Pierwsza miłość, pierwsza porażka
Wanda była urodziwą dziewczyną w wieku dwudziestu siedmiu lat. Jej życie przypominało znaną piosenkę: „Ludzie się spotykają, ludzie się rozstają…” Wielu chłopaków się w niej podkochiwało, ale większość chciała od razu „wszystko”, czyli skoczyć od razu do łóżka. Po co czekać? Czasy takie się zrobiły. Okazji nie można przegapić. jeżeli nie ty, to ktoś inny skorzysta.
Wanda wychowała się w królestwie kobiet – babcia i mama, obie inteligentne i zasadnicze, zajmowały się jej wychowaniem. Imię otrzymała po praprababce, która kształciła się w szkole dla panien z dobrych domów, w jeszcze tamtych, przedwojennych czasach.
Dziadek zmarł młodo, a mama rozstała się z mężem, gdy Wanda miała dwanaście lat. Od dziecka pochłaniała książki, w których romantyczni bohaterowie walczyli o honor ukochanych, gotowi byli na wszystko, by ochronić je przed chłodem, głodem i przeciwnościami losu. Marzyła o takiej właśnie miłości – czystej, pełnej poświęceń, z potajemnymi schadzkami i pocałunkami przy księżycu. Była nowoczesną dziewczyną, wszystko rozumiała, ale właśnie takiej miłości pragnęła.
Tymczasem współcześni chłopcy w większości pozbawieni byli manier i powściągliwości. Śpieszyli się, by korzystać z życia. Kwiaty – a adekwatnie jedna róża – pojawiały się tylko na pierwszej randce, a od pocałunków gwałtownie przechodzili do rzeczy bardziej intymnych. Żadnych spacerów przy księżycu. Kwiaty w późniejszym czasie dawali tylko przy ważnych okazjach i świętach – o ile związek przetrwał długo, a sprawa zakończyła się ślubem.
I zero romantyzmu. Choć wiele dziewczyn akceptowało ten styl życia. One też chciały „wszystko od razu”. Po co tracić czas na randki i puste rozmowy, skoro można go spędzić z pożytkiem dla ciała?
Wanda nie była gotowa na takie przyspieszone związki. Zakochiwała się do utraty tchu, z motylami w brzuchu, by potem cierpieć, widząc, jak jej wybranek prowadzi do łóżka inną dziewczynę – czasem choćby jej własną przyjaciółkę. Mężczyźni spieszyli się, by nacieszyć się wolnością, póki mogli, zanim pojawi się żona i dzieci.
Wszystkie przyjaciółki dawno wyszły za mąż, urodziły dzieci, zdążyły się rozwieść, ponownie wyjść za mąż i jeszcze raz urodzić. Spotykając Wandę, pytały zmęczonym głosem, kiedy w końcu znajdzie swojego księcia z bajki. Tylko gdzieś się zawieruszył ten jedyny, przeznaczony jej przez los, tak jak w jej ukochanych książkach. A co, jeżeli w ogóle go nie spotka?
Marzenia marzeniami, ale czas ucieka. Wokół niej było coraz mniej wolnych chłopaków, a coraz więcej rozwodników. Czekać już się sprzykrzyło. Serce domagało się miłości. I wtedy poznała całkiem przystojnego faceta, z samochodem i własnym mieszkaniem w dodatku. Czyżby kandydat na męża? Rzuciła się w tę miłość jak w wir.
Czas mijał, ale Kamil nie kwapił się do oświadczyn. Okazało się, iż był żonaty. Nie, nie miał złych intencji ani nie ukrywał prawdy. Po prostu oszalał z miłości. Ale Wanda też nie zadawała pytań. Z żoną nie mieszkał, nie rozwodził się, bo nie było takiej potrzeby. A teraz poznał Wandę i na pewno się rozwiezie. Już jutro zajmie się tą sprawą.
Wanda ucieszyła się i choćby nie spytała, czy ma dzieci. A dzieci – a adekwatnie dziecko – miał.
Zakochana Wanda cierpliwie czekała, aż ukochanyW końcu, choć pierwsza miłość okazała się tylko lepką mazią na patelni życia, znalazła prawdziwe szczęście u boku człowieka, który pokochał ją nie tylko przy blasku księżyca, ale i w chłodzie codziennych zmagań.