Nie oceniajcie mnie zbyt surowo – zawsze marzyłam o tym, by wyjść za mężczyznę, który ma własne mieszkanie, ponieważ sama nie miałam żadnego. Przeprowadziłam się z małego miasteczka do Warszawy, a perspektywa wynajmowania mieszkania wcale mnie nie pociągała. Ale nie wyszłam za Mateusza tylko ze względu na jego lokum. Oczywiście fakt, iż miał własne mieszkanie, był ważny, ale nie był decydujący.

newsempire24.com 2 godzin temu

Kiedy Mateusz zaczął pracować w naszej firmie, niemal od razu zaczął zwracać na mnie uwagę. Starałam się nie reagować, ponieważ mi się nie podobał. Mateusz był spokojny, rozsądny i uprzejmy, ale zawsze pociągał mnie inny typ mężczyzn. Poza tym był ode mnie starszy o siedem lat – miałam 22 lata, a on zbliżał się do trzydziestki.

Jednak kiedy dowiedziałam się, iż ma własne mieszkanie i mieszka osobno od rodziców, postanowiłam przyjrzeć mu się bliżej. Niedługo potem zgodziłam się pójść z nim na randkę.

Nie oceniajcie mnie zbyt surowo – zawsze marzyłam o tym, by wyjść za mężczyznę, który ma własne mieszkanie, ponieważ sama nie miałam żadnego. Przeprowadziłam się z małego miasteczka do Warszawy, a perspektywa wynajmowania mieszkania wcale mnie nie pociągała. Ale nie wyszłam za Mateusza tylko ze względu na jego lokum. Oczywiście fakt, iż miał własne mieszkanie, był ważny, ale nie był decydujący.

Z czasem zrozumiałam, iż jest człowiekiem godnym zaufania, na którym mogę polegać. Był troskliwy, uważny i odpowiedzialny – dokładnie taki mężczyzna, jakiego potrzebuje się do założenia rodziny. Moja rodzina i przyjaciele od razu go polubili. Dziś jesteśmy razem od czterech lat, mamy syna i nigdy nie żałowałam, iż związałam z nim swoje życie.

Wszystko było w porządku, dopóki nie zaproponowałam Mateuszowi, żebyśmy mieli drugie dziecko. Nasza sytuacja finansowa była stabilna, mieliśmy dach nad głową – więc dlaczego nie powiększyć rodziny? I wtedy wyszła na jaw prawda, której zupełnie się nie spodziewałam.

Okazało się, iż mieszkanie, w którym mieszkamy, wcale nie należy do Mateusza – a tym bardziej do nas obojga. Jego rodzice kupili je i zapisali na ojca. Zrobili to, aby zabezpieczyć syna przed ewentualnymi konsekwencjami rozwodu.

Byłam w szoku, iż Mateusz nigdy mi o tym wcześniej nie powiedział. Przez wszystkie te lata ukrywał ten fakt! Kiedy zapytałam go, dlaczego mi o tym nie powiedział, odpowiedział, iż po prostu nie uważał tego za istotne. Według niego rodzice nie potrzebowali tego mieszkania, więc nie było powodu do obaw, iż je nam odbiorą.

Mateusz poprosił mnie, żebym się nie denerwowała i udawała, iż nic nie wiem. Wyjaśnił, iż przed ślubem jego rodzice prosili go, aby nie mówił mi prawdy. Ale on nie rozumie najważniejszego – nie tylko ja nie jestem właścicielką tego mieszkania, ale on również nim nie jest.

Co jeżeli nagle będziemy musieli sprzedać mieszkanie, żeby kupić dom pod Warszawą, o którym zawsze marzyliśmy? Nie będziemy mogli tego zrobić, ponieważ prawnie ta nieruchomość do nas nie należy.

Kolejna rzecz, która mnie niepokoi – Mateusz ma starszą siostrę i rodzice również kupili jej mieszkanie. Ale choćby on nie wie, na kogo jest zapisane. A co, jeżeli jego rodzice zdecydują się odebrać nam nasze mieszkanie i przekazać je córce? Albo je sprzedadzą, jeżeli będą potrzebować pieniędzy? Co wtedy zrobimy?

Jak można być tak naiwnym i spokojnym? Marzę o własnym domu poza miastem, o dużej i szczęśliwej rodzinie. Ale jak mamy planować przyszłość i zarządzać finansami, skoro mieszkanie, w którym mieszkamy, choćby do nas nie należy?

Idź do oryginalnego materiału