„Marina, proszę zważyć dwa kilogramy zielonych jabłek,” krótka blondynka zwróciła się do sprzedawczyni.
Marina uśmiechnęła się do swojej stałej klientki, gwałtownie zważyła dojrzałe, soczyste jabłka i podała paczkę.
„Proszę bardzo, pani Peterson. Te jabłka są bardzo smaczne.”
„Dziękuję, kochanie. Zawsze o mnie dbasz. A propos, śliwki, które mi ostatnio poleciłaś, stały się hitem u naszego syna. Oleg ma wiele rzeczy, które lubi i których nie lubi, ale dobrze go znasz. Jest doświadczonym nurkiem, wiesz. Nurkuje głęboko i spala dużo energii, więc odpowiednia dieta jest dla niego bardzo ważna.”
„Jaką interesującą profesję ma twój syn!” – powiedziała Marina, zaskoczona.
„Interesującą, ale niebezpieczną,” odpowiedziała pani Peterson. „Wymaga odwagi. Na szczęście Oleg się tego nie boi.”
Wkrótce pani Peterson zakończyła zakupy i wyszła. Marina patrzyła, jak odchodzi, myśląc o synu swojej stałej klientki, którego nigdy nie spotkała. Pani Peterson mieszkała niedaleko i często odwiedzała sklep, w którym pracowała Marina, zawsze chwaląc swojego syna i przechwalając się jego osiągnięciami. Marina bardzo chciała poznać tę osobę, a los w końcu ją z nim połączył.
Pewnego wieczoru do sklepu wszedł miły młody mężczyzna w wieku około trzydziestu lat, ubrany w dres. Uśmiechnął się do Mariny, wziął bochenek chleba i natychmiast zapłacił. Marina szykowała się do zamknięcia sklepu, więc pośpieszyła się, by obsłużyć ostatniego klienta. Mężczyzna grzecznie podziękował i wyszedł, a Marina gwałtownie sprawdziła wszystko, uporządkowała sklep, zamknęła drzwi i ruszyła do domu.
„Przepraszam, panna,” odezwał się głos za nią. Marina obróciła się i zobaczyła mężczyznę, który stał przed nią, trzymając bochenek chleba.
„Jeszcze tu jesteś?” – zapytała Marina, zaskoczona.
„Nie mogę pozwolić takiej pięknej damie wracać sama do domu. Odprowadzę cię,” powiedział mężczyzna.
Marina kiwnęła głową i razem z tajemniczym nieznajomym ruszyła w drogę. Okazało się, iż ostatni klient to Oleg, syn pani Peterson, który zawsze przychodził do Mariny, chwaląc swoją pracę jako nurek. Marina zawsze uważnie słuchała, jak Oleg opowiadał o swojej niezwykłej pracy i przygodach, które często przeżywał. Marina lubiła jego towarzystwo. Następnego dnia Oleg znowu zaproponował, iż odprowadzi ją do domu. Ich spotkania stały się coraz częstsze, aż w końcu postanowili być razem. Dwa miesiące po pierwszym spotkaniu pobrali się. Marina promieniowała szczęściem, bo w końcu znalazła prawdziwą rodzinę.
Jednak życie małżeńskie nie było tak przyjemne, jak Marina sobie wyobrażała. Już pierwszego dnia teściowa, pani Peterson, powiedziała jej: „Marina, wiem, iż masz szkołę i pracę, ale teraz jesteś mężatką, musisz znaleźć czas na obowiązki domowe. Oleg zawsze był rozpieszczany i powinien być zawsze na pierwszym miejscu. Mówiłam ci, iż mój syn jest wybredny, więc ja zajmę się jego posiłkami, a ty powinnaś rozsądnie wydawać zarobione pieniądze. Musisz zostawić całe swoje wynagrodzenie na moim biurku, kiedy je otrzymasz. Ja jestem starsza, bardziej doświadczona i mądrzejsza, więc zarządzam finansami w domu.”
Marina była wstrząśnięta słowami swojej teściowej, ale nie wdawała się w kłótnię. Nie miała rodziców, dorastała w sierocińcu, więc nie wiedziała, co to jest rodzina. Szczerze wierzyła, iż nikogo nie potrzebuje. Teraz Marina była rozdarta między nauką, pracą a rodziną. Każdego ranka spieszyła się, żeby przygotować śniadanie dla wszystkich, a potem biegła do szkoły, ledwo mając czas na jedzenie. Po szkole przygotowywała obiad i śpieszyła się do sklepu, często nie jedząc nic przez cały dzień. W soboty sprzątała dom, a w niedziele jechała do wsi, gdzie po ukończeniu sierocińca dostała mały dom. Uwielbiała ogrodnictwo i spędzała tam całe niedziele, samotnie. To była jej jedyna ucieczka w małżeństwie.
Rok później Marina powiększyła rodzinę o jedno. Urodziła się córka. Po narodzinach Ani życie stało się jeszcze trudniejsze.
„Nie pozwala dzieciom wydawać kieszonkowego na zabawki i drobiazgi, mówiąc, iż nie są wystarczająco mądre, by wydawać pieniądze,” tłumaczyła Marina. Dwa miesiące po narodzinach wnuczki, pani Peterson poleciła: „Od teraz musisz oddać wszystkie swoje pieniądze mnie, głowie domu.”
Marina znalazła się w trudnej sytuacji. Teściowa nie dawała jej pieniędzy na dzieci. Nie miała funduszy na pampersy czy ubranka. Marina była wdzięczna, iż mogła karmić piersią i oszczędzać na jedzeniu dla dziecka.
„Oleg, muszę dzisiaj iść do szpitala. Proszę, zostań z Anią,” poprosiła Marina.
„Nie mam czasu. Ty jesteś matką, powinnaś być tutaj z dziećmi,” odpowiedział zimno.
Za każdym razem Marina płakała z bólu i rozczarowania. To nie było życie rodzinne, które sobie wyobrażała. Oleg był obojętny na problemy związane z jego pracą, przyjaciółmi i rodziną. Pewnego wieczoru, gdy cała rodzina zebrała się przy stole, Oleg powiedział coś, co zdenerwowało żonę.
„Tapeta jest stara. Ta sofa jest tak zła, iż trzeba ją wyrzucić. Potrzebujemy paneli i remontu łazienki,” powiedział Oleg.
„Ach, synu, oczywiście musimy to zrobić,” odpowiedziała pani Peterson z frustracją. „Żyjemy z tego, co zarobisz. Nie możesz się rozdzielić na kawałki. Musisz dbać o siebie.”
„Masz rację, mamo,” powiedział Oleg do pani Peterson. „Niech Marina sprzeda starą chatę w wsi i przeznaczy pieniądze na remont.”
Marina była oszołomiona słowami swojego męża. W tym momencie ogarnęła ją niekontrolowana złość. Wiejski dom był jedynym miejscem, gdzie Marina czuła się szczęśliwa. Troska o ogród pozwalała jej uciec od codziennych problemów. Zawsze czekała na niedzielę, by pojechać do wsi. Teściowa odmówiła zarejestrowania Mariny i Ani w jej mieszkaniu, więc Marina zarejestrowała Anię w wiejskim domu. Twarz Mariny płonęła od gniewu i nieznośnego bólu za siebie i córkę.
„Nie sprzedam tego domu,” stanowczo oświadczyła Marina.
Pani Peterson była wściekła na to oświadczenie. Wstała, uderzyła ręką o stół i krzyknęła, przerażając dziecko.
„Niewdzięczna dziewczyno! Wzięliśmy cię do naszej rodziny, wychowaliśmy jak swoją, dbaliśmy o ciebie, a teraz nie chcesz sprzedać tego starego domu? Wynoś się!”
Następnego dnia, kiedy Ania miała sześć miesięcy, pani Peterson wezwała Marinę do pokoju i nakazała jej pójść do pracy.
„Rodzina ma kłopoty finansowe. Twój biedny syn ciężko pracuje, żeby dziecko miało wszystko, a ty siedzisz w domu i marudzisz. Dość! Znajdź pracę i zacznij przynosić pieniądze do domu. Przestań ukrywać się za córką. Ania jest już wystarczająco duża. Ja się nią zajmę, dopóki ty będziesz pracować.”
Marina była rozdarta świadomością, iż będzie musiała zostawić swoją małą córkę z teściową i pójść do pracy. Kłócenie się z panią Peterson było bezcelowe. Ona już podjęła wszystkie decyzje dotyczące rodziny.
Kilka tygodni po rozpoczęciu pracy Marina nagle zachorowała w sklepie, a jej szef wysłał ją do domu wcześniej. Kiedy weszła do mieszkania, usłyszała, jak teściowa krzyczy na Anię. Mała dziewczynka siedziała na swoim foteliku i głośno płakała.
„Jedz. Połykaj szybko, bo uderzę cię łyżką w czoło. Jesteś takim utrapieniem. Jesteś tylko tanią kopią swojej matki. Przynosisz tylko kłopoty.”
Następnego ranka, kiedy pani Peterson poszła odwiedzić znajomą po drugiej stronie miasta, a Oleg poszedł do pracy, Marina gwałtownie spakowała rzeczy, zadzwoniła po taksówkę i pojechała do wsi z Anią. Jej cel był prosty – uciec jak najdalej od kontrolującej, okrutnej teściowej i obojętnego, zapatrzonego w siebie męża, który w ogóle się nią nie przejmował.
Ale w wsi czekał na nią kolejny ból. Niedawno huragan zerwał dach z jej domu, uniemożliwiając wejście do środka. Siedząc na ławce, trzymając w ramionach śpiącą córkę, Marina rozpaczliwie płakała. Stara sąsiadka, która wyszła wieszać pranie, zauważyła ją.
„Marina, dlaczego płaczesz?” zapytała zaniepokojona kobieta.
„Anfiso Alexejewna, spójrz na mój dom. Na dachu już nic nie ma. Co mam zrobić? Gdzie mam iść z dzieckiem na rękach?” – łkała Marina.
„Nie płacz, przestraszysz dziecko. Ona już się boi. Chodź do mnie, zostań u mnie,” powiedziała Anfisa Alexejewna.
Marina musiała przez jakiś czas mieszkać u Anfisy Alexejewny. Gdy Ania spała, Marina próbowała posprzątać w domu, ale gwałtownie zrozumiała, iż sama nic nie zmieni. Wieczorem wnuk Anfisy Alexejewny, Roman, przyjechał z prezentem. Po obiedzie babcia opowiedziała mu o problemach młodej sąsiadki i trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Roman obiecał pomóc w naprawach. Pracował i mieszkał w mieście, odwiedzając swoją babcię co weekend. Zgodnie z obietnicą Roman naprawił dach i przywrócił porządek w domu. Marina serdecznie mu podziękowała. Zaczęła się z nim sympatyzować i szanować go – był cichy, powściągliwy, ale dobrze wychowany i inteligentny.
Kiedy Roman przyjechał następnego razu, próbował naprawić stary płot, który huragan zniszczył. Marina pomogła mu z płotem i razem zakończyli pracę. Wieczorem wspólnie usiedli przy stole, rozmawiając o tym, jak zmieniała się wieś i jakie wyzwania czekają ją w przyszłości.
Marina była zdumiona siłą woli Romana. Uświadomiła sobie, iż życie nie kończy się na zranieniach i upokorzeniach. Przestała się bać o przyszłość. Otworzyła się na nowe możliwości, nowe przyjaźnie. Nie dała się już kontrolować przez męża i teściową. Marina zrozumiała, iż przyszłość należy do niej i jej córki.