Nieoczekiwani lokatorzy i sielanka na działce

newsempire24.com 4 dni temu

Po śmierci żony, Waldek Nowak czuł, iż jego dom na zawsze opustoszał. Córka Alina mieszkała z rodziną w innym mieście i rzadko go odwiedzała. Wieczorami emeryt siadał w ciszy, patrząc na zdjęcia z minionych, szczęśliwszych czasów. Gdy Alina pewnego dnia zadzwoniła i zaczęła mówić nie tylko o zdrowiu, ale także o jego samotności, pomyślał – może przyjadą w odwiedziny. ale córka zaproponowała wynajęcie pokoju – podobno znajomy chłopak, brat jej koleżanki, został bez dachu nad głową po rozwodzie.

Tak u Waldka pojawił się lokator – Krzysztof. Na pierwszy rzut oka spokojny, uprzejmy, zdyscyplinowany. Płacił regularnie, jadł niewiele, choćby częstował gospodarza. Czasem oglądali razem telewizję, rozmawiali. Ale potem zaczęły się problemy…

Pewnego dnia Krzysztof przyprowadził dwóch podpitych kumpli. Hałasowali, palili papierosy, śmiali się do późna. Sytuacja powtórzyła się nie raz. Waldek próbował interweniować, ale usłyszał tylko: „Płacę. W umowie nie ma zakazu odwiedzin.” Później pojawiła się dziewczyna Krzysztofa – Kinga. Najpierw przychodziła w gości, potem zaczęła nocować. Krzysztof zaczął sugerować zmianę pokoi. Waldek się opierał, ale w końcu ustąpił.

Pewnego ranka zobaczył, jak Kinga smaży jajecznicę i zaprasza go do stołu. Krzysztof odezwał się łagodnie: „Zostaniemy tu na razie. Blisko do pracy, a ty jesteś dobrym człowiekiem. Nie będziemy zapraszać kolegów.” Kinga dodała: „A może pan chce zamieszkać na wsi? Moja ciocia ma dom w Borowie. Mieszkaliby pan za darmo, tylko trzeba by dbać o obejście.” Waldek początkowo się obraził, ale w końcu przystał: „Lepiej na wsi niż w takim hotelu.”

Dom okazał się stary, ale przytulny. Posprzątał, naprawił piec z pomocą sąsiada Jacka. Ten okazał się wesołym, pracowitym człowiekiem – wszystkiego uczył, zapraszał na wędkowanie. Wiosną przyjechała właścicielka domu – Bożena. Przywiozła jedzenie, poznali się. Waldek poczęstował ją zupą rybną, Jacek dołączył. Tak to się zaczęło. Co weekend Bożena przyjeżdżała. Aż w końcu wszystko się zmieniło.

Gdy Waldek i Bożena wrócili do miasta, by porozmawiać o przyszłości lokatorów, drzwi otworzyła Kinga – z wyraźnie zaokrąglonym brzuchem. „Wzięliśmy ślub z Krzysztofem” – oznajmiła. A Bożena, wymieniając z Waldkiem porozumiewawcze spojrzenie, odparła: „Przeprowadzicie się do mojego mieszkania, a my tutaj.” Krzysztof nie rozumiał, a Waldek dodał: „My też postanowiliśmy się pobrać. Nam też potrzeba ciepła.”

Wkrótce urodził się chłopczyk. Bożena przeszła na emeryturę, pomagała z dzieckiem, a w wolnych chwilach z mężem przyjeżdżali na wieś. Dom wyremontowali, czekali na przyjazd wnuków. Jacek zrobił drewnianą kołyskę. I tak z przypadkowego sąsiedztwa wyrosła prawdziwa rodzina. Życie potrafi zaskakiwać – najważniejsze, by nie zamykać serca.

Idź do oryginalnego materiału