Niespodziewany finał

newsempire24.com 3 dni temu

Nieoczekiwane rozstanie

Trzy czterdzieści dwa lata życia już nie będą takie, jak dotąd myślała Jadwiga, pakując rzeczy do walizki. Synowi powiem, kiedy znajdę nowe miejsce. Dobrze, iż mama wciąż żyje, szkoda tylko, iż ojca już nie ma, odeszło go za wcześnie. Był dentystą, a ja podążyłam w jego ślady.

Jadwiga rozwiodła się z mężem. Rozwód nie był dramatyczny, Artur był na niego gotowy, bo wielokrotnie ostrzegała go żona:

Nie porzucę hazardu, jeżeli mnie zostawisz. Mam już dość twojego utrzymywania.

Obiecał rzucić tę zgubną nałogę, ale sam nie potrafił się uwolnić. Żyli ze sobą dwadzieścia dwa lata, a od dziesięciu z nich Artur żył w świecie gier. Długi rosły, a na początku spłacała je Jadwiga.

Słoneczko, proszę, nie rozwodź się z Arturem błagała teściowa. Może kiedyś zerwie z grą. Ja też mam już dość wyrzucania pieniędzy. Nie mam choćby zapasu na czarny dzień.

Ja też mam dość, sił już nie mam odpowiedziała Jadwiga, informując teściową o zamiarze rozwodu, by nie było niespodzianek.

Dokąd się wybierasz? Gdzie będziesz mieszkać? Nie wyprowadzisz się z jego mieszkania, bo ono i tak jest jego.

Po co wynajmować? Wyprowadzam się na stałe do innego miasta, a nie powiem, gdzie bała się, iż Artur wciąż będzie ją ścigał. Zrezygnowała z pracy; dentysta potrzebny jest wszędzie, więc nie zginie. Zawsze marzyła o własnym gabinecie, ale jak zdobyć pieniądze, gdy mąż przegrywa?

Jadwiga pojechała do matki, do wielkiego rodzinnego miasta Krakowa. Po studiach chciała wrócić tutaj od razu, ale poślubiła Artura, który nie chciał wyjeżdżać. Miał już dwupokojowe mieszkanie odziedziczone po babci, która zamieszkała z rodzicami.

Cześć, mamo radośnie objęła Jadwiga matkę. Przyjechałam na stałe, tak jak obiecałam.

Brawo, córeczko, mówiłam ci o tym od dawna. Jesteś młoda, przed tobą całe życie. Kacper cię zrozumie, już dorosły, studiuje promieniała była Maria, była pielęgniarka, niedawno przeszła na emeryturę.

Następnego dnia po przyjeździe Jadwiga zapytała:

Mamo, a Michał Romanowicz wciąż pracuje, czy już na emeryturze?

Pracuje, ma własną prywatną klinikę dentystyczną, nie leczy już sam, tylko zarządza. Myślałam o tym i wezmie cię pod swe skrzydła. Rozmawiałam z nim, kiedy dałaś mi znać, iż przyjeżdżasz na stałe.

Mamo, super, iż się o to zabrałaś. Tata zawsze starał się nam pomagać. Spotkałam go kiedyś na urlopie, mówił, iż zawsze mogę na niego liczyć. Dziś go odwiedzę.

Minął drugi rok, odkąd Jadwiga pracuje dentystką. Przyzwyczaiła się do Krakowa, do swojego gabinetu w przychodni, do własnych pacjentów. Kacper przyjechał na wakacje, był już dorosły, nie wsiadł do taty.

Po wypuszczeniu kolejnej pacjentki Jadwiga zwróciła się do pielęgniarki Kasi:

Zaproś następną.

Proszę, wejdźcie powiedziała Kasia, otwierając drzwi recepcji.

Jadwiga rzuciła przelotne spojrzenie na wchodzącego mężczyznę w średnim wieku. Nie zauważyła go wcześniej to był nowy pacjent.

Czy sam się umówił, czy ktoś go polecił? pomyślała, wskazując mu miejsce na fotelu.

Usiadł, twarz miał spokojną, niewzruszoną.

Otwórz usta poleciła, przystępując do badania. Stwierdziła: Górny prawy trzon próchnica, usunąć ósemkę, i spojrzała mu w oczy.

Lepiej usuńcie, proszę odezwał się krótko przystojny mężczyzna.

Kasiu, przygotuj znieczulenie rzuciła, zwracając się do pielęgniarki. Zrobię zastrzyk, nie poczujesz nic.

Nie potrzebuję zastrzyku odparł nagle.

Co ma pan na myśli? zdziwiła się Jadwiga.

Leczę bez zastrzyku

Zaskoczona, pomyślała: Albo jest robotem, albo ma mrozny charakter i czerpie przyjemność z bólu. Podjęła więc decyzję i włączyła wiertło.

Mężczyzna wydawał się ją irytować. Nie zmrużył oka, gdy wiertło drążyło ząb. Po wypełnieniu leku zapytała delikatnie:

Boli?

Nie odpowiedział spokojnie, choć Jadwiga wiedziała, iż to bolesne.

Spotkamy się pojutrze na plombę powiedział, wstając, a Kasia patrzyła na niego z zainteresowaniem.

Co za twardy facet mruknęła po zamknięciu drzwi. Taki odważny bez igły.

Jadwiga dodała: To po prostu udaje twardziela, nie chce przyznać, iż boli. jeżeli się boisz, przyznaj się nie musisz udawać.

Kasia, z uśmiechem, podsunęła: Wiesz, Jadwigo, chyba się w Tobie zakochał. Patrzy na ciebie nie jako lekarza, ale jako kobietę. Może udaje twardziela, żeby zaimponować.

Jadwiga roześmiała się: Kasia, masz wybujałą wyobraźnię.

Nic nie widziałam, ale chyba zamierza cię zaprosić na randkę szepnęła.

Co? Jak ma na imię? spytała.

Proszę pana, to Prokop Antoński. Nie ma szans, jeśli

Jadwiga odpowiedziała: Lubię mężczyzn wrażliwych, szczerze mówiących o bólu. Ten wygląda jak terminator.

Kolejnego dnia Prokop przybył punktualnie pod koniec zmiany. Kasia przywitała go, jak starego znajomego.

Proszę wejść, Prokopie Antonowiczu.

Jadwiga przywitała się chłodno.

Dzień dobry, proszę usiąść. Dziś założymy plombę.

Pracowała nad jego zębem długo, a Prokop znosił to cierpliwie.

Czy to boli? zapytała znów.

Nie odpowiedział krótko.

Pewnie kłamie pomyślała, przygotowując kompozyt.

Gdy wszystko było gotowe, Prokop wstał, spojrzał jej w oczy i powiedział:

Dziękuję To mój ostatni pacjent na dziś, mogę podwieźć cię samochodem.

Nie, dziękuję, sama dojadę. Czy zapisujesz mnie na usunięcie?

Tak, zapiszę.

Czy jest wolny termin w sobotę?

Kasą przewróciła kartę, palcem przeszukując zapisy:

O tak, o dziewiątej rano, reszta zajęta.

Pasuje o dziewiątej? zapytała pacjenta.

Tak, pojutrze o dziewiątej potwierdził.

Jadwiga lubiła sobotnie zmiany. Autobusy wolne, brak korków, po przyjeździe do przychodni otwierała swój gabinet, nie spieszyła się przy ubieraniu, miał jeszcze czas na kawę przy oknie.

Mijało dwadzieścia minut do pierwszego pacjenta. Pijąca kawę dostrzegła, jak Prokop kręci się nerwowo przed oknem, siada na ławce, wstaje, patrzy w dal. Jego twarz była inna niż w fotelu.

Co się z nim stało? Dlaczego dziś wydaje się niepewny? pomyślała.

Po odłożeniu filiżanki otworzyła okno i krzyknęła:

Prokopie, wejdź! odwrócił się zaskoczony.

Już po dziewiątej?

Nie ma różnicy, oboje tu jesteśmy uśmiechnęła się i zamknęła okno.

Prokop wszedł, lekko czerwony.

Nie jestem jeszcze gotowy przyznał, czerwieniąc się.

Nie myślałam, iż tak będzie powiedziała z niedowierzaniem.

Czy mogę usiąść, czy później? zapytał.

Dlaczego później? Co masz na myśli, mówiąc, iż nie jesteś gotowy?

Spojrzał w jej oczy i wyznał:

Nie jestem tchórzem, ale boję się Boję się dentystów, dlatego przed wizytą się denerwuję.

Nie rozumiem, dlaczego odmawiasz zastrzyku?

Boję się igieł bardziej niż ból przyznał, patrząc na nią.

To nic nie jest, każdy się boi. Zrobię to delikatnie, prawie bez bólu zapewniła, po wstrzyknięciu spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem, a on odwzajemnił.

Procedura zakończyła się gwałtownie i pomyślnie.

W poniedziałek Prokop spacerował przy przychodni z bukietem kwiatów, patrząc na zegarek. Kollegom lekarzom wydawało się, iż ma niespodziewany prezent.

Kiedy Jadwiga podeszła, uśmiechnięta, podaje mu bukiet.

Dzień dobry, to dla pana. Widzę, iż igła nie była tak straszna. Wszystko w porządku. Dziękuję i zapraszam na kolację, jeżeli ma pan ochotę.

To poważne! Nie mam nic przeciwko odpowiedział Prokop, szeroko się uśmiechając.

Dziękuję, zadzwonię, mam już numer, nie mogę się doczekać wieczoru.

Randka przebiegła wspaniale, a Jadwiga pomyślała, iż Kasia miała rację Prokop naprawdę jest niezwykłym, emocjonalnym mężczyzną.

Idź do oryginalnego materiału