Nie wiedziałem o jej istnieniu do dzisiaj. Nie oddam jej do domu dziecka. To moja córka – powiedział mężczyzna.

twojacena.pl 3 dni temu

Nie wiedziałem o jej istnieniu aż do dzisiaj. Przecież nie oddam jej do domu dziecka. To moja córka – powiedział mąż.

Kinga przygotowywała kolację i nuciła pod nosem. Wreszcie ucieszy Nikodema. Żyli razem dziesięć lat. Na początku nie chcieli się spieszyć z dzieckiem, dobrze im było we dwoje. Kinga chciała najpierw popracować, zdobyć doświadczenie.

Marzyła o pracy w prestiżowej firmie i obiecała, iż w najbliższym czasie nie planuje dzieci. Praca była dobra, z perspektywami awansu. Kinga dobrze się sprawdziła, miała przed sobą podwyżkę. Pensja przyzwoita, a urlop macierzyński też niezły – teraz można było pomyśleć o dziecku. Ale nie tak łatwo. Zrobiła badania, wszystko z nią w porządku, z Nikodemem też.

– Niech się pani uzbroi w cierpliwość – powiedziała lekarka. – Tak bywa. Osiągnęła pani wiele w życiu zawodowym, dużo nerwów i siły pani to kosztowało. Niech pani się odpręży, nie skupia się na dziecku. Niech pani żyje, więcej odpoczywa, wszystko będzie dobrze – uśmiechnęła się i przepisała Kingi witaminy.

W końcu zaszła w ciążę. Najpierw nie uwierzyła, myślała, iż to pomyłka. Kupiła jeszcze dwa różne testy, ale i na nich pojawiły się dwie kreski. Poczekała jeszcze tydzień, nie mogła wytrzymać dłużej, poszła do szpitala i zrobiła badania. Z Nikodemem będą mieli dziecko! Teraz go ucieszy, urządzą małe święto.

Kinga smażyła mięso i nasłuchiwała własnego ciała. Wiedziała, iż to za wcześnie, żeby cokolwiek czuć, ale wydawało jej się, iż wyczuwa, jak w niej rośnie nowe życie. Kilka razy podchodziła do lustra, podnosiła podkoszulek i wpatrywała się w swój brzuch, ale ku jej rozczarowaniu pozostawał płaski.

Gaz pod patelnią już dawno wyłączyła, woda w czajniku ostygła, a Nikodema wciąż nie było. Nie odbierał telefonu. W końcu zaskoczył zamek we drzwiach. Po odgłosie kroków Kinga zrozumiała, iż mąż nie przyszedł sam. Zrobiło jej się przykro – trzeba będzie odłożyć niespodziankę. Wiadomość o ciąży to sprawa intymna, tylko ich dwojga.

Westchnęła i wyszła do przedpokoju. Jakież było jej zdumienie, gdy zobaczyła dziewczynkę około dziesięcioletnią z upartym i czujnym spojrzeniem. Kinga spojrzała na męża stojącego za nią.

– Przepraszam, iż się spóźniłem, musiałem wstąpić po Weronice – powiedział Nikodem, spuszczając wzrok na jej kark.

– Kto to? Dlaczego ją przyprowadziłeś? Czemu nie zadzwoniłeś? – pytania cisnęły się na usta Kingi mimowolnie.

– Chodźmy do pokoju. Wszystko wytłumaczę – rzekł Nikodem i lekko popchnął dziewczynkę w ramię.

Kinga została na miejscu, patrząc na plecy dziecka i męża. Gdy weszła do pokoju, oboje już siedzieli na kanapie. Ona usiadła na krześle, aby widzieć ich twarze. Weronika obojętnie na nią spojrzała i odwróciła się do okna.

– To Weronika, moja córka – powiedział Nikodem.
Mąż wyglądał na zakłopotanego, zawstydzonego i do rozpaczy zdecydowanego.

– Twoja córka? Nic nie rozumiem.

– Sam dowiedziałem się o niej dopiero dzisiaj. Zadzwoniła jej babcia i poprosiła, żebym zabrał Weronikę. Ona jedzie do szpitala – wyjaśnił mąż.

– A skąd wiesz, iż to twoje dziecko? – spytała Kinga z niedowierzaniem.

Nikodem zawahał się na moment.

– Wszystko się zgadza. Możemy zrobić test DNA, ale jestem pewien, iż Weronika to moja córka. W każdym razie, dopóki jej babcia jest w szpitalu, zostanie z nami. Dziewczynka nie ma innych krewnych, jej matka zginęła w wypadku pół roku temu. Kinga, zjedzmy kolację, potem opowiem wszystko dokładnie. – Spojrzał na stojącą obok Weronikę, która wydawała się zupełnie obojętna.

Kinga wstała i poszła do kuchni. Całe jej wnętrze protestowało przeciwko słowom męża. Ale przecież nie wyrzuci dziecka na ulicę. *To tylko na kilka dni. To sen, to nie może być prawda.* Nikodem z Weroniką weszli do kuchni i usiedli przy stole. Kinga rozłożyła mięso z ziemniakami na talerze. Sama nie tknęła jedzenia. Dziewczynka jadła ziemniaki, odsuwając mięso na bok.

– Nie lubisz mięsa? – zapytał Nikodem. Weronika skinęła głową. – A co lubisz?

– Makaron z parówkami – odpowiedziała, nie podnosząc wzroku z talerza.

– No cóż, przepraszam. Twój tata mnie nie uprzedził, iż cię przyprowadzi – ostro powiedziała Kinga, wyładowując złość zarówno na Nikodemie, jak i dziewczynce.
Ledwo weszła, a już pokazuje charakter, mała nieznośnica.

– A herbatę będziesz piła? Czy tylko kompot i sok? Wybacz, nie mam ani jednego, ani drugiego, mogę ci zaoferować tylko herbatę – dodała Kinga z sarkazmem, nalewając wrzątek do kubków.

– Kinga, przestań – zgromił ją Nikodem.

Kinga postawiła czajnik na kuchence i wyszła z kuchni. Słyszała, jak rozmawiali, jak Nikodem – po raz pierwszy od lat – sam zmywał naczynia. Gdy wszedł do pokoju, Kinga siedziała na kanapie ze skrzyżowanymi ramionami i wpatrywała się w ciemne okno. Usiadł obok, próbował ją objąć, ale odepchnęła jego rękę.

– Weronice czas spać – powiedział Nikodem.

– Rozłóż kanapę. – Kinga wstała i wyjęła z szafy pościel.
Dziewczynka stała przy ścianie i spod oka obserwowała ich ruchy. Gdy Weronika się położyła, zamknęli się w kuchni. Mąż opowiedział o swoim związku z matką dziewczynki.

– To skończyło się przed tobą. Od tamtej pory jej nie widziałem. Dziś zadzwoniła jej matka i powiedziała mi o Weronice.

– Ale dlaczego mnie nie uprzedziłeś, nie zadzwoniłeś? Sam wszystko postanowiłeś, przyprowadziłeś ją tutaj. Moje zdanie nic dla ciebie nie znaczy? *„Wkrótce będziemy mieli własne dziecko”* – chciała powiedzieć, ale Kinga milczała.

– Kinga, sam byłem w szoku. Nie mogłem jej zostawić. Babcia jest śmiertelnie chora. Co miałem zrobić? Oddać do domu dziecka? To moja córka.

– Nie wiesz tego na pewno – ledwie powstrzymała krzyk Kinga.

– Zrobię test naZ czasem Weronika zaczęła nazywać Kingę mamą, a gdy Nikodem zaproponował, by dziewczynka zamieszkała w mieszkaniu po babci, Kinga spojrzała na nią i, ku własnemu zaskoczeniu, powiedziała: „Nie, niech zostanie z nami, to przecież nasza córka”.

Idź do oryginalnego materiału