A to ci niespodzianka! warknął Dominik Nowak. Możesz się zaraz zawijać! Tato, o co chodzi?
Tato, o co chodzi? zdziwił się Wojtek. Dwadzieścia lat mnie nie było, a ty mnie tak witasz?
Gdybym miał wybór, przywitałbym cię pasem! Dominik chwycił się za pasek. Ale nic to! Zaraz to naprawimy!
Hej, spokojnie! Wojtek cofnął się o krok. Nie mam pięciu lat, mogę odpowiedzieć!
O, i taka twoja natura! warknął Dominik, nie puszczając paska. Słabych gnębisz, przed silnymi uciekasz, dobrych oszukujesz, a złym usługujesz!
No dobra, ale o co ci adekwatnie chodzi? I o co mnie oskarżasz? Wojtek wzruszył ramionami. jeżeli choćby coś zawiniłem, to dwadzieścia lat temu! Powinno się przedawnić!
Łatwo tak gadać, kiedy to ty zawiniłeś! Oczywiście, chciałbyś, żeby ci wszyscy wybaczyli! Ale ja ci nie wybaczę! oświadczył Dominik.
Ale za co adekwatnie mam przepraszać? W szkole cały czas myślałem, czemu rodzice uznali mnie za zdrajcę i zakazali wracać! Na moje listy nigdy nie odpowiedzieliście! A pisałem!
A ty naprawdę nie wiesz? sarknął Dominik.
Wojtek wyraźnie nie rozumiał i chciał dopytać, ale na hałas kłótni wyszła mama.
O rety, tego mi brakowało! krzyknęła Kinga Nowak. Przyniósł cię złoty! Wypędź go, Dominiku, za drzwi! Wstyd na nasze siwe włowy!
Zaskoczenie Wojtka było tak wielkie, iż zastygł jak słup soli. A mama dodała:
Dałby Bóg siły, to bym cię pogoniła widłami! Całe życie bym na to poświęciła! Ale widzę, iż Bóg sam cię już znamionuje! Wskazała na sińca pod okiem Wojtka.
Ktoś ci porządnie przyłożył! uśmiechnął się Dominik. Chętnie bym mu rękę uścisnął!
Rodzice, co wy, oszaleliście? wykrzyknął Wojtek. Dwadzieścia lat mnie nie było! Skąd takie przyjęcie?
Kto ci tak przyozdobił? spytał Dominik. Zaraz cię wyprosimy, a jemu przy okazji podziękujemy!
Skąd mam wiedzieć? wściekł się Wojtek. Jechałem autobusem do domu! A tu sąsiad Zdzisiek mnie rozpoznał! Rzucił się witać!
A jak autobus stanął na przystanku, podskoczył jakiś młokos, walnął mnie w oko, plunął w twarz i uciekł! A jak się ocknąłem, już go nie było!
Nieznany bohater! zaśmiał się Dominik. Trzeba będzie Zdzisia zapytać, kto ci przyłożył!
Tato, tylko to cię interesuje? krzyknął Wojtek. Czyli jakby mnie nie było dwadzieścia lat, to w ogóle nie powinienem przyjeżdżać?
A po co tu zdrajcy? odpowiedziała Kinga.
Od kiedy jestem zdrajcą?
Bo tak! krzyknął ktoś trzeci z głębi kuchni.
A to co za odważniak? warknął Wojtek.
Z ciemności wyłoniła się postać.
To ten dureń mi dał w oko! wskazał Wojtek na młodego chłopaka.
Brawo, wnuczku! uśmiechnął się Dominik. Nie przegapiłeś okazji!
Jaki do cholery wnuk? odskoczył Wojtek.
No taki! Kinga zasłoniła chłopaka sobą. Twój syn! Porzucony!
Nie mam syna! odrzekł emocjonalnie Wojtek. I nigdy nie miałem! A gdybym miał, to bym wiedział!
To może przypomnisz sobie, dlaczego dwadzieścia lat temu uciekłeś ze wsi! powiedział Dominik z bólem w głosie.
***
Wojtek nigdy nie nazywał swojego wyjazdu ze wsi dwadzieścia lat temu ucieczką. Wyjazd był zaplanowany. Tylko trochę się pospieszył. I było ku temu kilka powodów.
Jechał daleko, niemal przez cały kraj. I to na studia. A wcześniej wyjechał, żeby nie tylko się urządzić, ale i znaleźć pracę dorywczą.
Stypendium mieli mu płacić, ale raczej nie wystarczyłoby na wygodne życie. A prosić rodziców o pomoc było wstyd. Bo pieniędzy nie mieli, tylko jedzenie. A jak je wysłać?
Ale był jeszcze drugi powód. Tuż przed wyjazdem Wojtka na wsi zaczęło się dziwne poruszenie. Gdyby został jeszcze dwa tygodnie, mógłby w ogóle nigdzie nie pojechać. Narzeczone się dobijały. Właśnie przed nimi Wojtek wolał uciec.
Na pytanie Dlaczego? odpowiedź była prosta:
Chcę związać życie z morzem! A zostawiać żonę w domu, gdy ja będę w rejsie to nie dla mnie. Nie chcę rogów hodować!
A morze w życiu Wojtka pojawiło się przypadkiem.
Po szkole postanowił najpierw oddać dług ojczyźnie, a dopiero potem myśleć, kim zostać. I trafił do marynarki. Rok służby wystarczył, by zrozumiał, iż ziemia to nie jego miejsce!
Gdy wrócił do domu, w kieszeni miał już skierowanie do szkoły w miejscu służby. A po studiach miał zostać mechanikiem okrętowym.
Ale przed rozpoczęciem nauki postanowił się wyszumieć, żeby później nie ciągnęło!
Jak chłopaki po wojsku się bawią, nie trzeba opowiadać. Hamulcem jest tylko utrata przytomności. Resztę czasu to ciągłe wybryki.
I nie ważne gdzie przy stole, w bójce czy z płcią przeciwną.
Wojtek, gdy już trochę pojął, co się dzieje, przyglądał się takim hulakom.
Wraca z wojska dumny jak paw, gotowy świat przewrócić. A potem obrączka na palec, łańcuch obowiązków żona, dzieci, gospodarstwo.
I z dumnego ptaka zmienia się w wystraszonego koguta.
Wojtek nie chciał takiego losu. I choć się bawił, zawsze pilnował portek. choćby sobie pasek drutem skręcał.
Tak, były pewne trudności z załatwianiem potrzeb. Ale lepiej się pomęczyć, niż całe życie cierpieć!
A jego osoba zyskała popularność wśród wiejskich panien. Młody, perspektywiczny, z planem na życie. I co najważniejsze nie schwytany na żadnych podbojach.
Samego Wojtka atakowano z każdej strony. Zapraszano, częstowano, obiecywano czułość. A do rodziców delegacje wysyłano. Żeby przez nich ustawić małżeństwo.
Wojtek spojrzał na to wszystko i zrozumiał nie utrzyma obrony. Albo go zmiękczą, albo rodziców przekonają. Więc wziął i wyjech

![Bank zablokował dostęp do Twoich pieniędzy bez ostrzeżenia? To nie awaria systemu. Musisz sprawdzić jedną rzecz [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/03/Bank.webp)











