Obietnice o wspaniałym domu dla naszego syna okazały się kłamstwem.

newsempire24.com 2 dni temu

Swoje na swachach ciągle powtarzali, iż nasz syn wprowadza się do pałacu — ale ich obietnice okazały się kłamstwem.

W małym miasteczku pod Gdańskiem, gdzie morska bryza niesie zapach wolności, moje życie w wieku 58 lat przyćmione jest rozczarowaniem do ludzi, których uważałam za rodzinę. Nazywam się Halina Nowak, jestem żoną Wojciecha Nowaka i matką naszego jedynego syna Jakuba. Na swachach narzeczonej Jakuba, Kingi, jej rodzice obiecywali złote góry: „Wasz syn wprowadza się do pałacu, pomożemy, jak tylko będziemy mogli”. ale ich słowa okazały się puste, a pomoc — tylko pretekstem do drwin i upokorzeń. Teraz stoję przed wyborem: milczeć dla dobra syna czy walczyć o sprawiedliwość.

**Syn, dla którego żyliśmy**

Jakub to nasza duma. Razem z Wojciechem wychowaliśmy go na wsi, w skromnym domu, gdzie każda złotówka była na wagę złota. Wyrosły na mądrego, pracowitego człowieka, skończył studia i dziś pracuje jako inżynier w Gdańsku. W wieku 30 lat poznał Kingę, dziewczynę z miasta, i zakochał się. Cieszyliśmy się jego szczęściem, choć jej rodzina od początku wydała się nam inna — miejska, pełna ambicji. Na swachach jej rodzice, Marek i Bożena, wychwalali swoje mieszkanie, znajomości i możliwości. „Jakubowi się poszczęściło, wprowadza się do pałacu, nie martwcie się, wesprzemy was” — mówili. Uwierzyliśmy.

Kinga wydawała się miła — uśmiechnięta, uprzejma, z wyższym wykształceniem. Myśleliśmy, iż będzie dobrą żoną dla naszego syna. Wszystkie oszczędności wydaliśmy na huczne wesele, a choćby zaciągnęliśmy pożyczkę, by nie zrobić sobie wstydu. Swoje obiecywali: „My też dołożymy się, pomożemy młodym”. ale po ślubie ich „pomoc” zamieniła się w koszmar, który zburzył nasze zaufanie.

**Kłamstwo, które wyszło na jaw**

Jakub i Kinga wprowadzili się do mieszkania jej rodziców — tego samego, które swatowie nazywali „pałacem”. Sądziliśmy, iż to przestronne lokum, gdzie młoda para będzie miała wygodne życie. Okazało się jednak, iż to stara trzypokojowa klitka, w której mieszkają sami swatowie, ich młodsza córka z mężem i dzieckiem, a teraz także Jakub z Kingą. Siedem osób w ciasnocie, z jedną łazienką i kuchnią! Jakub śpi z Kingą w maleńkim pokoju, a ich rzeczy leżą porozrzucane w kącie. Gdzie tu pałac? To nie mieszkanie dla młodych, tylko komunalka.

Swatowie nie tylko nie pomogli, jak obiecywali, ale zaczęli wykorzystywać Jakuba. Marek każe mu naprawiać ich samochód, wozić ich na działkę, pomagać w remoncie. Bożena zmusza Kingę i Jakuba, by płacili za rachunki za wszystkich, chociaż ledwo wiążą koniec z końcem. „Mieszkacie w naszym mieszkaniu, bądźcie wdzięczni” — mówią. Jakub, nasz dobry syn, milczy, by uniknąć kłótni, ale widzę, jak jest wyczerpany.

Najgorsze jest ich podejście do nas. Gdy przyjeżdżamy w odwiedziny, swatowie patrzą na nas z góry. „Wy ze wsi, nie zrozumiecie życia w mieście” — rzuciła kiedyś Bożena. Śmieją się z naszego akcentu, z naszych ubrań, choćby z tego, iż przywieźliśmy domowe przetwory. Ich młodsza córka, Ania, otwarcie nazywa nas „wieśniakami”. Znosiłam to dla Jakuba, ale ich drwiny bolą jak nóż wbity w serce.

**Ból o syna**

Jakub się zmienił. Stał się cichy, zmęczony. Mówi, iż Kinga często kłóci się z nim przez rodziców, ale prosi, by nie ingerował. „Mamo, ja sam sobie poradzę” — mówi, ale widzę, iż się poddaje. On i Kinga chcą wynająć mieszkanie, ale swatowie wywierają presję: „Gdzie pójdziecie? Przecież nic nie macie”. My z Wojciechem chcemy pomóc finansowo, ale oszczędności poszły na wesele, a emerytury ledwo starczają na nasze potrzeby. Czuję się bezradna, widząc, jak mój syn jest wykorzystywany.

Próbowałam porozmawiać z Kingą. „Twoi rodzice obiecywali pomoc, a tylko utrudniają wam życie” — powiedziałam. Skinęła głową, ale odparła: „Tacy już są, nie zmienię ich”. Jej bierność mnie rozczarowała. Myślałam, iż będzie stała po stronie Jakuba, a ona pozwala, by rodzice nimi manipulowali. Wojciech jest wściekły: „Halina, nie powinnaś była wierzyć ich bajkom”. Ale skąd mieliśmy wiedzieć, iż kłamią?

**Co robić?**

Nie wiem, jak pomóc synowi. Pogadać ze swatami? Ale oni nas nie słuchają, uważając za gorszych. Namówić Jakuba, by odszedł? Kocha Kingę i nie chce konfliktu. A może milczeć, by nie zniszczyć jego rodziny? ale każdy dzień, który spędza w tym piekle, rozdziera mi serce. Przyjaciółki radzą: „Zabierz syna do domu, niech zaczynają od zera”. Ale on jest dorosły i nie mogę decydować za niego.

W wieku 58 lat chcę widzieć Jakuba szczęśliwego, we własnym domu, z żoną, która go wspiera. ale swatowie swymi obietnicami zwabili go w pułapkę, a ich drwiny upokarzają nas wszystkich. Czuję się oszukana, ale najbardziej boję się o syna. Jak go obronić, nie tracąc? Jak sprawić, by swatowie odpowiedzieli za swoje kłamstwa?

**Mój krzyk o sprawiedliwość**

Ta historia to moje wołanie o prawo do uczciwości. Marek i Bożena być może nie chcieli źle, ale ich kłamstwa i pycha niszczą życie mojego syna. Jakub może i kocha Kingę, ale jego milczenie czyni go zakładnikiem jej rodziny. Chcę, by mój syn żył w świecie, gdzie jest szanowany, gdzie jego dom to nie ciasna klitka, ale twierdza. choćby jeżeli ta walka będzie trudna, znajdę sposób, by go chronić.

Jestem Halina Nowak i nie pozwolę, by swatowie zamienili życie mojego syna w swoją grę. choćby jeżeli oznacza to, iż powiem im prawdę prosto w oczy.

Idź do oryginalnego materiału