Śnieżynki lecą na spotkanie
Po dwudziestu latach wspólnego życia wiele par przeżywa trudne chwile. Krystyna i Roman również nie uniknęli tego losu.
Dwadzieścia lat z Romkiem, wiele przeszliśmy, wychowaliśmy syna Jacka, który teraz studiuje. Powinnam zadzwonić, jak sobie radzi samodzielnie w akademiku. I choć nie narzeka… myślała Krystyna, otulona kocem w fotelu.
Ich syn od dziecka był uparty jak ona. Dlatego łatwo jej się z nim dogadać to jej odbicie. Choć marzyła o dwójce dzieci, nie zdecydowali się na drugie. Życie było zbyt trudne, by ryzykować.
Poznali się na studiach, pobrali na trzecim roku, a na czwartym urodził się Jacek. Na szczęście pomagała mama, więc nie musiała brać urlopu dziekańskiego. Razem z Romanem skończyli studia.
Nie od razu było łatwo brakowało pieniędzy, ale z czasem, jak mówią: przeszło jak sen.
Roman załatwił sobie pracę w dużej firmie, awansował, a teraz był wicedyrektorem. Krystyna nie dbała o karierę pracowała jako zwykła menedżerka w innym biurze.
Mógłbym cię zatrudnić u nas powiedział kiedyś Roman ale nie chcę, żebyśmy pracowali razem. Zobacz, co się dzieje z Iloną i Markiem same kłótnie. Ona go o wszystko zazdrości.
Rozumiem, Romek. Praca to praca, a rodzina to rodzina. Zgadzam się odparła, a on był zadowolony z jej postawy.
Roman był poważnym człowiekiem. Choć lubił piękne kobiety i czasem myślał o różnych rzeczach, nigdy nie zdradził Krystyny. Owszem, czasem flirtował ale kto nie flirtuje?
Krystyna bywała zazdrosna, a gdy nie wytrzymywała, wybuchała. Teraz siedziała w fotelu, patrząc na śnieg za oknem, a na ekranie telefonu uśmiechało się do niej znajome, ukochane oblicze męża.
Uśmiecha się, a mnie boli myślała. Dlaczego nie zadzwoni? Czułam się samotna, bo nie potrafiłam przełamać dumy i zgodziłam się na czasową rozłąkę. A teraz? Mogłam wszystko naprawić
Pół roku temu Roman powiedział:
W pracy jest firmowa impreza z okazji jubileuszu. Szef kazał przyprowadzić żony i mężów. Więc, Krysia, szykuj się.
Och, muszę kupić nową sukienkę! Chcę wyglądać pięknie!
Kupimy, kiedy chcesz.
W weekend pojedziemy do galerii.
Wybrała elegancką, kosztowną sukienkę. Gdy ją założyła, Roman aż się zakrztusił.
O rany, Krysia, jesteś przepiękna!
A myślałeś? roześmiała się dumnie.
Teraz, siedząc w fotelu, wspominała tamtą imprezę. Widziała, jak Roman tańczył z koleżankami z pracy zwłaszcza z księgową Hanną, która w obcisłej czerwonej sukience szeptała mu coś do ucha, a oboje wybuchali śmiechem.
Krystynę zostawił z Markiem, rozwodnikiem, który nudził ją opowieściami o Tajlandii. Roman zapraszał ją do tańca, pytał, czy dobrze się bawi, ale gdy widziała go z innymi, serce jej pękało.
Po powrocie do domu, gdy zmyła makijaż, wybuchnęła:
Nie podobało mi się twoje zachowanie. Czemu zostawiałeś mnie z Markiem? Jego opowieści mnie nudziły!
A ty myślisz, iż cały wieczór powinienem stać przy tobie i uciekać od kobiet, które chciały ze mną tańczyć? Zresztą, to one mnie zapraszały!
Tak odparła z wyzwaniem. Ale wolałabym, żebyś nie ignorował żony dla szefa i tej księgowej Hanny.
Krystyna westchnął zmęczony Roman. Mam dość twojej zazdrości. Twoje wybuchy, podejrzenia Zachowujesz się jak paranoiczka.
Lepiej być paranoiczką niż kobieciarzem odcięła się.
W takim razie może powinniśmy na jakiś czas odpocząć od siebie.
Odsunęła się do okna, tłumiąc łzy. Dumna, nie powiedziała, iż go kocha i boi się go stracić.
Zgadzam się wyrzuciła z siebie.
Za oknem zerwała się burza grzmoty, błyskawice, ulewa.
Nazajutrz Roman spakował rzeczy i wyszedł. Krystyna chciała wyć z rozpaczy.
Wieczorami rozmyślała:
Może powinnam częściej mówić mu, iż go kocham. Może mniej zazdrościć, więcej ufać. Nigdy nie wierzyłam, iż mógłby mnie zdradzić. A teraz widzę, iż ta przerwa to początek końca.
Nagle zrozumiała swoje błędy ale wiedza przyszła za późno.
Nadchodziły święta. Krystyna patrzyła na snieg za oknem rzadko padał tak cicho, zwykle wiatr porywał płatki.
Telefon zadzwonił. Dzwoniła matka.
Krysiu, córeczko, jak się macie?
W porządku skłamała.
Przyjedźcie z Romkiem na święta, koniecznie z Jackiem! Bez wymówek! mówiła radośnie.
Krystyna nie potrafiła zniszczyć jej nastroju i obiecała.
Lubili święta u rodziców w małej wsi pod górami. Jeździli na nartach, pili herbatę przy kominku na niedźwiedziej skórze, jedli matczyne pierogi.
Rozłączyła się, czując pustkę. Rodzice nie wiedzieli, iż żyją osobno.
Może zadzwonię do Romka? pomyślała niepewnie.
W końcu zebrała się na odwagę.
Cześć, Romek szepnęła.
Cześć odpowiedział życzliwie. Tęskniła za jego głosem.
Mama dzwoniła. Czeka nas na święta. Nie powiedziałam jej
Mogę przyjechać odparł. Ale co powiemy o nas?
Nic. Nie chcę psuć im świąt. Udawajmy, iż wszystko gra. A potem powiem.
Dobrze zgodził się.
Spotkajmy się w galerii, kupmy prezenty.
Mogę ci pomóc zaskoczył ją.
Serce waliło jej jak młot. Ostatni raz widziała go pół roku temu.
Spotkali się w galerii, chłonąc wzajem swoje twarze.
Jak się masz? spytał.
Normalnie.
Kupowali prezenty dla rodziców, siostry i Jacka. Krystyna śmiała się, czuła się szczęśliwa po raz pierwszy od miesięcy.
Roman podwiózł ją pod dom, pomógł wynieść torby.
Dzięki za pomoc.
Nie ma sprawy odpowiedział, patrząc na nią dziwnie.
Chciała, by wszedł do środka.
Może herbaty?
Bardzo chcę powiedział nagle i objął ją.Weszli do domu razem, a za oknem śnieżynki wirowały radośnie, jakby tańczyły na cześć ich odrodzonej miłości.