Już nigdy nie będę gotować dla twojej rodziny! ze złością oświadczyła Kinga, rzucając fartuch na stół, nie mogąc już znieść ciągłego nacisku teściowej.
Już nigdy nie będę gotować dla twojej rodziny! Kinga cisnęła fartuch na kuchenny blat, a jej ręce drżały z ledwo powstrzymywanego gniewu.
Marek zastygł na środku kuchni z siatką zakupów w dłoni. Właśnie wrócił ze sklepu z listą od matki trzy kilo mięsa, warzywa na sałatki, tuzin jaj na ciasto. Kolejna rodzinna kolacja z okazji urodzin ciotki Zosi.
Kinga, dlaczego tak się denerwujesz? zaczął ostrożnie, stawiając torbę na stole. To tylko jeden wieczór
Jeden wieczór? Kinga odwróciła się do niego, a w jej oczach zabłysły łzy. Cztery lata, Marku! Cztery lata, co weekend, każde święto, stoję przy kuchni po osiem godzin! A twoja mama potem zbiera komplementy za swoje dania!
Marek spuścił wzrok. Wiedział, o czym mówi żona. Wiedział i milczał przez te wszystkie lata, bo tak było łatwiej. Nie kłócić się z matką, nie wywoływać konfliktów, nie wybierać strony.
Ona ci przecież pomaga powiedział niepewnie.
Pomaga? Kinga zaśmiała się gorzko. Twoja teściowa siedzi w salonie z gośćmi i opowiada, jak całą noc nie spała, piekąc ten tort! A ja w tym czasie kroję kolejną porcję sałatki!
Telefon Marka zadzwonił. Wiedział, kto dzwoni, choćby nie patrząc na ekran.
Nie odbieraj! poprosiła Kinga. Proszę, najpierw porozmawiajmy!
Ale Marek już nacisnął zieloną słuchawkę.
Tak, mamo Tak, kupiłem wszystko z listy Kinga? Jest w domu, przygotowuje się
Kinga odwróciła się do okna, zaciskając pięści. Znów ta sama historia. Znów przegrała, zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć.
Mama pyta, czy zaczęłaś marynować mięso? Marek przyłożył dłoń do słuchawki. Goście przyjdą o szóstej, trzeba zdążyć
Niech sama marynuje! odcięła Kinga. Skoro taka wspaniała gospodyni!
Marek spojrzał na żonę z dezorientacją, potem w słuchawkę.
Mamo, my właśnie zaczynamy. Tak, oczywiście. Do wieczora.
Odłożył telefon i przetarł zmęczone dłonią twarz.
Kinga, no co ty jak dziecko? Ludzie zaproszeni, nie wypada odwoływać
A mnie wypada być darmową kucharką? Kinga opadła na krzesło, czując, jak zalewa ją zmęczenie. Wiesz, ile kosztuje catering na dwadzieścia osób? Co najmniej tysiąc złotych! A ja robię to za darmo! I choćby dziękuję nie usłyszę!
Ja ci dziękuję
Ty? Kinga spojrzała na niego z goryczą. Ty znikasz z mężczyznami na balkon palić i gadać o piłce! A ja zostaję sama w kuchni!
Marek podszedł do żony i próbował wziąć ją za rękę, ale ona odsunęła dłoń.
Słuchaj, może tak ty dziś ugotujesz, a potem porozmawiamy z mamą. Może następnym razem zamówimy jedzenie
Następnym razem? Kinga wstała tak gwałtownie, iż krzesło się zachwiało. Nie ma żadnego następnego razu! Jestem zmęczona! Rozumiesz? Zmęczona byciem cieniem twojej matki!
W tej chwili drzwi mieszkania się otworzyły Halina Kowalska, teściowa Kingi, miała swoje klucze. Weszła bez pukania, jak zawsze.
Dlaczego jeszcze nie zaczęliście gotować? zaczęła od progu. Jest już trzecia! Mięso musi marynować się co najmniej trzy godziny!
Kinga wzięła głęboki oddech, zbierając siły.
Halino, nie będę gotować.
Teściowa zastygła, jakby nie wierząc własnym uszom.
Co to znaczy? przeniosła wzrok na syna. Marek, co ona wygaduje?
Mamo, Kinga jest zmęczona zaczął Marek, ale matka go przerwała.
Zmęczona? Od czego? Od tego, iż siedzi w domu całe dnie?
Pracuję zdalnie! oburzyła się Kinga. Mam pełny etat!
No tak, siedzisz przy komputerze to niby praca? prychnęła Halina. Ja w twoim wieku i w fabryce pracowałam, i w domu wszystko ogarniałam! I męża karmiłam, i teściowej pomagałam!
Twoja teściowa nie kazała ci gotować dla całej rodziny co weekend! odparowała Kinga.
Nie kazała? teściowa uniosła brwi. Ja to robiłam z radością! Bo rodzina to świętość! A ty widocznie tego nie rozumiesz!
Kinga poczuła, jak w środku narasta fala gniewu.
Doskonale rozumiem, co to rodzina! Ale rodzina to nie niewolnictwo! Nie muszę co weekend stać przy garach, gdy ty bawisz gości!
Marek! Halina zwróciła się do syna. Słyszysz, co mówi twoja żona?
Marek stał między dwiema kobietami, czując się jak osaczony.
Mamo, może rzeczywiście zamówimy jedzenie? Są dobre cateringi
Zamówić? teściowa załamała ręce. Co ludzie powiedzą? Że u Haliny Kowalskiej synowa gotować nie umie? Wstyd!
Umiem gotować! zaprotestowała Kinga. Po prostu nie chcę tego robić co weekend!
Ach, nie chcesz? Halina zmrużyła oczy. A za mąż iść chciałaś? Męża mojego syna robić chciałaś? To bierz odpowiedzialność!
Gotowanie dla dwudziestu osób to nie odpowiedzialność, to wyzysk!
Marek, nie mogę tego słuchać! teściowa dramatycznie przycisnęła rękę do serca. Twoja żona mnie obraża!
Nikt cię nie obraża! zmęczonym głosem powiedział Marek. Mamo, zrozum, Kinga naprawdę się męczy. Może chociaż zmniejszymy liczbę gości?
Zmniejszymy? Halina pokręciła głową. Wszystkich już zaprosiłam! Ciocia Zosia przyjeżdża z innego miasta! Co jej powiem? Że moja synowa gotować nie chce?
Kinga złapała torbę i ruszyła do drzwi.
Gdzie idziesz? przestraszył się Marek.
Do mamy pojadę! Niech twoja matka sama gotuje swoje specjały! Zobaczymy, jak jej wyjdzie!
Kinga, zaczekaj! Marek prób














