Nawet nie powiedziałeś dziękuję

newsempire24.com 2 dni temu

“Mamo, znowu zaczynasz!” – zirytował się Michał, nie odrywając wzroku od telefonu. – Mówiłem, iż jestem zajęty!

“Zajęty on!” – Helena Nowak splunęła mokrą ścierką o stół. – Czekają cię czterdziestki, a zachowujesz się jak gimnazjalista! Michał, proszę cię, odwiedź babcię. Dzwoniła wczoraj, skarżyła się, iż źle się czuje.

“Mamo, mam spotkanie za godzinę! Ważne spotkanie!” – Michał w końcu oderwał wzrok od ekranu. – Pojadę później, wieczorem albo jutro.

“Jutro, pojutrze…” – Helena usiadła naprzeciw syna, zmęczona. – Twoja babcia osiemdziesiąt trzy lata przeżyła, a ty wciąż masz powody, żeby nie zajrzeć.

“Nie zaczynaj tego śpiewu!” – Michał zerwał się, wsuwając telefon do kieszeni. – Pracuję, rozumiesz? Zarabiam pieniądze! Nie jak niektórzy, co tylko umieją marudzić!

Helena drgnęła od jego brutalności, ale nie odezwała się. Przywykła do takich pogadanek. Michał zawsze był szorstki, szczególnie gdy chodziło o obowiązki rodzinne.

“Dobrze” – powiedziała cicho. – To sama pojadę. Tylko bieda – samochód jest w warsztacie, a autobusem to dwie godziny w jedną stronę…

“I co?” – Michał nakładał kurtkę. – Jedź autobusem, co w tym trudnego? Albo weź taksówkę!

“Na taksówkę za drogo, synu. Emerytura mała, wiesz przecież.”

“Wiem, wiem!” – Michał był już w drzwiach. – Słuchaj, mamo, pogadamy później, dobrze? Naprawdę się śpieszę!

Drzwi zatrzasnęły się. Helena została sama w kuchni, gdzie wciąż unosił się zapach zupy pomidorowej, którą gotowała dla syna. Michał choćby nie tknął jedzenia.

Kobieta podeszła do okna, patrząc, jak syn wsiada do nowego samochodu. Piękny, drogi wóz. Michał był z niego dumny, często opowiadał znajomym o jego parametrach. Ale matki do babci nie może podwieźć – brak czasu.

Helena wyjęła z torebki wytarty portfel, przeliczyła pieniądze. Na taksówkę do babci rzeczywiście za drogo. Trzeba będzie jechać autobusem.

Wzięła torbę z apretkami dla teściowej, otuliła głowę chustą i wyszła na ulicę. Przystanek autobusowy był piętnaście minut spacerem. Helena szła wolno, czasem przystając, by złapać oddech. Serce ostatnio często płatało figle, ale nie szła do lekarzy. Nie miała czasu i szkoda jej było pieniędzy.

Na przystanku musiała czekać pół godziny. Autobus przyjechał zatłoczony, Helena ledwie się wcisnęła. Czekała długa jazda z przesiadką. Młodzież siedziała w słuchawkach, wpatrzona w telefony. Nikt nie ustąpił miejsca starszej kobiecie.

W końcu dotarła do osiedla, gdzie mieszkała babcia Michała. Staruszy domek stał na uboczu, otoczony zarośniętym ogrodem. Helena otworzyła furtkę, przeszła ścieżką do ganku.

“Babciu!” – zawołała, pukając do drzwi. – To ja, Helena!

Drzwi nie otworzyły się od razu. Wanda Kowalska, matka zmarłego męża Heleny, stanęła na progu, opierając się na laskce. Staruszka od ostatniego spotkania wyraźnie schudła.

“Heluś!” – ucieszyła się. – Jak dobrze, iż przyjechałaś! Wchodź, wchodź!

“Co u ciebie, babciu?” – Helena przytuliła teściową, całując w policzek. – Jakaś ty chudziutka ostatnio.

“Oj, co tam…” – Wanda poprowadziła ją do pokoju. – Apetitu zupełnie nie mam. I źle sypiam. Ciągle jakieś bóle…

“A u lekarza byłaś?”

“Byłam, byłam. Mówią, iż wiek. Co zrobisz, osiemdziesiąt trzy to nie przelewki.” – Staruszka posadziła gościa przy stole. – Herbatę zrobisz?

“Oczywiście.” – Helena wyjęła z torby woreczki z jedzeniem. – Masz pomidorową, kotlety i drożdżówki z kapustą.

“Oj, dziękuję ci, złotko!” – Uśmiech pojawił się na twarzy Wandy. – A gdzie Michaś? Dawno go nie widziałam.

Helena zawahała się, nalewając herbatę.

“On dużo pracuje, babciu. Ma interesy.”

“Rozumiem” – skinęła staruszka. – Mężczyzna musi pracować. Tylko że…” – zamilkła, po czym dodała ciszej: – Tylko iż tęsknię za nim. To w końcu mój jedyny wnuk.

“Wiem, babciu. On też tęskni, tylko czasu nie ma.”

“Żadne tam, Heluś” – Wanda pokręciła głową. – Nie tęskni. Gdyby tęsknił, znalazłby czas. Ty znalazłaś.

Helena nie wiedziała, co odpowiedzieć. Sama często o tym myślała. Michał naprawdę mógłby znaleźć czas dla babci, gdyby chciał. Ale nie chciał. Nie interesowało go siedzenie w starym domu i słuchanie opowieści o chorobach lub dawnych czasach.

“Opowiedz, jak żyjesz” – poprosiła Helena.

“Co tam opowiadać…” – Wanda wzruszyła ramionami. – Wstaję rano, jem śniadanie, kręcę się po domu. Somsiady Jadzia czasem zajrzy, pogadamy trochę. A tak – sama. Telewizję oglądam, ale tyle tam strasznych rzeczy pokazują…

“A zdrowie
“Lecz choćby gdy babcia odeszła, zostawiając po sobie ciszę bardziej przejmującą niż wszystkie niewypowiedziane słowa, Igor wciąż nie potrafił znaleźć tych dwóch prostych sylab.”

Idź do oryginalnego materiału