— To po prostu skandal! Wrzuca wciąż do mediów społecznościowych zdjęcia z córką, podpisuje je cukierkowymi tekstami, a sama od czterech lat choćby się o nią nie zatroszczyła! Co za obrzydliwa sztuczność! — głos Oli drżał z oburzenia, gdy dzieliła się z przyjaciółką bólem, który rozdzierał jej serce.
Tak, siedząc w małej kawiarence w Katowicach, Ola opowiadała o swojej szwagierce, która od lat zarabia za granicą, zapominając o córce.
— No dobra, była pandemia, nie mogła przyjechać. Ale przecież już wcześniej miała dziecko gdzieś! Tylko wrzuca fotki, żeby wszyscy myśleli, jaka to kochająca matka. Jak można zostawić córkę dla pieniędzy? — Ola ścisnęła filiżankę tak mocno, iż palce zrobiły się białe.
Sióstrzenica jej męża, czternastoletnia Zosia, żyła jak sierota z żywą matką. Babcia, która już przekroczyła siedemdziesiątkę, ledwo dawała radę z nastolatką.
— Moja szwagierka to mistrzyni w kreowaniu iluzji — ciągnęła Ola. — A ja patrzę na Zosię i serce mi pęka. Dziewczyna rośnie bez matki, a ta tylko przesyła pieniądze, jakby to wszystko załatwiało!
Ola i jej szwagierka Magda były w podobnym wieku. Ola miała dwoje dzieci, kredytowe mieszkanie i mimo trudów — szczęśliwą rodzinę. Ona i mąż starali się żyć w zgodzie, ale cień Magdy, siostry męża, wciąż wisiał nad ich domem.
— Rodzice Magdy zawsze ją rozpieszczali — opowiadała Ola. — Kiedy dziewięć lat temu owdowiała, robili dla niej wszystko: zajmowali się wnuczką, dawali pieniądze. A potem, po paru latach, poznała jakiegoś Niemca, wyszła za niego i wyjechała do Berlina.
Magda nie planowała zabrać córki. Mówiła, iż najpierw się urządzi, a potem po nią wróci. Ale lata mijały, a ona nie przyjeżdżała. W Berlinie Magda dostała pracę jako fotografka w modnej agencji, zarabiała całkiem nieźle. Jej mąż był zamożny, więc mogła w ogóle nie pracować, żyjąc w luksusie.
— Wszędzie opowiada, iż w Europie nie wypada ciągać dzieci z poprzedniego małżeństwa do nowego męża — mówiła Ola z goryczą. — Że Zosi będzie nudno, a kto jej tam poświęci uwagę? To tylko wymówki! Wygodniej jej żyć bez córki!
Zosia czekała na matkę długie lata. Pierwsze pięć lat wierzyła, iż mama po nią wróci, ale potem przestała marzyć. Magda tłumaczyła, iż dziewczynka musi skończyć polską szkołę, bo inaczej bez języka nigdzie jej nie przyjmą. Ola widziała w tym tylko puste wymówki.
— Łatwiej jej wysyłać pieniądze i udawać matkę na odległość — wzdychała. — A wszystkie kłopoty zrzuciła na nas.
Opieka nad rodzicami Magdy i Zosią spadła na męża Oli, Tomka. To sąsiedzi zalali im mieszkanie, to ojcu trzeba było zrobić operację, to na działce dach się zawalił. Ola z Tomkiem biegali między swoimi sprawami a cudzymi problemami, a Magda tylko przelewała pieniądze, jakby to zdejmowało z niej odpowiedzialność.
Miesiąc temu Magda nagle wpadła do Katowic. Nie odstępowała Zosi na krok, robiła jej zdjęcia do social mediów, zasypywała prezentami. Dziewczynka, wstrzymując oddech, czekała, iż mama w końcu zabierze ją ze sobą. Ale cudu nie było. Gdy Magda odleciała sama, Zosia rozpłakała się, chowając się w swoim pokoju. Ola próbowała ją pocieszyć, ale co adekwatnie mogła powiedzieć?
— Rodzice się starzeją, ciężko im z nastolatką — mówiła Ola przyjaciółce, a jej głos drżał. — Zosia to trudna dziewczyna, trzeba mieć ją na oku. A Magda wszystko załatwia pieniędzmi. Mówi: „Wszystko opłacę, a wy tam sobie radźcie”. Ale Zosi jest przykro! My z Tomkiem chodzimy na wywiadówki, odrabiamy z nią lekcje, a matka gdzie?
Ola raz nie wytrzymała i napisała do Magdy, próbując wytłumaczyć, jak jej obojętność rani córkę. Ale szwagierka odcięła się:
— Nie wtrącaj się w naszą rodzinę! To nie twoja sprawa!
— Nie moja rodzina? — oburzyła się Ola. — To dlaczego ja dźwigam jej obowiązki? Teściowa oczywiście broni córki, jak każda matka. A Magda wybrała łatwą drogę: ani starych, ani nastolatki jej nie trzeba. Za to w social mediach jest idealną matką! Wszędzie ich szczęśliwe zdjęcia, a w prawdziwym życiu — pustka. Co za obłuda!
Ola spojrzała przez okno kawiarni, gdzie deszcz malował wzory na szybie. Myślała o Zosi, która każdego wieczoru sprawdzała telefon, czekając na wiadomość od matki. O teściach, zmęczonych ciężarem cudzej odpowiedzialności. I o sobie z Tomkiem, których życie zamieniło się w niekończącą się gonitwę między swoimi a cudzymi problemami.
Magda za to wciąż żyła beztrosko, wrzucając nowe zdjęcia z podpisem „Moja ukochana dziewczynka”. Ale Ola wiedziała: za tymi pięknymi kadrami kryje się złamane serce nastolatki i rodzina, którą Magda porzuciła dla iluzji wolności.
Co sądzicie o takiej sytuacji?