Nieoczekiwana decyzja: dlaczego dziecko porzuca swoją matkę?

newsempire24.com 1 tydzień temu

Pewnego letniego poranka, gdy wyjrzałam przez okno, dostrzegłam u pani Kowalskiej starszą kobietę. Siedziała zgarbiona na ławeczce pod daszkiem, zdając się drzemać w ciepłych promieniach słońca.

Byłam zaskoczona, bo wiedziałam, iż moja sąsiadka nie miała krewnych – ani dzieci, ani już męża, który odszedł rok temu po ciężkiej chorobie. Samotność musiała być dla niej trudna, choć wciąż trzymała się dzielnie. Postanowiłam podejść, by dowiedzieć się więcej o tej nieznajomej.

Starsza pani była uprzejma, ale małomówna. Później pani Kowalska wyznała mi szeptem, iż to pani Janina, której własny syn się wyrzekł. „Lepiej jej nie niepokoić” – dodała ze współczuciem.

Przez całe życie pani Janina grała w filharmonii, a jej mąż, profesor Politechniki Warszawskiej, wykładał matematykę. Wiedziała o jego romansach ze studentkami, ale dla spokoju rodziny zachowywała milczenie. Całe dnie wypełniała muzyka – uczyła dzieci gry na fortepianie, a syn pochłaniał resztę jej sił.

Gdy chłopak dorósł, ożenił się i urodziła się wnuczka, Zosia, którą pani Janina pokochała całym sercem. Wtedy mężczyzna porzucił ją dla młodszej kobiety, choć rozwodu nie wziął.

Syn z żoną prowadzili firmę meblową w Poznaniu i rzadko odwiedzali staruszkę. Czasem tylko zostawiali przy niej Zosię. Pewnego dnia mąż wrócił – młodsza kobieta go rzuciła. ale teraz żona wydała mu się zbyt stara, więc wciąż szukał nowej oblubienicy.

Tymczasem syn kupił duży dom pod Warszawą. Ojciec zaczął namawiać go, by zabrał matkę pod swój dach. Syn był skłonny, Zosia też kochała babcię. Ale synowa…

„Żadnej staruchy w moim domu!” – oświadczyła. Po kłótni mężczyzna postawił na swoim. „Dobrze – ustąpiła żona – ale pod warunkiem, iż ojciec przepisze mieszkanie na Zosię. Inaczej, jak znajdzie nową, stracimy wszystko.”

Dla świętego spokoju syn przekonał ojca, a pani Janina przeprowadziła się do nich. Mieszkanie w willi z ogrodem wydawało się dobrym rozwiązaniem. Tymczasem mąż gwałtownie znalazł kolejną kochankę, choć przez cały czas nie zdecydował się na rozwód.

Synowa nie ustawała w dokuczaniu teściowej. Siedziała w domu, krzyczała, a choćby groziła ręką. Staruszka milczała, nie chcąc martwić syna. niedługo jednak i Zosia zaczęła ją traktować z pogardą. W końcu pani Janina wybuchnęła: „Zabierzcie mnie stąd!”.

Syn zadzwonił do ojca, ale ten odmówił – miał już nową towarzyszkę życia. Żona i córka nalegały: „Niech babcia wynosi się gdzie indziej!”. Wtedy postanowił odwieźć ją do domu opieki w Łodzi. Na szczęście pani Kowalska, która znała panią Janinę jeszcze z młodości, nie mogła znieść tej myśli. „Niech przyjedzie do mnie” – zaproponowała. Syn obiecał regularne wsparcie i telefony.

Przywiózł matkę, obejrzał pokoik i przyrzekł częste wizyty. Cóż, zobaczymy, czy słowa dotrzyma. Tak to już bywa, gdy obcy litują się nad porzuconymi, a własna rodzina odwraca się plecami. Dokąd ma iść starość, jeżeli nie pod rodzinny dach? Życie jest jak wiatr – co wyrzucisz, to wróci.

Pamiętajcie więc – rodzice nie są na zawsze. Nim przyjdzie żal, okazujcie im serce.

Idź do oryginalnego materiału