Chociaż niektórzy stronią od ich śliskich łebków, ja uważam, iż marynowane maślaki powinny znaleźć się w każdej spiżarni. Mają wyrazistszy smak od pospolitych podgrzybków i delikatną konsystencję nie do podrobienia. Dzięki metodzie siostry Anastazji rozpływają się w ustach jak masło (nomen omen), jednocześnie „łaskocząc” w język kwaskowością i korzennymi przyprawami.