Byłem w połowie drogi do dworca kolejowego, kiedy nagle w przerywanym szumie zimnego lutowego wiatru usłyszałem ciche, ledwo słyszalne jęki, które niosły się pośród huczących śnieżnych podmuchów. Dźwięk dochodził z torów, a pod białą zasłoną zamarzniętego śniegu wyróżniała się stara, opuszczona szopa maszynisty, ledwie widoczna wśród szronu. Przy szynach leżał ciemny kłębek. Zbliżyłem się ostrożnie. […]