19 listopada 2025
Dziś wieczorem, po dwudziestu jednym roku małżeństwa, Grażyna spojrzała na mnie i powiedziała:
Powinieneś zaprosić inną kobietę na kolację i do kina.
Zaskoczyło mnie to.
Uśmiechnęła się potem cicho i dodała:
Kocham cię, ale wiem, iż pozostało jedna kobieta, która również cię kocha i od dawna czeka choćby na odrobinę twojego czasu.
Miałem na myśli moją mamę, Jadwigę.
Jadwiga od dziewiętnastu lat żyje sama po śmierci taty. Praca i troska o troje dzieci pochłaniały mnie tak, iż rzadko widywałem się z nią.
Tego wieczoru zadzwoniłem:
Mamo, jutro chodźmy razem na kolację i do kina, tylko nas dwoje.
Co się stało, kochanie? Wszystko w porządku? zapytała z niepokojem.
Mama zawsze wierzyła, iż niespodziewane telefony zwiastują złe wieści.
Wszystko dobrze, mamo. Po prostu chciałbym spędzić z tobą wieczór.
Zamilkła na chwilę, po czym łagodnie odpowiedziała:
Z przyjemnością.
W piątek po pracy pojechałem po nią do Warszawy. Czekała już na przystanku zadbana, uśmiechnięta, w tej samej sukni, którą kiedyś nosiła na rocznicę ślubu.
Powiedziałam koleżankom, iż mam randkę z synem, zaśmiała się. Wszyscy czekają, aż potem dowiedzą się, jak to było.
Udało nam się znaleźć małą, przytulną knajpkę w Krakowie, na Kazimierzu. Jadwiga wzięła mnie pod rękę tak delikatnie, jak kiedyś w dzieciństwie.
Kiedy przynieśli menu, przeczytałem je głośno, bo dla niej mały druk był trudny do odczytania.
Kiedyś czytałam ci menu, uśmiechnęła się.
Teraz moja kolej, mamo, odparłem.
Rozmawialiśmy długo o życiu, o wspomnieniach, o wszystkim, co gromadziło się między nami przez lata. Film ominęliśmy, ale nie żałowaliśmy.
Kiedy odwoziłem ją do domu, powiedziała:
Chciałabym powtórzyć to spotkanie, ale następnym razem zaproszę ja.
Uśmiechnąłem się i zgodziłem.
Kilka dni później Jadwiga nagle zmarła z zawału serca. Nie zdążyłem się pożegnać.
Po pewnym czasie otrzymałem kopertę. W środku kopia rachunku z restauracji i notatka:
Zapłaciłam z góry. Nie wiedziałam, czy będę mogła być przy tobie, ale chciałam opłacić kolację dla nas dwojga dla ciebie i twojej żony. Nigdy nie dowiesz się, jak wiele ten wieczór dla mnie znaczył. Kocham cię, synku.
Wtedy zrozumiałem: nie odkładaj słów kocham cię. Daj czas tym, na których Ci zależy. Bo rodzina to nie później. Rodzina to teraz.










