Dawno temu, w małym miasteczku pod Poznaniem, rozegrała się pewna historia, którą do dziś wspomina się z uśmiechem.
— Koniec! Moja cierpliwość się skończyła! — warknął Tadeusz, gdy tylko wraz z Zosią przekroczyli próg domu. — Kiedy wreszcie nauczysz się trzymać język za zębami?
— Co takiego niby powiedziałam? — oburzyła się Zosia.
— I jeszcze się pytasz? — odparł Tadeusz, krzywiąc się szyderczo. — Przekroczyłaś wszelkie granice! Czas, żebym cię wziął w karby!
— Tadziu, o co adekwatnie chodzi? — cofnęła się Zosia.
— Chodzi o to, iż twoje zachowanie nie zasługuje choćby na mierną ocenę! Samiutka szczeniara, a taka harda!
— Nie każdy musi być taką słupem jak ty! — odcięła Zosia. — Kobieta powinna być drobna i delikatna!
— A przede wszystkim cicha, uległa i pokorna! Czego tobie, niestety, brakuje! — Tadeusz rozpiął pasek i wyciągnął go z spodni. — Wychowam cię, jak to nasi ojcowie czynili!
— Oszalałeś?! — krzyknęła Zosia, cofając się. — Zamierzasz mnie bić?
— Wychowywać! — warknął Tadeusz. — I ukarać za twój długi język! Dziś mało co nie wpędziłaś mojej matki do grobu!
— Niech nie plecie głupot! — odparła Zosia. — Od kiedy to gość ma zdejmować buty, które przecież przyniosłam w torbie, żeby zakładać jej śmierdzące kapcie? Z moim wzrostem nie zamierzam chodzić na płaskich!
— To porządne kapcie! — Tadeusz postąpił krok naprzód. — Dla gości!
— Od kiedy goście mają zmywać naczynia, a potem jeszcze szorować kuchnię? — spytała Zosia, przechylając głowę. — A już tym bardziej nie znoszę, gdy mi się rozkazuje!
— Właśnie dlatego teraz oberwiesz! Jesteś moją żoną, a zachowujesz się jak niepokorna księżniczka! Nauczę cię szacunku do męża i jego rodziny!
— Niech oni się najpierw zachowują normalnie! — Zosia wślizgnęła się do pokoju. — Sami chamują, a ja mam milczeć? Powinieneś stanąć w obronie swojej żony!
— Gdybyś zachowywała się odpowiednio do swojego wzrostu i pozycji, nikt by ci nie ubliżał! Ale ty zawsze musisz mieć swoje zdanie! Więc teraz ci je wybiję!
— Proszę, nie rób tego! — Zosia zakręciła nosem. — Zrobisz mi krzywdę!
— O, tak! — Tadeusz zadowolony uniósł pasek. — Nauczę cię raz na zawsze, gdzie twoje miejsce! Taka malutka, a wynosi się jak królowa!
— Nie! — pisnęła, przyciskając się do ściany. — Proszę, nie!
Tadeusz podszedł bliżej i zamachnął się:
— Tak trzeba! Z takich hardych głów inaczej nie wylaz