Rozdział I. Królowa Beskidu Niskiego
Lackowa od zawsze była wyjątkowa. Jej strome stoki i wyniosła sylwetka sprawiały, iż ludzie mówili o niej „Królowa Beskidu Niskiego”. Zimą wyglądała jak biała wieża, latem jak ciemna twierdza otoczona bukami i jodłami. U jej podnóża, w Hucie Wysowskiej, od XVIII wieku płonęły piece, w których wyrabiano szkło tak czyste, iż trafiało aż do Budapesztu i Wiednia.
Starcy powiadali, iż piec huty nigdy nie gasł naprawdę, a jego żar karmiony był duszami hutników, którzy padli ofiarą ciężkiej pracy. Ich jęki miały się nieść w nocy po lesie, razem ze stukotem narzędzi i śpiewem drwali.
– „To góra trzyma ich przy sobie” – mówili. – „Kto raz tu zginie, temu trudno odejść”.
Rozdział II. Zakazana miłość
W tamtym czasie żył Maciek, syn hutnika. Był młody, silny i pełen marzeń. Zakochał się w Lili, pięknej Cygance, która z rodziną wędrowała karpackimi traktami. Spotykali się potajemnie na polanach, pod starymi bukami, gdzie szeptały potoki.
– „Nie wolno ci z nią być” – ostrzegał ojciec. – „Przyniesie ci tylko zgubę”.
Ale Maciek odpowiadał tylko:
– „Nie cofnę serca, które raz pokochało”.
Wieś mówiła o nich źle, a ojciec Maćka postanowił rozdzielić kochanków. Lila uciekła, szukając schronienia, a Maciek poprzysiągł, iż jeżeli ją straci – umrze.
Rozdział III. Ucieczka Lili
Nocą spadła mgła, a las nad Lackową szumiał złowrogo. Lila biegła przez knieje, czując, iż każdy cień jest jego cieniem – ojca Maćka. Za nią rozlegał się krzyk:
– „Znajdę cię! Choćbyś schowała się w samej ziemi, ja cię znajdę!”
Dziewczyna płakała. Las był gęsty, potoki wezbrane. Zatrzymała się przy kapliczce, błagając:
– „Boże, uchroń mnie przed nim!”
I wtedy, jakby na odpowiedź, poczuła dłoń Mariolci, która pojawiła się nagle, jakby wyszła z mgły.
Rozdział IV. Mariolcia i włóczka z losu
Mariolcia była dziewiarką niezwykłą. Jej dzierganie miało moc – każdy splot był jak zaklęcie. W dłoniach trzymała motek srebrzystej włóczki, cienkiej jak pajęczyna, błyszczącej jak rosa na świcie.
– „Schowałaś się dobrze, ale on cię znajdzie” – rzekła. – „Tylko płaszcz może cię ochronić”.
– „Płaszcz?” – spytała Lila, drżąc.
– „Tak. Niewidzialny, utkany z nocy Lackowej”.
I zaczęła dziergać – szybko, pewnie, jakby prowadziła ją sama góra.
Rozdział V. Płaszcz niewidzialności
Każde oczko lśniło, jakby zawierało w sobie gwiazdę. Płaszcz rósł w oczach, miękki, a zarazem ciężki jak poranna mgła.
– „To magia…” – wyszeptała Lila.
– „To przeznaczenie” – odparła Mariolcia.
Gdy płaszcz był gotów, zarzuciła go na ramiona dziewczyny. Lila zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu. Tylko echo jej głosu zostało:
– „Niech Lackowa mnie ukryje”.
W oddali rozległ się wściekły krzyk ojca Maćka, który minął ich, nie widząc, iż Lila stała kilka kroków od niego.
Rozdział VI. Rozpacz Maćka
Tymczasem w chacie hutników Maciek bił się z ojcem.
– „Gdzie ona jest?!” – krzyczał.
– „Odeszła! Zapomnij o niej!” – ryknął ojciec.
– „Nigdy!”
Sąsiedzi mówili potem, iż chłopak szalał z rozpaczy. Kiedy noc otuliła Lackową, Maciek poszedł na wzgórze i tam, złamany bólem, odebrał sobie życie.
Jego ciało pochowano w miejscu, gdzie zbiegają się granice wsi i dawnej huty – poza cmentarzem, jakby sam Bóg go odrzucił.
Rozdział VII. Upiór spod Lackowej
Ale góra nie przyjęła go w ciszy. niedługo ludzie zaczęli widywać Maćka między drzewami. Jego oczy jarzyły się jak węgle, a twarz była blada jak szkło.
– „To upiór!” – wołały kobiety zbierające jagody.
Nocą słychać było zawodzenie, jakby góra sama płakała. Czasem wśród buków migotało światło, przypominające ogień huty.
– „To on szuka Lili” – mówili ludzie. – „Nie zazna spokoju, póki jej nie odnajdzie”.
Rozdział VIII. Tajemnica huty
Ruiny huty Wysowskiej stały się miejscem, którego ludzie unikali. Mówiono, iż Maciek błąka się tam, a jego ojciec – zgorzkniały i złamany – dołączył do niego po śmierci. W szkłach, które ocalały, można było ponoć zobaczyć twarze hutników, a czasem choćby Lili, skrywającą się pod płaszczem niewidzialności.
– „To przeklęte miejsce” – mawiali starcy. – „Ogień i miłość spaliły tę ziemię”.
Rozdział IX. Cena płaszcza
Wieść o upiorze dotarła także do Mariolci. Wiedziała, iż jej płaszcz ocalił Lili, ale nie zdołał uratować Maćka.
– „Każde dzierganie ma swoją cenę” – mówiła. – „Każdy płaszcz rzuca cień”.
Niektórzy twierdzili, iż nocą, gdy wiatr huczy na Lackowej, słychać brzęk drutów dziewiarki. Inni mówili, iż to sama góra przypomina o klątwie zakazanej miłości.
Rozdział X. Lackowa dziś
Do dziś Lackowa stoi dumna, a jej zbocza pełne są tajemnic. Turysta, który zapuści się w las, może poczuć nagle chłód, usłyszeć echo płaczu albo dostrzec błysk jak ze szklanego kielicha.
Miejscowi szepczą, iż tam, gdzie kiedyś stała huta, przez cały czas unosi się zapach dymu i żaru. A wśród buków można zobaczyć bladą postać chłopaka i dziewczyny – raz razem, raz osobno – błądzących ku sobie, a nigdy się nie spotykających.
Lackowa, Królowa Beskidu Niskiego, pamięta wszystko: hutników i ich piec, zakazaną miłość, płaszcz Mariolci i upiora, który nie umiał odejść.
{nomultithumb}