Tatikew Kamen wznosi się w
północno-wschodniej Macedonii (no, Macedonii Północnej) na
wysokość 1013 metrów ponad poziomem morza, zaś jego szczyt to
grupa stromych skałek.
Tatikev Kamen |
Okolica jest dość odludna (najbliższe
wioski zamieszkałe są przez Serbów; to tak w ramach ciekawostki) –
i przez wieki odwiedzana była chyba tylko przez miejscowych
pasterzy. Na początku XXI wieku trafili tu także archeolodzy – i
znaleźli na szczycie konstrukcje ludzką ręką uczynione (zaraz po
archeologach trafili tam Teoretycy Starożytnej Astronautyki, i
stwierdzili całkiem coś przeciwnego). Były to mianowicie kamienne
platformy służące – pamiętajmy, iż to archeolodzy, więc
wszystko pod to podciągają – celom kultowym.
Kultowa platforma obserwacyjna albo ołtarz |
Rozpoczęto
prace, znaleziono sporo artefaktów, i stwierdzono, iż miejsce to
było użytkowane od około 1800 roku BC – czyli ma prawie 4000
lat. W tym czasie na Bałkanach zaczynała się już wczesna Epoka
Brązu – u nas zaś dogorywała megalityczna kultura pucharów
lejkowatych, wiecie, ta od kopców
kujawskich i najstarszego wizerunku
koła; nasi tkwili jeszcze w Młodszej Epoce Kamienia, ale pojawiały
się i tam importy ze Śródziemnomorza – choćby miedziany nożyk.
Artefakt z kujawskich grobowców |
Biorąc pod uwagę datowanie znalezionych artefaktów
stanowisko to było młodsze o jakieś półtora tysiąca lat od
Adama z Gowrlewa. Znaczy, nie mógł on tam składać ofiar.
Chociaż...
Adam z Gowrlewa |
Wspominałem już o tym kilkukrotnie – i na dzień
dzisiejszy nie jesteśmy w stanie określić kiedy owe kamienne
konstrukcje powstały. Jest to woda na młyn dla Teoretyków
Starożytnej Astronautyki. Zwłaszcza, że...
Ale stopniujmy
napięcie.
Dojechaliśmy w końcu pod szczyt Tatikewa Kamena
(czy jak to się odmienia), i spojrzeliśmy w górę. Nasz cel
znajdował się jakieś 500 metrów dalej – i sporo wyżej. Na
początek jednak czekała nas spora niespodzianka: miejsce było, no,
może nie oblegane, ale odwiedzane przez turystów. Zresztą po
drodze często pojawiały się znaki nakierowujące na atrakcję, co
poza miastami nie jest regułą w Północnej Macedonii. A skoro ktoś
tam przyjeżdża to natknęliśmy się na taką oto tablicę z
cennikiem:
Cennik |
Może nie wszyscy znają pochodzący z Macedonii
fonetyczny słowiański alfabet zwany trochę niepoprawnie cyrylicą,
więc streszczam: bilet do Kokino dla dorosłych kosztuje 60 denarów,
dla dzieci 30, a dla obcokrajowców – pięć. Ale oczywiście euro.
Podpowiem, iż jedno ojro stoi mniej więcej po 60 macedońskich
denarów... Cóż, spotykałem się wielokrotnie z inną, wyższą,
ceną dla "Białego" – głównie w Dzikich Krajach
Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu czy Afryki. I – choć
spotkałem takie głosy – nie uważam tego za jakiś rasizm (choć
jest to jakiś rodzaj dyskryminacji). Ot, to normalne: bardziej dba
się o swoich – a jeżeli ktoś przyjeżdża z wizytą, to prawdopodobnie z
jakiegoś bogatszego miejsca, więc go stać. Wolność. Niestety
Północna Macedonia ubiega się o członkostwo, o czym wspominałem,
w Unii E***pejskiej. jeżeli – czego im nie życzę – wejdą do
tej przeżartej korupcją instytucji to ta jakże piękna bałkańska
wolność się bardzo boleśnie skończyć.
Czy jednak
zapłaciliśmy te 5 euro, czy korzystając ze szczątkowej znajomości
języków południowosłowiańskich udało się podszyć pod
miejscowego? Otóż... Nie było nikogo, kto by bilety sprzedawał
lub sprawdzał. Może była to kwestia bałkańskości, może
zarzucenia pomysłu z wejściówkami, a może było święto – nie
wiem. Kilka dni później, kiedy przejeżdżaliśmy przez malowniczą
przełęcz Lipova (prawie 1600 metrów n.p.m) położoną w Parku
Narodowym Galiczica także nikt nas nie gonił – a już następnego
dnia na drodze stały rogatki pobierające opłatę wjazdową w te
przepiękne góry.
Przełęcz Lipova w Galiczicy |
Ale wróćmy te 600 metrów niżej – na
Tatikew Kamen. Stanowisko archeologiczne wzięli pod lupę także
inni naukowcy – i wtedy wybuchła bomba, ściągająca w te rejony
tłumy Zwolenników Teorii Paleoastronautów. Otóż okazało się,
że antropogeniczne (albo wykonane przez kosmitów) platformy
usytuowane są astronomicznie – znaczy zgodnie ruchem Słońca
(wiecie, te różne ekwinokcja i solstycja) i Księżyca (można było
obserwować 19-letni cykl wschodów i zachodów naszego naturalnego
satelity). Oto – orzekli po chwili szoku archeolodzy – władca
tej społeczności zasiadał na swym kamiennym tronie, zaś z
pomiędzy postrzępionych skał tego megalitycznego obserwatorium
padały nań promienie zachodzącego Słońca. Miało to budować
mistyczną więź między królem a naszą gwiazdą.
Szczerby służące obserwacjom astronomicznym |
Mogło tak
być – ale jako ciekawostkę mogę podać, iż mityczne początki
dynastii Argeadów (której najsłynniejszym i jednym z ostatnich
przedstawicieli był Aleksander Wielki) także związane są z
promieniami słonecznymi – stąd i znany symbol solarny z Werginy
(po macedońsku ta dawna stolica Ajgaj nazywa się Kutlesz), będący
też na pierwszej fladze niepodległej Macedonii. Trudno uwierzyć w
ciągłość kulturową twórców obserwatorium Kokino i antycznych
Macedończyków, ale z drugiej strony... W końcu cywilizacja minojska z Krety zostawiła mityczny ślad w greckiej kulturze. Tu
mogło być podobnie: to właśnie Słońce miało wybrać Perdikkasa
I, protoplastę dynastii, na władcę.
Starożytne obserwatorium |
Co zaś się tyczy samego
miejsca – zaskoczyło mnie (Mnie nie – wtrąciła towarzyszka
podróży – W ogóle nie zakładałam co zobaczę): liczyłem na
położony na wzgórzu – bo ja wiem – jakiś henge, kamienny krąg, a dostałem pełnowymiarowy skalny szczyt. I kiedy już
wspiąłem się, ryzykując zwichnięcie nogi, na samą górę,
obejrzałem platformy kultowe, trony, szczerbinki na
Słońce....
Panorama Kokino |
Teoretycy Starożytnej Astronautyki nie zwrócili
chyba jeszcze na to uwagi: kształt Kokino jest – przy pewnej dozie
wyobraźni i zamiłowaniu do apofenii (ale przecież o to chodzi w
zabawie w Paleoastronautów) – bardzo podobny do słynnego
inkaskiego miasta, Patallaqty, szerzej znanego jako Machu Picchu.
Panorama Machu Picchu (lama dla odwrócenia uwagi) |
Jak mówią Zwolennicy Starożytnych Kosmitów: nie ma
przypadków, są tylko znaki. Zwłaszcza, iż chwilę przed przylotem
do Macedonii dowiedziałem się o jeszcze jednym antycznym miejscem,
dużo mniej znanym. Choć dużo bardziej zagadkowym.
Cocev Kamen |