Nie poddawaj się, dziewczyno

twojacena.pl 20 godzin temu

**Dzienniki Anny: Staraj się, dziewczyno**

Wiesz, kochanie, będziesz musiała się bardzo postarać, żeby wpasować się do naszej rodziny oświadczyła Jadwiga Stanisławowska z miną surowej egzaminatorki.

Anna ledwo powstrzymała śmiech. To było przewidywalne. Teściowa-dyrektorka już na wstępie uderzała nową uczennicę linijką po rękach, chociaż lekcja choćby się nie zaczęła.

Kuba, siedzący obok, odwrócił wzrok. Widać było, iż ma ochotę mruknąć no i zaczęło się. Ale nie wtrącał się. I słusznie. To nie była jego walka.

Postarać się? powtórzyła Anna z pobłażliwym uśmiechem. Proszę doprecyzować, w jakim kierunku. Zapisać się na kurs szycia? A może taniec towarzyski?

Rozmowa toczyła się w kuchni Jadwigi. Wszystko tu było drogie i wystawne: firanki z lambrekinami, cukierki w kryształowych wazonach, masywny stół i krzesła w kolorze szampana. Pięknie, ale Anna nie dałaby rady tu mieszkać. Zbyt perfekcyjnie, jakby to nie był dom, a plan filmowy.

Aniu, u nas to rodzina inteligencka tłumaczyła Jadwiga, udając, iż nie słyszy sarkazmu w głosie synowej. My jesteśmy ludźmi kulturalnymi, tu się przypadkowe osoby nie zakorzeniają.

Anna skinęła głową, ale już nie słuchała. Ta rola była jej boleśnie znajoma. Przeżyła to już raz, tylko wtedy nie miała ani doświadczenia, ani zdrowej samooceny.

…Piętnaście lat temu Anna była zupełnie inna: młoda, posłuszna, z ufnymi oczami i wiarą, iż trzeba być dobrą żoną. Męża, Tomka, kochała całym sercem.

Tomek natomiast kochał tylko swoją matkę.

Pierwsza teściowa, Danuta Bogucka, czuła się gwiazdą lokalnego formatu. Miała aktywną postawę życiową, donośny głos i opinię na każdy temat. Już przy drugiej rodzinnej kolacji oznajmiła:

Kurczak suchy jak wiór. Nic nie szkodzi, pokażę ci, jak się piecze, skoro twoja matka cię nie nauczyła.

Anna wtedy tylko się uśmiechnęła. Wierzyła, iż jeżeli będzie cierpliwa i uprzejma, to to docenią. Więc nazywała teściową mamą, robiła dla niej sałatkę jarzynową z mięsem zamiast kiełbasy (jak prosiła) i pozwalała krytykować wszystko: od koloru szminki po czystość podłóg.

Gdy urodziła się córka, było jeszcze gorzej. Teściowa bez przerwy wygłaszała wykłady o wychowaniu porządnej kobiety. Wszystko z pobłażliwym uśmiechem i aluzjami, iż Anna to kiepski nauczyciel. No bo jak może uczyć innych, skoro sama nie potrafi?

Pampersy to znęcanie się nad dzieckiem! oświadczyła Danuta pewnego dnia, wręczając synowej pieluchy. To wymysł dla leniwych. A ty będziesz dobrą matką, prawda?

Tomek nigdy się nie wtrącał. choćby gdy córka, która nie umiała jeszcze wymówić r, zapytała:

Mamo, a dlaczego jesteś głupia?

Anna oniemiała.

Co? Kto ci to powiedział?
Babcia Danka.

Gdy Anna poprosiła męża, żeby interweniował, ten tylko wzruszył ramionami.

No co ty. Powiedziała i powiedziała. Była pewnie zdenerwowana. Znasz jej charakter.

Anna znała. Wcześniej się starała. Siedziała przy świątecznym stole i wysłuchiwała publicznie, iż zaoszczędziła na serze i zepsuła danie. Kupowała drogie prezenty, bo marzyła o pochwale. Zachowywała się idealnie, aż zrozumiała, iż w oczach Danuty ideałem zawsze będzie ktoś inny.

Po tym incydencie Anna poważnie pomyślała o rozwodzie i niedługo złożyła papiery. Trudny charakter? Dla niej to brzmiało jak przyznanie się do bycia niereformowalną.

Na dworcu zdechniesz! Będziesz żyła tylko z kotami! prorokowała teściowa.

Ale kotów nie miała, za to mieszkanie, pracę i zdrowy rozsądek tak.

Później do tego zestawu dołączył Kuba. Poznali się przez wspólnych znajomych, wymienili numery i zaczęli rozmawiać. Kuba może nie był zakochany po uszy i nie obiecywał złotych gór, ale szanował jej uczucia. Wiedział o przeszłości Anny i przyjął jej córkę bez problemu.

A do tego chciał się ożenić. Anna nie odmawiała, ale zwlekała i obserwowała. Kochała Kubę, ale nie chciała znów wdepnąć w obcą rodzinę, w której nigdy nie będzie swoją. Jednak Kuba był inny. Nigdy nie stawiał matki na pierwszym miejscu, więc Anna zaryzykowała.

Teraz, siedząc w domu jego matki, znów słyszała ten sam monolog z przeszłości, ale nie czuła już upokarzającego wstydu ani strachu. Tylko lekkie déjà vu i nudę.

U nas, wiesz, nie przyjmujemy byle kogo ciągnęła Jadwiga. Kuba jest łagodny, może czegoś nie widzieć lub milczeć. Ja widzę wszystko. Więc… staraj się, dziewczyno.
Dziękuję za cenne wskazówki Anna uśmiechnęła się chłodno. Ale pozwolisz, iż na razie będę po prostu żoną twojego syna. Mam już swoją rodzinę. Córkę, męża. To mi wystarcza.

Nie czekała na zakończenie wieczoru i wstała, Kuba poszedł za nią. Gdy wyszli, pierwsze, co zrobił, to wziął ją za rękę.

Wszystko w porządku? spytał cicho.
W porządku. Nie martw się. To już dla mnie klasyka gatunku.

Tym razem Anna wiedziała, kim jest i na co ją stać, więc się nie bała. Nie spodoba się obcej matce? Trudno, nie musi jej lubić. Ale i Anna nie jest jej nic winna.

…Minęły prawie dwa lata od tamtego ostrzeżenia, iż Anna będzie musiała się postarać. Ku wielkiemu rozczarowaniu teściowej, synowa choćby nie próbowała. Żadnych wizyt, ukłonów i popisów. Po prostu żyli cicho z Kubą w jej mieszkaniu. Mąż choćby znalazł wspólny język z Zosią, córką Anny z pierwszego małżeństwa.

Kontakt z Jadwigą oczywiście był, ale czysto formalny. jeżeli już składali życzenia, to przez telefon. Prezenty przekazywał tylko Kuba i tylko od siebie. Nie było kłótni, ale i prób zbliżenia też nie.

Anna nie zabraniała mężowi kontaktów z matką. To przecież jego mama. Ale nie wpuszczała teściowej do domu. Kuba szanował jej decyzję, sam był przecież świadkiem tamtej rozmowy.

Mimowolnie nasuwało się porównanie z pierwszym m

Idź do oryginalnego materiału