Pewnego wieczoru, wracając do domu, Magda nie kłóciła się ze swoim mężem, jak robiła to ostatnio niemal codziennie. W ciszy spakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła — do innego mężczyzny. Nie zrobiła tego bez powodu, a ludzie w miasteczku dobrze wiedzieli, dlaczego

przytulnosc.pl 6 dni temu

Pewnego wieczoru, wracając z pracy, Magda nie zaczęła kolejnej sprzeczki. Spokojnie spakowała rzeczy i wyszła. A Tomek jeszcze długo słyszał od sąsiadów i znajomych:
– Sam ją doprowadziłeś, to i poszła! Teraz masz, co chciałeś!

Ale Tomek do dziś nie rozumie, co takiego zrobił. Czym mógł tak bardzo rozgniewać swoją żonę? Niczym. Zupełnie niczym. Bo co może zrobić złego facet, który przez trzy lata po utracie pracy tylko leży na kanapie, ogląda mecze, „Familiadę” i wędkarstwo, i je to, co żona ugotuje? Może jednak było coś więcej. Coś, co zmusiło Magdę do odejścia i zburzenia tego, co kiedyś nazywała rodziną.

Każdego dnia, wracając z urzędu w centrum miasta, widziała ten sam obraz. Na kanapie, wygodnie rozparty, leżał jej mąż, wokół pełno pustych talerzy, kubków po herbacie i okruszków po kanapkach. I zawsze ta sama fraza:
– Ciekawe, co dziś moja żonka mi ugotuje, co zjemy na kolację?

Te słowa stawały jej w gardle jak kamień. Ale milczała. Szła do kuchni, sprzątała, gotowała. Aż pewnego dnia spakowała torbę i odeszła — do kolegi z pracy.

Znajomi mówili:
– Nierozsądna! Takiego spokojnego chłopa zostawiła! Nigdy nikomu złego słowa nie powie, choćby nie podniesie głosu! Czego jej jeszcze brakowało, iż poszła do innego?

Tylko iż ludzie nie widzieli najważniejszego. Ona go naprawdę kochała. Naprawdę. Ale czy on ją kiedykolwiek kochał i szanował?

Magda odeszła nie dlatego, iż zakochała się w kimś innym. Odeszła z nieszczęścia.

Zanim kobieta odchodzi, zawsze próbuje wszystkiego, by coś uratować. Szuka słów, gestów, nadziei. I dopiero gdy nie ma już siły ani tchu, pakuje życie w torbę i wychodzi. Bo nie da się być szczęśliwą z kimś, kto nie widzi w tobie człowieka.

A mężczyźni często choćby nie zauważają, jak ich kobieta gaśnie. Że coraz mniej mówi, iż przestaje się śmiać, iż zamyka się w sobie. Nie widzą tego zza swojej kanapy. A potem narzekają, iż żona ich zdradziła, iż była podła i niewdzięczna.

Wiecie, jaki jest pierwszy sygnał, iż kobieta naprawdę odchodzi? Cisza.
Nie kłóci się, nie błaga, nie prosi, żeby się zmienił. Już nie mówi, iż ma dość, iż nie daje rady. Milknie. I wtedy jest już za późno.

Zaczyna żyć w swoim świecie — cichym, zamkniętym, gdzie marzy o spokoju i cieple, ale już nie przy nim.

Z kobietami trzeba obchodzić się z delikatnością i troską. Inaczej choćby nie zauważysz, jak pewnego dnia wyjdzie i zostawi cię samego — z kanapą, stertą brudnych talerzy i skarpetek.

Tak właśnie było z Magdą. Długo cierpiała, milczała, czekała, aż coś się zmieni. A gdy nic się nie zmieniło — po prostu wyszła. I choć sąsiedzi i rodzina ją oceniali, dziś jest naprawdę szczęśliwa. A co z jej byłym mężem? Magdzie jest już wszystko jedno.

Idź do oryginalnego materiału