Nie jak w odcinku, ale wciąż blisko

polregion.pl 2 godzin temu

Nie jak w serialu, ale podobnie

Krysyna uwielbiała seriale i marzyła, by jej życie było tak idealne jak na ekranie. ale to były tylko marzenia, w rzeczywistości wszystko było znacznie prostsze, a codzienność płynęła cicho i nudno.

Wyszła za mąż za Darka niby z miłości, ale tak tylko jej się wydawało. Darek od dziecka był niestały i lubiący uciekać w strony i takim pozostał. Żonę wprowadził do swojego niewielkiego domu. Po trzech latach małżeństwa oświadczył:

Wyjeżdżam do miasta, żyj sobie jak chcesz. Duszno mi tu na wsi, moja natura potrzebuje czegoś więcej.

Darku, o co chodzi? Przecież u nas wszystko dobrze próbowała go zatrzymać, nie rozumiejąc sytuacji.

Tobie dobrze, a mnie nie

Zabrał paszport i kilka rzeczy, które zmieściły się w starą torbę, i wyszedł. Po tym, jak opuścił wieś, plotki już hulały:

Darek rzucił Kryszę i pojechał do miasta, pewnie ma tam inną.

Krysyna przeżywała to w ciszy, nie płakała, nie narzekała, po prostu żyła dalej w domu Darka. Nie miała dokąd iść w rodzinnym domu mieszkał brat z liczym potomstwem, a dla niej nie było tam miejsca. Nie mieli dzieci.

Widocznie Bóg uznał, iż Darek byłby kiełkującym ojcem myślała, patrząc na wiejskich maluchów.

Każdego wieczora kończyła gospodarskie zadania i siadała przed telewizorem, oglądając serial pełny dramatów i zdrad. Przeżywała każdą scenę, potem długo nie mogła zasnąć.

Ranką trzeba było nakarmić świnię i drób, a także miego byczka Burek, którego wyprowadzała pod ogród do nie posyłała go z innym byczkami.

Krysyna! usłyszała głos sąsiadki Burek się wyrwał, biega po wsi!

Wyskoczyła przed okno i zobaczyła, jak byczek próbuje rozbić płot, rozpiera dąć niedawno wyrosłymi rogami.

Burek, Burek łagodnie go przywołała, podając kromkę chlebą, ale on tylko potrząsł głową. A niech cię! krzyknęła w złości. Byczek, jakby urażony, spłosł sąsiadków kaczk.

Nie wiadomo, jak długo biegała za nim, gdyby nie Franciszek. Złapał szarpak i przyciągnął Burek z ogrodzeniu. Krysyna patrzała na jego silne dłonie i mięśnie, widoczne przez zniszczoną koszulę. Nagle poczuła, iż chce, by ją objął i przyciągnął do siebie.

Ale gwałtownie otrząsnęła się z tych myśli:

Co mi się roi? Jakby z głowy mi wypadło.

Zawstydziła się sama przed sobą.

Franciszek? Zawsze był tylko śmiesznym kumplem z podstawówki. I nie jest wolny mieszk z wysoką Bożeną dwa domy dalej.

Rozwiodziła się z Darkiem zaraz po jego ucieczce do miasta. Byli inni, choćby propozycje małżeństwa, ale żaden nie przypadł jej do gustu.

Franciszek wyciera dłonie trawą, gdy ona powiedziała:

Chodź, umyjesz ręce.

Posłusznie poszedł za nią, a ona czuła jego wzrok na plecach.

Zauważyła, iż patrzy na nią inaczej.

O co mu chodzi? ale on nie powiedział nic, tylko znacząco spojrzał.

Od tego momentu między nimi zawiązai się dziwna nić porozumienia. Gdy przechodzł obok, czerwieniła się. On zbożował drogę, by mij jej podwórko, chociaż dawniej nie miał takiego zwyczaju.

Krysyna te wstawała wcześniej, twierdząc, iż to dla świeżego powietrza. Ale wiedza, iż chce spotkać Franciszka, który codziennie wraca z pracy. Ich spojrzenia się spotykały, a w jego oczach widział coś więcej niż zwykłą zywczajność.

Odpędzała te myśli, bojąc się Bożeny.

Jakby mnie zobaczyla, rozniosłaby po całej wsi.

Lecz Franciszek przez cały czas przychodził, a jej oczy odpowiadały mu cichym błyskiem. Myślała, iż to jak w „M jak miłość”, tylko iż nie wiadomo, jak się skończy.

Krysyna zamiatała podwórko, gdy nagle usłyszała znajomy głos:

Witaj, Kryszu.

Odwróciła się i zobaczyła Darka. Ten sam bezczelny uśmiech, tylko teraz z niedogoloną brodą.

Wróciłem Przyjmiesz mnie z powrotem?

Dlaczego? W mieście ci nie wyszło?

Tym razem serce choćby nie drgnął. Okazało się, iż miłość odeszła. Drzwi dla niego były zamknięte na zawsze.

Darek wrócił do swojego domu. Kryszyna nie miała wyboru musiała go wpuścić. Na noc zamykała się w małym pokoju, przysuwając szafę, by nie mógł wejść. On spał w drugiej części domu, ona wchodziła i wychodziła przez okno.

Franciszek widząc to, zrozumiał:

Więc nie przyjęła go z powrotem.

Następnego wieczora zrobił jej drewniane schodki pod oknem.

Kto się tak postarał? zdenerwała się Na pewno nie Darek, on jest zajęty imprezą.

Franciszek nie był żonaty z Bożeną żyli tak od lat. Ona była starsza o trzy lata, miała córkę z innego związku. On traktował dziewczynkę jak swoją.

Bożena sama przyszła do niego pewnego razu po wiejskim weselu. Był pijany, a ona skorzystała z okazji. Potem sprowadziła się z córką.

Nadeszła zima. Darkowi skończyły się pieniądze, nikt go nie zapraszał, więc znów wyjechał. Krysyna odetchnęła. Tymczasem Bożena zachorowała i zmarła w szpitalu.

Po pogrzebie Franciszek został sam. Często rano Krysyna widziała go odgarniającego śnieg przed jej domem.

Wiosną wrócił Darek z Verą.

To mój dom powiedział. A ty się nie pakuj.

Tego samego dnia Franciszek zabrał jej rzeczy do siebie.

To co, miłość? kpił Darek.

Ale gdy Franciszek wciąż jej rękę i poprowadził do swego domu, zaniemówił.

Wkrótce wzięli ślub. Krysyna wreszcie miała kogoś, kto był jej prawdziwą podporą. A Darek patrzył z daleka, ale co jej do niego?

Szczęście nie przychodzi jak w serialu czasem trzeba na nie czekać. Ale gdy już nadejście, warto każdej chwili.

Idź do oryginalnego materiału