Nienawiść

newsempire24.com 6 dni temu

**Nienawiść**

Krzysztof wyszedł z biurowca i machinalnie skierował się na parking, aż nagle przypomniał sobie, iż wczoraj odwiózł samochód do warsztatu. Najpierw się zdenerwował, ale potem pomyślał, iż może i lepiej – jazda zatłoczonym autobusem w godzinach szczytu nie brzmiała zachęcająco. Postanowił więc iść piechotą. Tylko czarna chmura, która gwałtownie zasnuwała niebo, zapowiadała burzę i ulewę.

Krzysztof szedł, co chwilę zerkał w górę. W oddali rozległ się głuchy grzmot. Wiedział, iż gdzieś tu jest kawiarnia – codziennie mijał ją jadąc do pracy, ale nigdy nie zajrzał do środka. Przyspieszył kroku.

Gdy był już prawie na miejscu, pierwsze ciężkie krople spadły mu na głowę i ramiona. Ledwo wpadł do środka, gdy tuż nad budynkiem huknął piorun, aż zatrzęsły się szyby. Na zewnątrz zrobiło się ciemno od potoku wody zalewającego ulice.

W kawiarni było sucho i przytulnie. Krzysztof rozejrzał się i zauważył kilka wolnych stolików. Drzwi za nim otworzyły się ponownie, wpuszczając do środka hałas ulewy i dwie młode dziewczyny. gwałtownie zajął miejsce przy jednym z stolików. Lokal powoli wypełniał się ludźmi szukającymi schronienia przed deszczem. W powietrzu unosił się gwar rozmów o niespodziewanej burzy.

Podeszła do niego kelnerka – wysoka, o surowym wyrazie twarzy. Położyła przed nim menu i już miała odejść, gdy ją zatrzymał.

– Kotlet schabowy bez ziemiaków, zwykła sałata i kawa – rzucił krótko.

Kelnerka coś zanotowała, zabrała menu i ruszyła do innych gości. Roboty przybywało, a za oknem wciąż szalała ulewa. Barman podkręcił muzykę, zagłuszając odgłosy burzy. Krzysztof czekał na zamówienie, ciesząc się, iż zdążył przed deszczem, iż będzie tu jeszcze długo, iż nie musi wracać do domu i tłumaczyć się przed żoną z opóźnienia.

Ożenił się osiem lat temu z rezolutną i piękną Magdą. Przed ślubem wszystko było idealne, podobnie jak w pierwszych miesiącach małżeństwa. A potem Magda się zmieniła. Jej przyjaciółka wyszła za biznesmena, a Magda wściekle jej zazdrościła. W kółko mówiła tylko o futrach, diamentach i liftingach.

– Magda, po co ci to? Przecież jesteś młoda i piękna.

– A będę jeszcze piękniejsza – upierała się.
Ciągle coś jej nie pasowało – raz kształt nosa, raz wargi, raz biust.

Krzysztof próbował odwieść ją od eksperymentów z wyglądem. Mówił, iż kilogramy silikonu raczej nie poprawią jej urody, wręcz przeciwnie.

– Tak mówisz, bo cię nie stać – odcinała się obrażona.

O dzieciach nie chciała choćby słyszeć.

– Utyję, przestaniesz mnie kochać. Jak zaczniesz wystarczająco zarabiać, wtedy pogadamy – rzuciła kiedyś.

Krzysztof nie sprzeczał się – kochał żonę. Kolega ze studiów od dawna namawiał go do współpracy, obiecując złote góry. W końcu się zgodził i rzucił dotychczasową pracę. Na początku szło świetnie. Krzysztof choćby zmienił samochód po ojcu – na używaną, ale lepszą markę.

Potem wszystko się rozsypało. Najpierw kontrola skarbowa, zablokowane konta, a potem konkurencja przejęła firmę. Krzysztof został z niczym.

Żona nazywała go nieudacznikiem. Ciągłe pretensje i kłótnie zgasiły w nim miłość. Wrócił do starej pracy, żył z dnia na dzień, nie mając siły odejść od Magdy.

***

Do jego stolika dosiadła się młoda para. Krzysztof patrzył na nich i myślał, iż oni z Magdą też byli kiedyś tak szczęśliwi. Co się stało?

Od myśli oderwały go krzyki przy barze. Dwie dziewczyny odpierały zaczepki pijanego gościa. Nie wyglądały na stałe bywalczynie takich miejsc – po prostu schroniły się przed deszczem. Nagle facet złapał jedną z nich i próbował wyciągnąć na zewnątrz. Druga chciała interweniować, ale brutalnie ją odepchnął, aż uderzyła o bar, ledwo utrzymując równowagę. Nikt w kawiarni nie zamierzał im pomóc.

Krzysztof wstał i zastąpił drogę napastnikowi. Tamten spojrzał na niego tępym wzrokiem.

– Czego się wpierdalasz? – ryknął i rzucił się na niego.
Krzysztof uniknął ciosu i odpowiedział własnym uderzeniem. Facet puścił dziewczynę i rzucił się na niego. Zaczęła się szamotanina. W końcu Krzysztof powalił go na ziemię. Ktoś krzyknął, iż wezwał policję.

– Chodźmy stąd – szepnęła dziewczyna, ciągnąc go za rękę.

Głowa Krzysztofa pulsowała od uderzeń, w ustach czuł słony smak krwi. Nie protestował, pozwolił się wyprowadzić na zewnątrz. Deszcz już słabł. Skręcili za róg budynku.

– Tu jest apteka, musimy opatrzyć rany – powiedziała. Weszli do środka, kupiła wodę utlenioną i plasterki, opatrzyła jego zadrapania.

– Dziękuję – wyszeptał Krzysztof.
Stali blisko, czuł zapach jej włosów. “Jest piękna” – pomyślał zaskoczony. “A jej dłonie są delikatne jak skrzydła motyla”. Ich spojrzenia się spotkały, a dziewczyna spuściła wzrok, rumieniąc się.

W tym momencie do apteki wpadła jej przyjaciółka.

– Nareszcie was znalazłam! Zamówiłam taksówkę. Ania, chodź już!

Ania spojrzała na Krzysztofa. Uśmiechnął się. Wyszła z przyjaciółką, a gdy on wyszedł na ulicę, taksówka już odjeżdżała.

Zrobił zaledwie kilka kroków, gdy usłyszał za sobą: – Zaczekaj! Odwrócił się i zobaczył biegnącą Anię. Stanęła przed nim, dysząc.

– Ania! No co jeszcze? Jedźmy! – zirytowana przyjaciółka wychyliła się przez okno taksówki.

– Jedź bez mnie – krzyknęła Ania i znów spojrzała na Krzysztofa.

– choćby nie zapytałam, jak masz na imię. W tej kawiarni nikt mi nie pomógł, tylko ty.

– Krzysztof.

Ania nie pytała, dokąd idą, po prostu szła obok. Opowiedziała, iż niedawno skończyła studia i jeszcze nie znalazła pracy.

Krzysztof przyKrzysztof uśmiechnął się, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę parku, gdzie deszcz już tylko szemrał w koronach drzew, a oni, zamiast uciekać przed burzą, postanowili w niej zostać, bo w końcu znaleźli to, czego tak długo szukali – siebie nawzajem.

Idź do oryginalnego materiału