Mamo, zabawiłyście się na naszej działce i czas wracać” – synowa wyprosiła teściową ze swojego ogródka

polregion.pl 6 godzin temu

Mamo, dobrze się u nas bawiłaś, ale czas wracać synowa wyprosiła teściową ze swojego działkowego domku.

Małgorzata wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Czy naprawdę mieli wreszcie swoją własną działkę? Marzyli o tym przez długie dziesięć lat, ale życie ciągle stawiało im kłody pod nogi: raz kredyt, raz dzieci i ich nauka, a potem kolejny kryzys A teraz spojrzeli na swoje oszczędności i zdecydowali: czas działać teraz albo nigdy.

Jej mąż, Krzysztof, pracował w firmie ubezpieczeniowej, nic nadzwyczajnego, a Małgorzata była masażystką dziecięcą. Zarabiała nieźle, ale do kupna domu za miastem było jeszcze daleko. Los jednak zadecydował inaczej niemal w tym samym czasie odeszły jej babcia oraz babcia Krzysztofa. Każda zostawiła w spadku mieszkanie w małych miasteczkach.

Po długich rozmowach para postanowiła sprzedać oba mieszkania, dodać pieniądze i spełnić swoje marzenie kupić kawałek ziemi.

Oferta znalazła się szybko. Zimą mało kto chce się pozbywać nieruchomości, wszyscy wolą czekać na sezon letni. Ale Krzysztof był nieugięty.

Potem się rozmyślimy, znajdziemy milion wymówek i zostaniemy bez działki mruczał.

Małgorzata się z nim zgadzała. Wszystko układało się idealnie!

Działka okazała się wymarzona. Prąd, gaz, przyłącza wszystko już było. Pozostało tylko postawić niewielki domek choćby na lato.

Postanowili, iż z nadejściem cieplejszych dni Krzysztof weźmie urlop i wraz z przyjacielem, Dominikiem, zabierze się za budowę.

Pracowali sprawnie, bez zbędnych przerw. Już po miesiącu młoda rodzina świętowała nowe lokum.

Prawda, spać było gdzieś na podłodze rozłożyli dmuchane materace i przywieźli z miasta ciepłe koce. Ale najważniejsze, iż w domu była kuchenka i bieżąca woda. Resztę można dokończyć później.

No to, Krzysztofie, gratulacje! wzniósł toast Dominik.

Mężczyźni wychylili kieliszki, wzięli po kawałku kiełbasy z grilla, obficie posypali cebulą i polali ketchupem.

Kto by pomyślał, iż wszystko ułoży się tak szybko! zachwycona powiedziała Małgorzata. Przy wigilijnym stole choćby nie marzyłam o własnej działce, a teraz proszę! wskazała na domek.

Mimo iż zapadał zmrok, towarzystwo nie spieszyło się do wnętrza i kontynuowało improwizowaną biesiadę na świeżym powietrzu.

Halo, synku, jak tam u was? zapytała łagodnym głosem Halina Stanisławówna.

A jeżeli była tak uprzejma, to znaczy, iż coś knuje.

Mamo, wszystko wspaniale! radośnie zaczął Krzysztof.

Wiem. Wnuki mówiły, iż kupiliście działkę?

Dokładnie! I to nie byle jaką prawdziwą letnią rezydencję! dumnie oświadczył.

Oj, ty też zawsze coś wymyślisz zaśmiała się teściowa, ale nagle głos jej zrzedł. No cóż, brawo

Mamo, a u ciebie jak? otrzeźwiał się Krzysiek.

Co tam może być w moim wieku Lekarze mówią, iż potrzebuję spokoju, ciszy, żadnych stresów. Może wtedy organizm się zregeneruje Ale gdzie tak znaleźć? Sanatoria drogie, mnie nie stać dodała znacząco.

Mamo, przyjedź do nas! z entuzjazmem zaproponował syn.

Oj, synku, nie przesadzaj! Jakbyście tam bez mnie nie mieli co robić! A Małgosia będzie przeciwna zaczęła się wymigiwać Halina Stanisławówna.

Mamo, przestań. Przyjeżdżaj i koniec!

No dobrze, Krzysiu, skoro tak nalegasz. Upiekę twojego ulubionego sernika, taki po mamusi.

Gdy Krzysztof powiedział żonie o przyjeździe matki, ta nie była zachwycona.

Czyli mamy działkę, a nagle lekarze zalecili jej wypoczynek na łonie natury? sarkastycznie spytała Małgorzata.

No tak prosto odpowiedział Krzysiek.

Nic dziwnego, prawda?

Nie, ma przecież ciśnienie.

Krzysiu, nie zrozumiałeś. Ona nie przyjeżdża leczyć zdrowia, tylko obejrzeć nową działkę!

Daj spokój. No popatrzy, pobędzie tydzień i wróci.

Zapomniałeś, co się działo przy jej ostatniej wizycie?

Krzysztof faktycznie zapomniał, ale Małgorzata pamiętała doskonale. Halina Stanisławówna wtedy zrobiła wszystko, by zniszczyć ich małżeństwo: plotkowała, próbowała ich poróżnić, sugerowała, iż starszy syn nie tej miary. Nie gardziła też małymi podłościami: raz zupa przesolona, raz zamiast cukru wsypała sól. Małgorzata wtedy nie wytrzymała i odesłała teściową pierwszym pociągiem.

Nie miała wątpliwości, iż i tym razem Halina Stanisławówna urządzi im niezłe przedstawienie. Ale nie chciała nastawiać Krzysztofa przeciw matce. Może tym razem się uda?

Oj, jak u was pięknie! Prawdziwy raj! Powietrze, drzewa, ten uroczy domek zachwycała się teściowa. To pewnie Małgosia tak wymyśliła! Ona u nas taka zaradna! Trzymaj się jej, Krzysiu, taką żonę to ze świecą szukać!

Coś nowego, Halino Stanisławówno, skąd ta nagła zmiana? zdziwiła się Małgorzata.

Ty zawsze byłaś moją ulubienicą. Syn, oczywiście, gapa, ale synowa złota. Bywało różnie, ale przecież kto stare wspomina

Czyli ja jestem gapa? roześmiał się Krzysztof.

Tak, ale kochany uśmiechnęła się teściowa. A co u was dziś na kolację?

U nas codziennie grill! odpowiedziała Małgorzata. Mam nadzieję, iż pani nie przeciw? Po prostu nie możemy się nacieszyć gotowaniem na powietrzu.

Z przyjemnością zjem. Ostatni raz jadłam kiełbasę z grilla w Krynicy. Krzysiu chodził jeszcze do szkoły. Pamiętasz, jak to dawno było?

No to, Krzysiu, zajmij się grillem. A ja tymczasem po mięso do lodówki.

Mogę z tobą? Chcę jeszcze raz popatrzeć na domek.

Oczywiście! skinęła Małgorzata.

Tym razem teściowa wyraźnie się zmieniła. Była miła, żartowała i szczególnie ciepło traktowała Małgorzatę. Ta pomyślała, iż czas zmienia ludzi. Może dawne konflikty sprawiły, iż Halina

Idź do oryginalnego materiału