Noworoczna niespodzianka: panna młoda, na którą nikt nie był przygotowany

polregion.pl 3 dni temu

Nowy Rok niespodzianką: narzeczona, na którą nikt nie był gotowy

Krzysztof, Tomasz i Marek byli nierozłączni od dzieciństwa. Mimo różnych zawodów i temperamentów, ich przyjaźń przetrwała próbę czasu. Krzysztof ożenił się pierwszy — nie z wielkiej miłości, ale raczej dlatego, iż „tak wypada”. Z czasem jednak między nim a Magdą zrodził się szacunek, a może choćby uczucie.

Następny w kolejce był Tomasz. Jego historia była jak z romansu — gorąca, odwzajemniona, szczęśliwa. Jego żona Ania gwałtownie zaprzyjaźniła się z Magdą i teraz spędzali czas razem.

Marek zostawał jednak kawalerem. Nie spieszył się z małżeństwem, żartując, iż samemu łatwiej się oddycha. Ale tego Sylwestra ogłosił: przyjedzie nie sam, ale z dziewczyną. Co więcej, po raz pierwszy od lat postanowił ją przedstawić przyjaciołom.

W domu Krzysztofa trwały przygotowania: choinka ustrojona, mięso w marynacie, szampan schłodzony. Tomasz z Anią już przyjechali z małym synkiem Bartkiem. Wszyscy byli ciekawi: jaka ona jest? Ta, którą Marek, zawsze tak wybredny, zdecydował się przywieźć?

— Pewnie jakaś bizneswoman z dyplomem z Cambridge — zażartował Tomasz.
— Albo modelka z okładki — dodał Krzysztof.
— Mężczyźni, dajcie spokój — westchnęła Magda. — Nie ważne, jaka, byle był z nią szczęśliwy.

Gdy zadzwonili do drzwi, Krzysztof pospieszył otworzyć. Za progiem stał Marek… z Kornelią.

Narzeczona Marka zaskoczyła wszystkich. Niska, krągła, w błyszczącej mini, mocnym makijażu, z przedłużonymi rzęsami i długimi, ozdobnymi paznokciami. Na głowie — kolorowe warkoczyki, pod płaszczem — skórzany top.

— Cześć wszystkim! Tak się cieszę, iż was poznaję! — zamrugała przesadnie oczami Kornelia. — Wy na pewno Magda i Ania?

Żony, zachowując wymuszone uśmiechy, podały jej dłoń. Wszyscy wyraźnie stali oniemiali. Starali się jednak zachować powagę. W powietrzu unosiło się zakłopotanie.

W kuchni dziewczyny próbowały ją wciągnąć do pomocy. Kornelia z zapałem zabrała się za obieranie warzyw, siekanie ziół, tarcie buraków. Ku zdumieniu — pracowała gwałtownie i sprawnie. Magda z Anią wymieniły spojrzenia — spodziewały się katastrofy, a dostały pomocnicę domową.

— A ty gdzie pracujesz? — ostrożnie spytała Ania.
— Jestem fotografką — odparła Kornelia. — Pracuję z magazynami, robię reportaże. Ostatnio byłam w domu dziecka — robiłam sesję maluchom. Chcę, żeby mieli dobre wspomnienia.

I to znów zaskoczyło. Zupełnie nie pasowało do wyglądu. Ale jeszcze większe wrażenie zrobiło to, jak Kornelia bawiła się z dziećmi. Cały wieczór spędziła z Bartkiem i siedmioletnią Zosią, córką Krzysztofa.

Gdy przyszła pora na rozpakowywanie prezentów (mieli taką tradycję — robili to przed północą), w pudełkach od Kornelii znalazły się ciepłe, przemyślane podarunki — dopasowane do gustów każdego.

A następnego ranka, gdy reszta jeszcze spała, Kornelia już lepiła bałwana z dziećmi w ogrodzie. W domu pachniało kawą, a w kuchni stały równo ustawione filiżanki.

— To skarb — szepnął Krzysztof do Marka. — Trzymaj ją mocno.
— Masz szczęście — dodała Ania, wdzięczna choć za jedną spokojną noc.

I dopiero wtedy wszyscy zrozumieli, jak bardzo się pomylili. Pozory mylą. A Kornelia okazała się tą jedyną — dobrą, szczerą, prawdziwą. Taką, o jakiej marzy każdy mężczyzna, choćby jeżeli nie od razu to sobie uświadamia.

Idź do oryginalnego materiału