Mąż zaparzył mi kawę z aromatem gorzkich migdałów. Zamieniłam filiżanki z teściową. 20 minut później…

newsempire24.com 6 dni temu

Poranek zaczął się jak zwykle. Za oknem jeszcze nie świtało, ale już słychać było przyciszony gwar miasta budzącego się ze snu. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się, spojrzałam na męża śpiącego obok Krzysztofa. Leżał na wznak, ręka zwisała z łóżka, twarz rozluźniona jak u dziecka. W takich chwilach starałam się nie myśleć o ostatnich kłótniach, o jego dziwnym dystansie, o tym, jak zaczął późno wracać z pracy, mówiąc, iż wszystko w porządku, tylko dużo roboty. Chciałam mu wierzyć. Chciałam, żeby wszystko było dobrze.

Dzień dobry szepnęłam, dotykając jego ramienia.

Wzdrygnął się, otworzył oczy.

Już? zamruczał, ziewając. Wstałaś wcześnie.

Chcę kawy uśmiechnęłam się. Może zjemy razem śniadanie?

Jasne skinął głową, wstając. Sam zaparzę.

Uśmiechnęłam się. To był rzadki przejaw troski z jego strony. Ostatnio prawie nie angażował się w domowe sprawy, zaczęłam już myśleć, iż jest po prostu zmęczony. Ale dziś wydawał się inny. Zbyt uważny. Zbyt staranny.

Poszłam pod prysznic, a gdy wróciłam, w kuchni unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy. Krzysztof stał przy stole, nalewając ciemny płyn do filiżanek. Do jednej mojej ulubionej porcelanowej, z niebieskimi kwiatami nalał kawę, a drugą, z pękniętym uchwytem (z której zawsze piła teściowa), zostawił pustą.

Zrobiłem dla ciebie coś specjalnego powiedział, podając mi filiżankę. Tak jak lubisz: z odrobiną mleka i cynamonem.

Dziękuję uśmiechnęłam się, ale w tym momencie mój nos wyczuł dziwny zapach. Nie kawy. Coś ostrego, chemicznego z nutą gorzkich migdałów.

Zmarszczyłam brwi.

Co to za zapach? Od kawy?

Krzysztof gwałtownie spojrzał na filiżankę.

Nie wiem. Może nowe ziarna? Albo mleko nieświeże?

Ponownie powąchałam. Gorzkie migdały. Ten zapach znałam. W dzieciństwie babcia opowiadała: jeżeli pachnie gorzkimi migdałami to cyjanek. Wtedy nie wierzyłam, ale później przeczytałam o tym w podręczniku chemii. Cyjanek ma charakterystyczny zapach gorzkich migdałów. I ta substancja jest śmiertelna.

Serce zabiło mi szybciej.

Krzysiu, na pewno niczego nie pomyliłeś? zapytałam możliwie spokojnie. Mam alergię na niektóre dodatki. Może wezmę inną filiżankę?

Zamarł na sekundę. Potem się uśmiechnął.

Daj spokój, to tylko kawa. Wypij, zanim ostygnie.

Skinęłam głową, ale w tej chwili w korytarzu rozległy się kroki. Z swojego pokoju wyszła teściowa Helena Nowak. Była surową kobietą, z zimnym spojrzeniem i nawykiem zauważania wszystkiego. Nigdy nie dogadywałyśmy się. Uważała, iż nie jestem godna jej syna, iż jestem zbyt prosta, iż w ich rodzinie takie jak ja nie mają miejsca.

Dzień dobry powiedziała oschle, podchodząc do stołu.

Mamo, dzień dobry Krzysztof pocałował ją w policzek. Zrobiłem kawę. Oto twoja filiżanka.

Podsunął jej pustą filiżankę z pękniętym uchwytem.

A gdzie moja kawa? zapytała, marszcząc brwi.

Zaraz naleję odparł Krzysztof, sięgając po czajnik.

Wtedy zrobiła coś, co uratowało mi życie.

Szybko wstała, wzięła moją filiżankę z kawą i powiedziała:

Ty poczekasz.

Spojrzała na mnie z nienawiścią.

Krzysztof zastygł. Jego oczy na moment się rozszerzyły. Spojrzał na mnie i w tym spojrzeniu zobaczyłam coś przerażającego. Nie strach. Nie irytację. A rozczarowanie.

No co się tak gapisz? rzuciła teściowa i zaczęła pić z mojej filiżanki. Nalej kawę, zamiast stać jak słup soli.

Krzysztof powoli nalał mi kawę do pustej filiżanki.

Usiadłam. Serce waliło. Nie mogłam oderwać wzroku od filiżanki, z której piła teściowa. Tej samej, o zapachu gorzkich migdałów.

Za mocna mruknęła. Ale da się pić.

Patrzyłam na Krzysztofa. Siedział z opuszczonym wzrokiem, bawiąc się widelcem w talerzu z jajecznicą. Ani słowa. Ani spojrzenia. Ani uśmiechu.

Po dziesięciu minutach teściowa nagle się skrzywiła.

Coś mi nie pasuje mruknęła. Kręci mi się w głowie.

Źle się pani czuje? zapytałam, starając się nie zdradzić paniki.

Tak, trochę odstawiła filiżankę. Mam wrażenie, jakbym jakbym się dusiła.

Wstała, ale zaraz się zachwiała. Krzysztof poderwał się.

Mamo! Co się dzieje?

Ty ty spojrzała na niego, oczy szeroko otwarte. Ty chciałeś mnie

I upadła.

Krzyknęłam. Krzysztof rzucił się do niej, zaczął wzywać karetkę, potrząsał nią za ramiona. Stałam jak w transie. Wszystko działo się zbyt szybko. Ale jedno zrozumiałam jasno: on chciał mnie zabić. A ona ona padła ofiarą zamiast mnie.

Po dwudziestu minutach przyjechało pogotowie. Lekarze wbiegli, obejrzeli Helenę Nowak. Jeden z nich powąchał filiżankę.

Zatrucie cyjankiem potasu powiedział. Bardzo wysokie stężenie. Jest w śpiączce. Szanse niewielkie.

Krzysztof stał blady, drżący.

Nie wiem, jak to się stało Po prostu zrobiłem kawę

Gdzie trzymacie kawę? zapytał lekarz.

W szafce ale to nowe, kupiłem wczoraj

Pokażcie.

Poszliśmy do kuchni. Lekarz otworzył puszkę. Powąchał.

Tu na pewno nie ma cyjanku. Więc ktoś dosypał go do filiżanki albo do wody.

Policja przyjechała po pół godzinie. Rozpoczęło się przesłuchanie.

Pan ostatni dotykał filiżanki powiedział śledczy, patrząc na Krzysztofa. I pan nalewał kawę.

Nie zrobiłem nic złego! krzyknął. Kocham moją matkę!

A

Idź do oryginalnego materiału