Po dwudziestu jednym latach małżeństwa pewnego wieczoru moja żona, Zofia, spojrzała na mnie i szepnęła:
Musisz zaprosić inną kobietę na kolację i do kina.
Zaskoczyłem się, a ona uśmiechnęła się cicho i dodała:
Kocham cię, ale wiem, iż pozostało jedna pani, która też cię kocha i od dawna czeka choćby odrobinę twojego czasu.
To była moja matka, Helena. Od dziewiętnastu lat mieszkała samotnie po śmierci ojca. Praca i troska o troje dzieci wyczerpywały mnie tak, iż prawie nie widywałem się z nią.
Tego wieczoru zadzwoniłem:
Mamo, chodźmy jutro na kolację i do kina, tylko my dwoje.
Co się stało, synku? Wszystko w porządku? zapytała zdenerwowana.
Matka zawsze wierzyła, iż nagłe telefonaty zwiastują złe wieści.
Wszystko dobrze, mamo. Po prostu chcę spędzić z tobą wieczór.
Zamilkła na chwilę, po czym łagodnie odpowiedziała:
Chętnie.
W piątek po pracy przyjechałem po nią. Stała już przy wejściu zadbana, uśmiechnięta, w tej samej sukni, którą kiedyś nosiła na rocznicę ślubu.
Powiedziałam koleżankom, iż mam randkę z synem zaśmiała się Wszystkie czekają, by potem usłyszeć, jak poszło.
Poszliśmy do małej, przytulnej restauracji w Krakowie. Helena wzięła mnie za rękę tak delikatnie, jak kiedyś w dzieciństwie. Kiedy przynieśli kartę dań, przeczytałem ją na głos, bo jej mała czcionka była trudna do odczytania.
Kiedyś czytałam ci menu uśmiechnęła się.
Teraz moja kolej, mamo odparłem.
Rozmawialiśmy długo o życiu, o wspomnieniach, o wszystkim, co nagromadziło się między nami przez lata. Film przegapiliśmy, ale nie żałowaliśmy. Gdy odprowadziłem ją do domu, powiedziała:
Chciałabym powtórzyć to spotkanie, ale następnym razem zaproszę ja.
Uśmiechnąłem się i zgodziłem.
Kilka dni później Helena nagle zmarła z zawału serca. Nie zdążyłem pożegnać się. Po pewnym czasie otrzymałem kopertę. W środku wydruk z rachunku z restauracji i list:
Zapłaciłam z wyprzedzeniem. Nie wiedziałam, czy będę mogła być tam, ale chciałam opłacić kolację dla dwóch dla ciebie i twojej żony. Nigdy nie dowiesz się, jak wiele ten wieczór dla mnie znaczył. Kocham cię, synu.
Wtedy zrozumiałem: nigdy nie odkładaj słów Kocham cię. Daj czas tym, których kochasz. Bo rodzina to nie później. Rodzina to teraz.










