Dziś był ciężki dzień. Adam zostawił ją z małą córeczką i odszedł. A gdy jeszcze przyszła cieszyć się z nieszczęścia teściowa, to Lena
Lena nie mogła znaleźć sobie miejsca. Na rękach zasnęła mała Zosia, a ona wciąż nie potrafiła odejść od okna. Już godzinę stała, wpatrując się w podwórko.
Parę godzin temu jej ukochany mąż Adam wrócił z pracy. Lena była w kuchni, a on wcale do niej nie przyszedł. Gdy weszła do pokoju, zobaczyła, jak pakuje rzeczy.
– Gdzie? spytała zmieszana.
– Odchodzę. Od ciebie, do kochającej mnie kobiety.
– Adam, żartujesz? Czy coś w pracy? Wyjeżdżasz służbowo?
– Czy ty nie rozumiesz? Zmęjowałaś mnie. W głowie masz tylko Zosię, mnie nie dostrzegasz, o siebie nie dbasz.
– Nie krzycz, Zosię obudzisz.
– Proszę! Znowu tylko o niej myślisz. Facet od ciebie odchodzi, a ty
– Facet nie zostawiłby żony z małym dzieckiem cicho powiedziała Lena i wróciła do córeczki.
Znała charakter męża. Gdyby kontynuowała rozmowę, skończyłoby się awanturą. W oczach miała już łzy, których nie zamierzała mu pokazać. Wzięła Zosię z łóżeczka i wyszła do kuchni. Adam tam nie zajrzy, nie ma czego stamtąd zabierać.
Przez okno widziała, jak wsiadł do samochodu i odjechał. choćby się nie obejrzał, a Lena nie mogła się oderwać. Może w głębi serca czekała, iż jego samochód jeszcze pojawi się na podwórku i Adam powie, iż to był tylko głupi żart. Ale nic takiego nie nastąpiło.
Przez całą noc nie zmrużyła oka. Nie miałała komu zadzwonić, by opowiedzieć o nieszczęściu. Jej matka nie potrzebowała jej już od dawna. Cieszyła się, gdy córka wyszła za mąż, i praktycznie natychmiast o niej zapomniała. U Laury zawsze istniało chyba tylko jedno dziecko: młodszy brat Leny. Miała przyjaciółki, ale takie same matki jak ona. Teraz pewnie śpią. I jak mogłyby pomóc?
Zasnęła dopiero nad ranem. Spróbowała zadzwonić do Adama, ale zrzucił połączenie i wysłał SMS-a, by więcej nie niepokoiła.
Wtedy rozkaprysiła się Zosia i Lena podeszła do niej. Nie może się załamywać. Poszedł, trudno. Ma córeczkę, o którą trzeba zadbać. Trzeba myśleć, jak żyć dalej.
Sprawdziła, ile pieniędzy jest w portfelu i na koncie, i przeraziła się. choćby gdyby poprosić właścicielkę mieszkania, by poczekała z opłatą pięć dni, do wypłaty zasiłku, i tak nie starczy. A jeszcze trzeba coś jeść. Mogłaby dorobić zdalnie, ale Adam zabrał swojego laptopa.
Miała jeszcze dwa tygodnie opłaconego najmu, by coś wymyślić. Trzeba było się spieszyć.
Lecz gdy obdzwoniła wszystkich znajomych, zrozumiała, iż nic z tego. Nie przyjmą jej do żadnej pracy z małym dzieckiem. choćby żeby umyć podłogi, trzeba zostawić Zosię z kimś na godzinę, a choćby dwie. Nikogo nie miała. Znalezienie tańszego mieszkania też nie pomoże. I tak wynajmowali niezbyt drogie. Jedyna szansa to iść do rodziców. Ale ona spóźniła się z życiem rodzinnym, za to brat ożenił się wcześnie. I mieszkał z matką wraz ze swoją rodziną, gdzie rosły dwa bliźnięta. Czyli w dwupokojowym mieszkaniu było pięć osób, a jakby ona z Zosią dojechała, jak by się pomieścili?
Lena poinformowała właścicielkę, iż wyprowadzi się po upływie terminu płatności. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Tak, można wynająć pokój w akademiku i choćby oglądała takie. Ale sąsiedztwo tam było takie, iż i wrogowi nie życzysz. Pisała do Adama z prośbą o pomoc finansową dla córki, ale nie odpowiadał. choćby nie czytał wiadomości. Widocznie dodał do czarnej listy.
Do wyprowadzki pozostało pięć dni i Lena zaczęła pakować rzeczy. Było ich niewiele, ale trzeba było czymś zająć głowę. Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
Otworzyła i stanęła w osłupieniu. Na progu była Walentyna Janowa jej teściowa.
„Czyżbym miała jeszcze większe kłopoty?” pomyślała Lena, wpuszczając teściową do mieszkania.
Z Walentyną Janową relacje miała zawsze napięte. To znaczy uśmiechały się do siebie, ale w duchu nienawidziły. W dzień poznania, wtedy jeszcze przyszła teściowa, dała do zrozumienia, iż Lena jej się nie podoba. Jak wiele matek uznała wybór syna za zły. Przecież mógł lepszą znaleźć. Dlatego Lena od razu powiedziała, iż razem mieszkać nie będą. Nie dogadają się. Więc wybrali wynajem.
Gdy teściowa przychodziła w gości, było jak w tych kawałach: „Lena, a ty tu w ogóle ścierasz kurze?”. Jedzenia, które gotowała Lena, teściowa nie jadła, mówiąc, iż takie tylko dla świń. Prawda, gdy Lena zaszła w ciążę, teściowa nieco odpuściła. Ale gdy Zosia się urodziła, zaraz oświadczyła, iż dziecko nie po ich rodzinie, więc Adam niech sprawdzi, czy naprawdę jest ojcem.
Dopiero gdy Zosia skończyła pół roku, Walentyna Janowa zaczęła dost
…W tamtej powojennej ciszy, gdy wnuki już spały, a wiatr szeleścił w lipach za oknem, przysięgałem sobie, iż życie zawsze znajdzie sposób, iż odrodzi się w najmniej spodziewanym miejscu, pośród zgliszcz porzuconych przysiąg, bo serce starej Walentyny, przeorane niedolą jak pole po wichurze, potrafiło przygarnąć nowe pokolenia i zasiać w nich taką gęstwinę miłości, iż wszystkie rozstania poszarzały jak dawny poranek.