Mój ojciec pojawił się ponownie po wielu latach i teraz domaga się pomocy rodzinnej. Ma choćby czelność obrażać się, iż go ignoruję!

newsempire24.com 3 godzin temu


Mój dawno zaginiony ojciec nagle pojawił się w moim życiu. Wyskoczył jak… sami wiecie co. I nie odczuwam absolutnie żadnej euforii z powodu ponownego kontaktu z tym krewnym.

Kiedy mój ojciec zdecydował, iż nasza rodzina nie jest mu już potrzebna, miałam dziesięć lat. Doskonale pamiętam skandal, który towarzyszył rozwodowi moich rodziców. To, iż na siebie krzyczeli, to był tylko wierzchołek góry lodowej. Ale gdy mój ojciec razem ze swoją matką zaczęli wynosić z naszego mieszkania wszystko, co uznawali za „swoje”, to było coś zupełnie innego.

Zabrali wszystko: naczynia, meble, telewizor, magnetowid i całą masę innych rzeczy.

Kiedy już sobie poszli, mieszkanie było prawie puste. Zabrali choćby moje biurko, przy którym odrabiałam lekcje. Zostało nam tylko trochę ubrań i kilka przyborów kuchennych.

Pamiętam, jak nagle zrobiło się cicho, pusto i zimno w tym mieszkaniu. Siedziałam w kuchni z mamą, starając się ją pocieszyć najlepiej jak potrafiłam. Była w kompletnej histerii.

Stopniowo urządziliśmy mieszkanie na nowo, z pomocą rodziców mojej mamy.

Minęło dwadzieścia lat. Przez cały ten czas mój ojciec ani razu nie pojawił się w moim życiu. Zero alimentów, żadnych telefonów, żadnych prezentów na święta. Po prostu zniknął, jakby nigdy nie istniał.

Po tym, jak opróżnił nasz dom, zaczęłam go nienawidzić — i myślę, iż mam do tego pełne prawo. Z czasem emocje przygasły i po prostu przestałam o nim myśleć.

Moje relacje z mamą są wspaniałe — świetnie dogaduje się z moim mężem, uwielbia swoją wnuczkę, a nasza rodzina jest ogólnie szczęśliwa.

I wtedy mój ojciec wtargnął w nasze spokojne życie. Czekał na mnie przed moją pracą. Przeszłabym obok niego, nie zwracając uwagi na łysiejącego, starzejącego się, otyłego mężczyznę, ale rozłożył ramiona, zapraszając mnie do uścisku.

Musiałam się przyjrzeć jego twarzy, żeby go w ogóle rozpoznać. To rozpoznanie nie przyniosło mi żadnej radości, więc po prostu go ominęłam i poszłam dalej.

Pobiegł za mną, mamrocząc coś pod nosem. Zaproponował, żebyśmy usiedli w kawiarni i porozmawiali — w końcu minęło tyle lat. I nagle poczułam ciekawość: po co cały ten teatr?

W kawiarni zaczął bredzić o tym, jak zawsze chciał odnowić kontakt, ale bał się reakcji mojej mamy — rzekomo zabroniła mu się do mnie zbliżać. I tak bardzo cierpiał, o, jak bardzo cierpiał… iż w międzyczasie zdążył zostać ojcem trójki kolejnych dzieci.

Uwierzyłam tylko w tę część o dzieciach — reszta nie była warta uwagi. Ojciec zaczął wypytywać mnie o moje życie, co u mnie nowego. Świetne pytania po dwudziestu latach całkowitej nieobecności, prawda?

Zmęczyłam się tą farsą i zapytałam wprost, czego chce. Przybrał zraniony wyraz twarzy, zaczął bełkotać o tym, iż nie jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi i iż jestem niesprawiedliwa w swoim zachowaniu.

Zapłaciłam za kawę i wyszłam. Tym razem nie biegł za mną, co było ogromną ulgą. Naprawdę miałam nadzieję, iż to nasze ostatnie spotkanie. Ale się myliłam.

Tydzień później znów złapał mnie po pracy. Powiedział, iż rozumie moje uczucia, dlatego dał mi trochę czasu, żeby „je poukładać”, ale teraz wrócił.

Widząc, iż nie zamierzam z nim rozmawiać, w końcu przeszedł do sedna. Okazało się, iż mieszka teraz w innym mieście z żoną i dziećmi, ale jego najstarszy syn planuje w tym roku rozpocząć studia w moim mieście.

Więc kochany tatuś przyszedł prosić mnie o „rodzinną przysługę” — żeby jego syn mógł zamieszkać u mnie, bo czynsz jest za drogi.

„Poznasz lepiej swojego brata”, próbował mnie przekonać.

Puknęłam się w czoło i odeszłam. Oszalał? Jaki brat? choćby jego samego nie uważam za ojca, a mam przyjąć pod swój dach jakichś obcych krewnych?

Później jakoś zdobył mój numer telefonu i zaczął dzwonić. Gdy tylko zorientowałam się, iż to on, zablokowałam wszystkie numery, z których dzwonił.

A potem postanowił wzbudzić we mnie poczucie winy. Jak śmiałam go ignorować? Czy nie wiedziałam, jak bardzo to boli prawdziwego ojca, gdy jest tak traktowany?

Opowiedziałam o tym tylko mojemu mężowi. Nie powiedziałam mamie — nie chciałam jej martwić. Zbyt mocno bierze wszystko do siebie.

Mój mąż chce wyjaśnić ojcu, jak bardzo się mylił w swoim postępowaniu, ale uważam, iż lepiej zostawić go w spokoju — inaczej możemy poczuć obrzydzenie, już samym poruszaniem tego tematu.

Mam nadzieję, iż mój ojciec niedługo zrozumie, iż nie ma u mnie żadnych szans i wreszcie da mi spokój. Ale muszę przyznać, iż jego bezczelność jest naprawdę zdumiewająca.

Idź do oryginalnego materiału