Niespodziewane Odsłonięcie Prawdy: Szokująca Zdrada Męża Wychodzi na Jaw

newsempire24.com 1 tydzień temu

Niespodziewane Odsłonięcie: Zdrada Męża

Jak to często bywa, żony jako ostatnie dowiadują się o niewierności swoich mężów. Dopiero później Jadwiga zrozumiała znaczenie dziwnych spojrzeń kolegów i szeptów za jej plecami. Dla nikogo nie było tajemnicą, iż jej najlepsza przyjaciółka, Zosia, romansowała z Witoldem. Jadwiga choćby o tym nie podejrzewała.

Wszystko odkryła tamtej nocy, gdy niespodziewanie wróciła do domu. Od lat pracowała jako lekarz w szpitalu w Krakowie. Tego dnia miała mieć nocny dyżur, ale pod koniec zmiany młoda koleżanka, Kasia, poprosiła ją o przysługę:

Jadziu, możesz zamienić się ze mną dyżurami? Ja dziś wezmę twój, a ty moją w sobotę. jeżeli oczywiście nie masz innych planów. Moja siostra wychodzi za mąż, wesela nie przegapię.

Jadwiga się zgodziła. Kasia była miłą i pomocną dziewczyną. Poza tym ślub to wystarczający powód.

Tamtej nocy wróciła do domu podekscytowana chciała zrobić mężowi niespodziankę. Ale to ona została zaskoczona.

Gdy tylko weszła do mieszkania, usłyszała głosy dobiegające z sypialni. Jeden należał do Witolda, drugi również go rozpoznała, ale nie spodziewała się go usłyszeć w takiej sytuacji. To był głos Zosi. Słowa, które padły, nie pozostawiały wątpliwości co do ich relacji.

Wyszła tak cicho, jak weszła. Spędziła bezsenne godziny w szpitalu. Jak teraz spojrzy kolegom w oczy? Wszyscy wiedzieli, a ona, oślepiona miłością do Witolda, ufała mu bezgranicznie. Mąż był sensem jej życia. Dla niego była gotowa na wiele. Zrezygnowała choćby z marzenia o dzieciach. Za każdym razem, gdy o tym mówiła, Witold odpowiadał, iż jeszcze nie jest gotowy, iż powinni cieszyć się życiem. Teraz rozumiała nie traktował ich rodziny poważnie.

Tej bezsennej nocy podjęła decyzję, która wydawała się jedyną słuszną. Następnego ranka złożyła wniosek o urlop, a potem wypowiedzenie. Gdy Witold był w pracy, spakowała swoje rzeczy i uciekła na dworzec. Od babci odziedziczyła mały dom na wsi. To tam pojechała, przekonana, iż mąż nie będzie jej szukał na końcu świata.

Na dworcu kupiła nową kartę SIM, starą wyrzuciła. Zerwała wszystkie więzy z poprzednim życiem i odważnie ruszyła naprzód.

Następnego dnia wysiadła na znanej stacji. Ostatni raz była tu przed dziesięcioma laty, na pogrzebie babci, Heleny. Wszystko wyglądało tak samo spokojnie, mało ludzi. Właśnie tego teraz potrzebuję pomyślała.

Dotarła do wsi, łapiąc okazję, a potem szła jeszcze dwadzieścia minut do domu babci. Podwórko tak zarosło krzakami, iż ledwo dotarła do drzwi.

Zajęło jej kilka tygodni, by uporządkować dom i ogród. Nie dałaby rady sama, ale pomogli sąsiedzi. Wszyscy pamiętali jej babcię, która przez ponad czterdzieści lat uczyła dzieci w miejscowej szkole. Całe pokolenia wiejskich maluchów nauczyły się czytać i pisać dzięki niej. Teraz chcieli odwdzięczyć się Jadwidze.

Nie spodziewała się tak ciepłego przyjęcia. Była wdzięczna każdemu, kto pomógł jej odnowić dom i zadomowić się na nowym miejscu.

Wieść, iż Jadwiga jest lekarzem, gwałtownie rozniosła się po wsi. Pewnego dnia przyszła do niej sąsiadka, Marysia, w strasznym roztrzęsieniu:

Jadziu, przepraszam, iż cię nachodzę, ale moja najmłodsza córka zachorowała. Pewnie coś zjadła, boli ją brzuch od rana.

Chodźmy, zobaczę ją odparła Jadwiga, chwytając torbę lekarską.

Mała Hania miała zatrucie pokarmowe. Jadwiga pomogła założyła sondę i wytłumaczyła Marysi, jak dbać o córkę.

Dzięki, Jadziu sąsiadka nie wiedziała, jak wyrazić wdzięczność. Ty jesteś lekarzem. A tu do najbliższego ośrodka zdrowia jest sześćdziesiąt kilometrów. Mieliśmy pielęgniarza, ale rok temu przeszedł na emeryturę i nikogo nie przysłali.

Od tamtej pory mieszkańcy zaczęli przychodzić do Jadwigi po pomoc. Nie mogła odmówić przyjęli ją tak serdecznie.

Gdy wieść dotarła do lokalnych władz, zaproponowano jej pracę w przychodni rejonowej.

Nie, nie będę pracować w rejonie odparła stanowczo. Ale jeżeli otworzycie punkt lekarski we wsi, chętnie się nim zajmę.

Urzędnicy tylko pokiwali głowami z niedowierzaniem lekarz z miasta z takim doświadczeniem, a chce pracować na wsi. Ale Jadwiga nie zmieniła zdania. niedługo punkt został otwarty, a ona zaczęła przyjmować pacjentów.

Pewnego wieczora ktoś zapukał do jej drzwi. Było już późno, ale Jadwiga nie zdziwiła się ludzie chorują o każdej porze.

Otworzyła i wpuściła nieznajomego mężczyznę. Po jego twarzy od razu poznała, iż stało się coś poważnego.

Pani Jadwigo, przyjechałem z okolic Nowego Sącza, jakieś piętnaście kilometrów stąd. Moja córka jest bardzo chora. Myślałem, iż to tylko przeziębienie, ale gorączka trwa już trzy dni. Proszę, niech pani pomoże.

Jadwiga gwałtownie się spakowała, wypytując o objawy.

Gdy dotarli, zobaczyła bladą dziewczynkę w łóżku. Dziecko ciężko oddychało, usta miało spierzchnięte, a powieki drżały w rytm oddechu.

To poważne stwierdziła po badaniu. Trzeba zawieźć ją do szpitala.

Mężczyzna potrząsnął głową.

Jestem tylko ja i ona. Matka zmarła przy porodzie. To wszystko, co mam. Nie mogę jej stracić.

Ale w szpitalu pomogą szybciej. Ja kilka zdziałam. Potrzebne są leki, których nie mam.

Powiedz, jakie, a zdobędę. Tylko nie zabieraj jej, proszę. W okolicy jest całodobowa apteka, gwałtownie wrócę. Ale nie mam z kim zostawić dziecka.

Jadwiga widziała jego strach i troskę. Dopiero teraz przyjrzała mu się bliżej. Był w jej wieku, wysoki, szczupły, z bujną, kasztanową czupryną. Miał ciemnozielone oczy i rzęsy, które mogły budzić zazdrość u niejednej kobiety.

Zostanę z nią powiedziała. Jak ma na imię?

Anielka odparł czule, patrząc na córkę. A ja jestem Marek. Dziękuję, doktor!

Idź do oryginalnego materiału