Z moim przyszłym mężem, Pawłem, poznałam się jeszcze na studiach. Byłam na ostatnim roku, a on był ode mnie starszy o dwa lata. Nasz związek rozwijał się bardzo gwałtownie i już po pół roku wzięliśmy ślub. Nie było wielkiego wesela, po prostu się pobraliśmy.
Wszystko potoczyło się spontanicznie, również dla naszych rodzin. Przed ślubem nie zdążyliśmy choćby dobrze poznać swoich rodziców. Jak się później okazało – to był błąd. Moja teściowa od razu mnie nie polubiła, uważając, iż “zabrałam” jej jedynego synka. Codziennie do mnie dzwoniła, twierdząc, iż nie zasługuję, by być jej synową. Prześwietliła dokładnie moje życie i nie szczędziła mi krytyki.
Znosiłam to w milczeniu, nie chcąc psuć początku naszego małżeństwa, nie opowiadałam nic mężowi. Ale teściowa nie odpuszczała. Z czasem zaczęła wpływać na Pawła, bo nie wiem jakimi argumentami, ale nagle przestał znosić moich rodziców. A przecież wcześniej świetnie się dogadywali, jeździł do nich na weekendy, pomagał w domu, majsterkował z moim tatą.
Starałam się załagodzić sytuację, bo w mojej rodzinie nie było nigdy takich konfliktów. Ale mąż unikał rozmów. Gdy pytałam, co się zmieniło, mówił tylko: “Nic”. A przecież widziałam, jak każde spotkanie z moimi rodzicami staje się dla niego udręką. choćby w naszym domu, na naszych rodzinnych uroczystościach, jego bliscy okazywali mi otwartą niechęć.
W naszej rodzinie atmosfera zrobiła się napięta. Z Pawłem prawie nie rozmawiamy. Niedawno po dwóch latach milczenia powiedział mi wprost, co myśli o moich rodzicach. Okazało się, iż wszystko zaczęło się od sytuacji, kiedy moja mama zwróciła teściowej uwagę, bo miała dość jej uszczypliwości wobec mnie. Teściowa odebrała to jako osobistą obrazę i wmówiła Pawłowi, iż moi rodzice jej nie szanują. A on jej uwierzył.
Czy można być aż tak podłym i świadomie psuć życie własnego dziecka? Przecież to jej rodzina.
Na urodzinach mojej mamy teściowa się nie pojawiła. Paweł co prawda przyszedł, ale cały wieczór nie odezwał się ani słowem, co było dla mnie strasznie przykre.
Teraz jestem w ślepym zaułku. Kocham męża i bardzo szanuję swoich rodziców. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, nie potrafię bezczynnie patrzeć, jak to wszystko się rozpada.
Co mam zrobić? Jak pogodzić bliskich? Nie mam pojęcia, jak rozwiązać tę sytuację, ale wiem, iż coś muszę, bo tak dłużej się nie da.