Nie tęskni za Francją, nie lubi polityki, ale kocha Polskę. Gilles uczy Polaków, jak pić dobre wino
Zdjęcie: Gilles przyjechał do Polski z Bordeaux. Mówi, że nie tęskni z Francją
— Przecież ja tu będę milionerem! — zawołał 11 lat temu Gilles, kiedy w warszawskim wine barze zapłacił — bagatela — 50 zł za kieliszek hiszpańskiego wina. Dziś jest właścicielem dwóch lokali, w których serwuje francuskie przekąski i wino od starannie wybranych francuskich dostawców. — Nie tęsknię za Francją — mówi, choć niejeden rodak kręci mu kółko na głowie. — Tutaj mam wszystko.