Ekonomiści biją na alarm. Statystycy biją na alarm. Handlowcy biją na alarm. Wszystko wskazuje na jedno: nadchodzą najdroższe święta Bożego Narodzenia od wielu, wielu lat. Tak drogich świąt nie było tu od dawna. Dla niektórych być może od zawsze.
Ceny poszybowały w kosmos. Żywność, prąd, gaz, paliwo, czynsze – wszystko drożeje szybciej niż pensje. A w wielu przypadkach pensje w ogóle nie nadążają. Ludzie realnie zarabiają mniej, choć na papierze może wygląda to inaczej. Inflacja zjadła oszczędności. Podwyżki połknęły raty kredytów. Sklepy wystawiły świąteczne dekoracje, ale portfele Polaków świecą pustkami.
To będą biedne święta. I warto to powiedzieć wprost, bez lukru i bez udawania, iż wszystko jest w porządku.
Wielu ludzi zrobi święta na pokaz. Dla rodziny. Dla sąsiadów. Dla zdjęcia na Facebooku. Będzie zastawiony stół. Będzie dwanaście potraw. Będzie choinka. Będzie drogi prezent. Tylko iż za tą fasadą często będzie kredyt, chwilówka albo ostatnie pieniądze wyciągnięte ze skarpety.
Coraz więcej rodzin żyje od pierwszego do pierwszego. Coraz więcej ludzi liczy każdy grosz przy kasie. Coraz więcej osób rezygnuje z zakupu nie dlatego, iż nie chce, ale dlatego, iż nie stać. A mimo to w grudniu wielu pójdzie po pożyczkę, żeby zachować pozory normalności.
Bo w Polsce przez cały czas ważniejsze jest to, co pokażemy światu, niż to, jak naprawdę żyjemy.
Z jednej strony galopujące ceny, z drugiej strach przed przyznaniem się do biedy. Strach przed tym, iż ktoś pomyśli, iż sobie nie radzimy. Strach przed oceną. I dlatego tysiące ludzi zadłużą się jeszcze bardziej tylko po to, żeby przez trzy dni wyglądało, iż wszystko jest w porządku.
Nie jest.
To są święta pod presją. Pod presją zakupów. Pod presją kredytu. Pod presją wstydu. Pod presją porównań. Kto ma lepszą choinkę. Kto droższy prezent. Kto bogatszy stół.
Tymczasem prawda jest brutalna. Polska biednieje. Skok cen wyprzedził skok płac. Podatki, opłaty, koszty życia rosną szybciej niż wynagrodzenia. Coraz więcej ludzi pracuje ciężko i coraz mniej z tego zostaje.
Te święta będą testem dla wielu rodzin. Testem wytrzymałości finansowej. Testem nerwów. Testem relacji. Bo frustracja rodzi konflikty. Brak pieniędzy rodzi napięcia. A udawanie, iż wszystko jest w porządku, jeszcze bardziej dokłada ciężaru.
To będą święta biedne, choćby jeżeli stoły będą wyglądały na bogate. To będą święta na kredyt. Na raty. Na pożyczkę. Na ostatni zapas gotówki. Na przetrwanie do stycznia.
I pytanie nie brzmi już: czy Polacy odczują kryzys. Pytanie brzmi: jak bardzo jeszcze zaboli styczeń, kiedy znikną świąteczne światła, a zostaną rachunki.



![Szybkie czyszczenie piekarnika krok po kroku. Bez detergentów [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2024/04/Kuchnia.jpg)









