad ekranem. W końcu zrobiła to, na co mnie nie stać było od lat — rozwiała tę piękną iluzję. Kliknęłam *„usuń”* i pierwszy raz od dawna się uśmiechnęłam.

Idź do oryginalnego materiału