O kotach, mężczyznach i tulipanach…

newsempire24.com 2 dni temu

„O kotach, mężczyznach i tulipanach…”

– Wyobraźcie sobie, na dworze leje jak z cebra! – powiedziała Kinga, stojąc przy oknie w biurze.

– Wiosna, czemu się dziwisz? – odparła praktyczna Agnieszka.

– No tak, przecież dziś pierwszy marca. Zima już się przejadła. Jedyna euforia to Sylwester.

– Marzec potrafi jeszcze zasypać śniegiem albo mrozem trzepnąć – wtrąciła najstarsza z kobiet, czterdziestopięcioletnia Beata.

– Rano, zanim doszłam do auta, wywróciłam się. Siniak na udzie – koszmar! Do teraz boli. Chcecie zobaczyć? – Kinga odwróciła się od okna.

– Nie trzeba! – zareagowały chórem.

– A nasza Ola wiosną się nie cieszy. Patrzcie, jak pracuje. Jak robot.

– Kinga, daj jej spokój – wstawiła się Beata.

– No dobra, dobra. Co to za dramat? Mnie porzucili z trzy razy, a żyję do dziś.

Kinga złapała karcące spojrzenie Beaty i odstąpiła od okna.

– No bo serio. Facet odszedł. Nie umarł, nie zginął – żyje i ma się dobrze, powinnam się cieszyć – Kinga nie ustępowała.

Ola wstała od biurka i wyszła. Minęło tyle czasu, a ona wciąż nie mogła o nim zapomnieć, pogodzić się.

Najpierw studiowała, nie było czasu w chłopaków. Myślała, iż zdąży się wyszaleć, iż chłopaków starczy na całe życie. Ale czas płynął, koleżanki wychodziły za mąż, rozwodziły się, znów wychodziły, a Ola wciąż nie miała poważnego związku.

Gdy poznała Krzysztofa, myślała – to TO, prawdziwe uczucie, idealny mężczyzna. Zakochała się tak, iż nie wyobrażała sobie bez niego życia. Jakże była szczęśliwa, gdy się oświadczył! Świeciła się cała. Złożyli papiery w urzędzie tak, by wesele wypadło tuż przed Sylwestrem, by choinka lśniła na zdjęciach. Obiecała zaprosić wszystkie dziewczyny. Suknię już choćby wybrała.

Na początku grudnia Krzysztof nagle gdzieś wyjechał. Nie było go tydzień, nie odbierał telefonów. Gdy wrócił, wyglądał na zagubionego i zawstydzonego. Ola od razu zrozumiała, iż coś jest nie tak. Krzysztof zebrał się w sobie i wyznał.

Dwa i pół roku temu, zanim poznał Olę, był w delegacji i wdał się w krótki romans z jakąś dziewczyną. Może obiecywał jej coś, już nie pamięta. Potem spotkał Olę i tamtą wymazał z pamięci. A niedawno tamta zadzwoniła – powiedziała, iż ma syna, półtora roku.

– Jest moją kopią. – Krzysztof wpił palce we włosy. – Jak go zobaczyłem, wszystko się we mnie przewróciło. Nie żebym ją kochał… ale dziecko zmienia wszystko. Przepraszam, jestem winny. Nie wiedziałem…

Najpierw Ola nie próbowała go zatrzymać. Chciała wierzyć, iż miłość pokona wszystko. Ale potem pomyślała – to nie tylko dziecko. Faceta nie da się zatrzymać dzieckiem. Więc to znaczy, iż uczucia do tamtej wciąż są.

Dwa szczęśliwe lata byli razem, kochali się, planowali, marzyli o dzieciach. A teraz jego przeszłość upomniała się o niego. Ola zrozumiała, iż nie zniesie tego, choćby jeżeli ją wybierze. Na jak długo? Przyszłość stała pod znakiem zapytania – telefony, pieniądze na dziecko, spotkania…

I Ola go puściła. Ale co z nią? Jak żyć dalej? Marzenia runęły, a na gruzach nie zbuduje się szczęścia. I jak teraz ufać mężczyznom? W każdym widzi kłamcę i zdrajcę.

W dzień zagłuszała myśli pracą, ale nocą wspomnienia wracały.

Mogą walczyć o równouprawnienie, ale bez miłości i dzieci są nieszczęśliwe. Praca i kariera nie zastąpią rodziny. Sens życia to zostawić po sobie coś wartościowego. Wychować to „coś” z ojcem i mężem u boku. A Krzysztof już miał to „coś” – półtorarocznego syna. Ola była zbędna…

Czemu zawsze pech? Trzydzieści dwa lata, a nie zamężna, choćby nie żyła z chłopakiem na poważnie.

Kinga jest w drugim małżeństwie. Beata od lat w związku, syn studiuje. choćby pulchna Agnieszka rok temu wyszła za mąż. Tylko Ola wciąż sama.

Dziewczyny próbowały ją swatać – znajomi ich mężów. Ale z żadnym nie zaiskrzyło. Jeden – spoko, ale serce milczało. Drugi szukał przelotnej przygody, a trzeci wciąż był żonaty…

A przed nią jeszcze te wiosenne święta. Czemu taka fetę robią z kwiatami i prezentami? Kwiaty można dawać zawsze, gdy serce podpowiada, nie tylko od święta. Dobrze, iż to wolne – nie trzeba iść do pracy, nie zobaczy się tych dumnych facetów z bukietami tulipanów i mimoz.

A żona w domu czeka, stoi w kuchni, gotuje uroczysty obiad. Potem wystroi się, usiądzie przy stole, zmęczona spojrzy na tulipany, które w cieple rozkwitną i zwiędną, tak jak jej loki z rana. Na męża, który wcina schabowego pod wódeczkę, zerkiem spoglądając w telewizor. A syn ledwo tknie jedzenie i zamknie się w pokoju z komputerem. Ma swoje życie w sieci…

A jednak Ola zazdrościła takiego szczęścia. Chciałaby, żeby w jej życiu było właśnie tak. Rodzina przy stole, bukiet tulipanów choć raz w roku…

Spojrzała w lustro nad umywalką. Nie brzydka, wszystko na miejscu. Więc czemu nie ma szczęścia? Wszyscy szukają w niej dziury: zbyt wymagająca, wybredna. Tyle iż czas naiwnych uczuć dawno minął – wtedy zakochani mieli raj w chacie, całe życie przed sobą.

A w trzydzieści dwa nie chce się zaczynać od zera. I facet po trzydziestce to już nie chłopiec. jeżeli nie ma nicI gdy tak stała z różami w ręku, a Kocos mruczał u jej stóp, Ola pomyślała, iż może właśnie ten dzień to początek czegoś nowego – co zwiastują nie tylko tulipany, ale i kocie spojrzenie pełne przyzwolenia na nowe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału