Oczekiwanie na nieznane

twojacena.pl 2 miesięcy temu

**W oczekiwaniu**

Zosia siedziała na ławce przed domem i jadła Wedla, swoją ulubioną czekoladkę od dzieciństwa. Dom był duży, dwupiętrowy, bo ojciec, który był budowlańcem, gwałtownie postawił willę. Zosia miała starszą siostrę, Kingę, która miała siedemnaście lat. Dziewczyny były ze sobą bardzo blisko, a Kinga, jako starsza, pilnowała młodszą, pomagała jej, a choćby stawała w jej obronie, gdy było trzeba.

Zosia skończyła czekoladkę i ciężko westchnęła. Dorastającą dziewczynę dopadło nieznane dotąd uczucie zakochała się. Wydawałoby się, co w tym dziwnego? Prawie piętnastoletnia dziewczyna zakochana zdarza się przecież, iż ktoś zakochuje się choćby w dwunastym czy trzynastym roku życia, a nie dopiero w piętnastym

No dobrze, gdybym zakochała się w koledze z klasy albo w Krzysiu z równoległej, w którym szaleją wszystkie dziewczyny, choćby starsze, bo to przystojny i wysoki chłopak. Ale nie, musiałam się zakochać w przyjacielu taty, w Wojtku. O Boże, co teraz będzie? martwiła się Zosia, zazdroszcząc koleżankom, które opowiadały o swoich sympatiach do chłopaków, a nie do dorosłych mężczyzn.

Właśnie tego dnia mieli przyjść goście: wujek Wojtek z żoną Elą i córką Olą, która była dwa lata młodsza od Zosi. Rodziny Zosi i Wojtka przyjaźniły się od pokoleń. Już ich babcie i dziadkowie się znali, a teraz ojciec Zosi utrzymywał bliskie relacje z Wojtkiem, ich żony też się lubiły.

Zosia wiedziała, iż żona wujka, ciocia Ela, to dobra i uczciwa kobieta, która kocha swojego męża, ale to jej nie cieszyło. Nie rozumiała, co się z nią dzieje, dopóki Kinga pewnego dnia nie złapała ją za rękę i nie zaprowadziła do altanki w ogrodzie, z dala od domu. Akurat obchodzili urodziny ich mamy.

Zosia, co ty kombinujesz? zapytała zaniepokojona siostra.

Nic, o czym ty mówisz? odpowiedziała niewinnie młodsza.

A to, iż ty się chyba zakochałaś w Wojtku? Kinga wytrzeszczyła na nią oczy, czekając na odpowiedź.

No i co z tego? Tobie zazdrość? nagle wybuchnęła Zosia i rozpłakała się.

Wujka Wojtka kochała od trzech miesięcy, od czasu, gdy świętowali jego urodziny na ich działce. Był wtedy wesoły i szczęśliwy. Zosia choćby się zachwyciła, gdy tańczył z jej mamą. Ale marzyła, żeby tak tańczył z nią. Śmiał się, żartował. Czuła się dziwnie, bo zakochała się w nim to było nowe, nieznane uczucie.

I oto bystra Kinga wszystko przejrzała. Zosia była zażenowana i zawstydzona, iż siostra ją odkryła. Myślała, iż nikt się nie domyśla. Kinga najpierw była zirytowana, ale potem nagle przytuliła młodszą siostrę i powiedziała łagodnie:

Eh, głuptaska. Nic się nie martw, to minie z czasem.

Zosia natychmiast przestała się obrażać, a Kinga wycierała jej łzy. Ale wtedy, jak na złość, przybiegła mama i zaniepokojona zapytała:

Zosiu, co się stało?

Nic, mamo, przestraszyła się osy, omal ją nie użądliła w twarz wykręciła się Kinga.

A, no tak, teraz mnóstwo os odpowiedziała mama i odeszła.

Czas mijał, ale miłość Zosi do Wojtka nie przemijała. Dobrze się uczyła w szkole, miała przyjaciół, chłopaki się za nią uganiali, bo była ładna, ale nie odwzajemniała ich uczuć. Chodziła na szkolne dyskoteki, tańczyła z chłopakami, dostawała walentynki. W ostatnich klasach choćby zaczęła chodzić na randki. Ale w głębi duszy wiedziała, iż wujek Wojtek to rycerz jej serca.

W jedenastej klasie, gdy już całkiem dorosła, pomyślała poważnie:

Muszę wyrzucić z głowy tę miłość do wujka Wojtka. To tylko pierwsza miłość, a mówią, iż pierwsza zawsze jest nieszczęśliwa. Ale nie mogła się od tego uwolnić. Jakbym żyła podwójnym życiem. W jednym moja rodzina, przyjaciele, koledzy, a w drugim wujek Wojtek. To jakoś nie tak. Kinga mówiła, iż to minie, ale u mnie nie mija.

Nadszedł czas matur i wyboru studiów. Zastanawiała się, co robić. Tak jak wiele dziewczyn w takiej sytuacji, rozważała psychologię, ale przypomniała sobie, iż od dziecka marzyła o medycynie. To marzenie zwyciężyło. Uczyła się świetnie, więc bez problemu dostała się na akademię medyczną.

Ola, córka Wojtka, której Zosia nie lubiła, bo ta mogła być blisko niego każdego dnia, zadzwoniła do niej. Zosia była już na trzecim roku.

Cześć, Zosia usłyszała głos Oli. Dzwonię w imieniu mamy. W sobotę ma urodziny, więc przyjedźcie z rodzicami na działkę. Będziemy świętować.

Dzięki, Ola, przyjadę odpowiedziała automatycznie.

Żona Wojtka była gospodarna i miła, świetnie gotowała. Wszyscy lubili ich odwiedzać, bo wiedzieli, iż Ela zawsze przygotuje coś pysznego. A Wojtek mistrzowsko robił kiełbaski z grilla nigdy mu się nie przypalały.

Gości było niewielu, głównie przyjaciele. Po sutym poczęstunku Zosia wyszła na chwilę z domu. Była jesień, a chłodne powietrze dobrze jej zrobiło po dusznej atmosferze przy stole. Stała przy stoliku w ogrodzie, rozglądając się po pięknie utrzymanym ogrodzie. Kwiaty jeszcze nie zwiędły niektóre trzymają się aż do późnej jesieni.

Masz swojego ulubionego usłyszała nagle za sobą głos, od którego drgnęła.

Wojtek trzymał w ręku talerz z kawałkiem malinowego sernika i filiżankę herbaty.

O, dzięki, postaw na stolik, bo upuszczę powiedziała, rumieniąc się. Skąd pan wie, iż lubię właśnie malinowy?

Jakoś zauważyłem uśmiechnął się. W ogóle wiele rzeczy zauważam dodał, a żeby nie krępować jej dłużej, wrócił do domu.

Co jeszcze zauważył? przemknęło jej przez myśl. Czyżby domyślał się, iż coś do niego czuję? I wciąż to we mnie nie mija Usiadła na ławce i zaczęła jeść sernik, choćby nie zwracając uwagi na smak.

Wtedy podeszła do niej Ola.

P

Idź do oryginalnego materiału