W Pleszewie 11 listopada pachnie nie tylko wolnością, ale i świeżo pieczonymi rogalami. Gdy cała Polska świętuje odzyskanie niepodległości, w Wielkopolsce trwa drugi, równie smaczny rytuał – rogalowe szaleństwo. Bo tu Dzień Niepodległości nie może obejść się bez rogala świętomarcińskiego.
To nie byle słodkość, ale symbol tradycji. Prawdziwy rogal świętomarciński składa się z 81 warstw ciasta półfrancuskiego i nadzienia z białego maku, migdałów i orzechów. Waży od 150 do 250 g i kosztuje od 55 do 70 zł za kilogram, ale jego smak to legenda, którą poznaniacy przekazują od pokoleń. Tradycja wypieku rogali w Wielkopolsce sięga 1860 roku, kiedy w „Dzienniku Poznańskim” ukazała się pierwsza reklama tego przysmaku. W obecnym kształcie narodziła się w 1891 roku dzięki ks. Janowi Lewickiemu proboszczowi parafii św. Marcina i cukiernikowi Józefowi Melzerowi, którzy z okazji odpustu, postanowili obdarować ubogich poznaniaków słodkościami na wzór podkowy konia patrona parafii, św. Marcina.
Dziś rogale piecze się w całej Wielkopolsce. W Pleszewie robi to kilkanaście cukierni, większość ma certyfikaty, a najdłuższą tradycją szczyci się familia Vogtów – gdzie już czwarte pokolenie wiernie strzeże receptury, smaku, zapachu i kształtu prawdziwego świętomarcińskiego rogala.


Autor:














