Filmiki, na których kobiety nakładają na twarz własną krew, stały się w ostatnim czasie bardzo popularne i zyskują miliardy wyświetleń w mediach społecznościowych. "Część osób twierdzi, iż menstruacyjna krew nałożona na twarz zawiera komórki macierzyste i składniki odżywcze korzystne dla skóry" - czytamy we wpisie ginekolożki dr Kariny Barszczewskiej.
REKLAMA
Zobacz wideo Natalia Kaczmarek gwałtownie biega i otwarcie mówi o okresie w sporcie
Nakładają na twarz krew menstruacyjną. Ginekolożka: Zabieg wyjątkowo niehigieniczny
- Gdy to pierwszy raz zobaczyłam, złapałam się za głowę - powiedziała na wstępie specjalistka na opublikowanym przez siebie nagraniu. W dalszej kolejności wylistowała, dlaczego taka maseczka to nie jest najlepszy pomysł. - Po pierwsze rzekome maseczki menstruacyjne nie są poparte żadnymi dowodami naukowymi. Krew menstruacyjna praktycznie nie zawiera komórek macierzystych. Tracą swoją żywotność i jest ich za mało, żeby mogły zadziałać.
- o ile chodzi o jej efekt odżywczy, to owszem nasza krew zawiera cynk, magnez, miedź czy żelazo, ale ilość tych pierwiastków jest śladowa w naszej krwi menstruacyjnej, żeby uzyskać taki efekt, o którym mówią te dziewczyny. choćby jeżeli zawierałaby dużo tych pierwiastków, to one przez cały czas nie mogłyby przenikać przez naturalną barierę skóry - wyjaśniła dr Barszczewska. - Ten zabieg jest wyjątkowo niehigieniczny. Krew zawiera drobnoustroje, może działać drażniąco i absolutnie nie powinna być nakładana na naszą twarz - powiedziała ginekolożka, a w opisie filmiku dodała:
Krew menstruacyjna może zawierać bakterie, grzyby, wirusy przenoszone drogą płciową, a także resztki innych komórek błony śluzowej i wydzieliny. Czerwone krwinki w niej zawarte są silnie prozapalne. Mogą nasilić trądzik, zaczerwienienia, zniszczyć barierę ochronną skóry
- podsumowała.
Maseczka z krwi menstruacyjnej. "Czy to jest żart?"
Pod nagraniem wypowiedziało się sporo internautek, większość - jak się można domyślać - raczej negatywnie odniosła się do tego pomysłu. "Sądzę, iż świat oszalał i głupota nie ma granic". "Myślę, iż niektóre influencerki powinny pilniej uczyć się w szkole, więcej czytać i zdobywać wiedzę. Z tego, co widzimy, większości z nich brakuje, przede wszystkim, zdrowego rozsądku i podstawowej wiedzy".
"Czy to jest żart?" - pytają komentujące. Niektóre filmiki rzeczywiście są formą wkręcenia partnerów. Jednak na wielu z nich widzimy same autorki, które naprawdę reklamują taki rodzaj maseczki. Co ciekawe, pomysł ten nie wziął się znikąd. Z komentarzy dowiadujemy się, iż smarowanie twarzy krwią menstruacyjną to nie nowość.
Praktyka ta od dawna przekazywana jest w linii kobiecej na Filipinach i ma tym samym znacznie głębsze przesłanie niż upiększanie skóry. Przeszczepione na zachodni grunt i social media, bez kontekstu, staje się karykaturą
- napisała jedna z użytkowniczek. "Na Filipinach krąży wierzenie, iż smarowanie twarzy krwią z pierwszej miesiączki ma zapobiegać trądzikowi i zapewnić piękną cerę w przyszłości" - dodała w odpowiedzi dr Barszczewska.
My jednak zdecydowanie polecamy korzystanie ze sprawdzonych i bezpiecznych kosmetyków. W drogeriach i aptekach jest ich tak szeroki wybór, iż każda znajdzie odpowiednie specyfiki dla swojej cery. jeżeli zaś mamy wątpliwości, warto pójść po poradę do gabinetu kosmetologicznego lub dermatologicznego. Lubisz nowinki kosmetyczne? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.