**Dziennik, 12 Maja**
Dzisiaj spotkałem chłopca przed kwiaciarnią. Miał dziesięć złotych w dłoni, ale bukiet kosztował dwadzieścia. Proszę pana, dziś są urodziny mojej mamy Chcę kupić kwiaty, ale nie mam dość pieniędzy. Kupiłem mu te kwiaty. A potem, gdy sam poszedłem na cmentarz, zobaczyłem ten sam bukiet na jednym z grobów.
Kiedy Paweł miał zaledwie pięć lat, jego świat się zawalił. Matka odeszła. Stał w kącie pokoju, ogłuszony tym, co się działo. Dlaczego dom był pełen obcych ludzi? Czemu wszyscy szeptali i unikali jego wzroku? Nie rozumiał, dlaczego nikt się nie uśmiechał. Dlaczego mówili mu: Bądź dzielny, mały, i przytulali go, jakby stracił coś najcenniejszego. A on po prostu nie widział mamy.
Jego ojciec cały dzień był gdzieś daleko. Nie przytulił, nie powiedział ani słowa. Siedział z boku, pusty i obojętny. Paweł podszedł do trumny i długo wpatrywał się w mamę. Nie była już taka, jaką pamiętał nie było w niej ciepła, uśmiechu, kołysanek na dobranoc. Blada, zimna, nieruchoma. To przerażało.
Bez mamy wszystko stało się szare, puste. Dwa lata później ojciec ożenił się ponownie. Nowa kobieta Halina nie stała się częścią jego świata. Raczej patrzyła na niego z irytacją. Narzekała na wszystko, szukała powodów, by się złościć. A ojciec milczał. Nie bronił go. Nie interweniował.
Każdego dnia Paweł czuł ból, który chował głęboko w sobie. Tęsknotę. I z każdym dniem coraz bardziej pragnął wrócić do czasów, gdy mama jeszcze żyła.
Dziś był wyjątkowy dzień urodziny mamy. Od rana miał jedną myśl: musi iść do niej. Na grób. Przynieść kwiaty. Białe kalie jej ulubione. Pamiętał, jak trzymała je w dłoniach na starych fotografiach, błyszczące obok jej uśmiechu.
Ale skąd wziąć pieniądze? Postanowił poprosić ojca.
Tato, mogę dostać trochę pieniędzy? Bardzo potrzebuję.
Zanim zdążył wyjaśnić, Halina wybiegła z kuchni:
Co znowu?! Już żebrzesz u ojca o pieniądze?! Wiesz w ogóle, jak ciężko zarobić te grosze?.
Ojciec podniósł wzrok i próbował ją powstrzymać:
Halina, daj spokój. choćby nie powiedział, po co. Synu, co ci jest potrzebne?.
Chcę kupić mamie kwiaty. Białe kalie. Dziś są jej urodziny.
Halina prychnęła, krzyżując ręce:
No tak, kwiaty! Pieniądze na kwiaty! Może jeszcze do restauracji chcesz iść? Zerwij coś z klombu to będzie twój bukiet!.
Tam ich nie ma odpowiedział cicho, ale stanowczo. Są tylko w sklepie..
Ojciec spojrzał na syna zamyślony, potem na żonę:
Halina, idź przygotuj obiad. Jestem głodny..
Kobieta mruknęła coś pod nosem i zniknęła w kuchni. Ojciec wrócił do gazety. A Paweł zrozumiał: nie dostanie ani grosza.
Cicho poszedł do swojego pokoju, wyjął starą skarbonkę. Policzył monety. Niewiele. Ale może starczy?
Nie tracąc czasu, wybiegł z domu do kwiaciarni. Z daleka zobaczył w witrynie śnieżnobiałe kalie. Takie jasne, niemal magiczne. Zatrzymał się, wstrzymując oddech.
Potem zdecydowanie wszedł do środka.
Czego chcesz? zapytała sprzedawczyni niechętnie, patrząc na chłopca z wyższością. Chyba się pomyliłeś. Tu nie ma zabawek ani słodyczy. Tylko kwiaty..
Nie jestem taki Naprawdę chcę kupić. Kalie Ile kosztuje bukiet?.
Kobieta podała cenę. Paweł wyciągnął z kieszeni wszystkie monety. To była ledwie połowa kwoty.
Proszę błagał. Mogę pracować! Będę tu przychodził, pomagał sprzątać, zmywać podłogi Pożycz mi tylko ten bukiet.
Oszalałeś? warknęła sprzedawczyni. Myślisz, iż jestem milionerką, żeby rozdawać kwiaty? Wynoś się! Albo wezwę policję żebractwo tu nie przejdzie!.
Ale Paweł nie zamierzał się poddawać. Potrzebował tych kwiatów. Zaczął prosić ponownie:
Oddam wszystko! Obiecuję! Zarobię, co trzeba! Proszę, niech pani zrozumie.
O, popatrzcie, jaki aktorek! krzyknęła kobieta tak głośno, iż przechodnie się odwrócili. Gdzie są twoi rodzice? Może czas zadzwonić do opieki społecznej? Dlaczego tu sam się włóczysz? Ostatnie ostrzeżenie znikaj, zanim zadzwonię!.
Wtedy do sklepu wszedł mężczyzna. Widział całą scenę. Nie mógł znieść niesprawiedliwości, zwłaszcza wobec dziecka.
Dlaczego tak krzyczy? zapytał sprzedawczynię stanowczo. Trafił się chłopiec, który chce kupić kwiaty, a pani go atakuje?.
A pan co, jego opiekun? warknęła kobieta. jeżeli nie wie pan, o co chodzi, to niech się nie wtrąca. On prawie ukradł bukiet!.
No tak, prawie ukradł podniósł głos mężczyzna. Zaorał go pani jak myśliwy zwierzynę! On potrzebuje pomocy, a pani grozi. Ma pani sumienie?.
Zwrócił się do Pawła, który stał w ką












![Szpital Uniwersytecki wzbogacił się o nowy sprzęt [ZDJĘCIA]](https://krknews.pl/wp-content/uploads/2025/11/577779656_1668269277849330_8289005349240259857_n.jpg)