„Mamo, obiecaj, iż zadbasz o siostrę, gdy ja w końcu znajdę swój dom.”

twojacena.pl 2 dni temu

— Synu, będziesz miał dom. Tylko błagam, zaopiekuj się swoją chorą siostrą. Nie możesz jej porzucić — wyszeptała matka.

— Posłuchaj mnie, synu… — ledwie słyszalnie westchnęła.

Każde słowo przychodziło jej z trudem. Choroba nieubłaganie zabierała jej życie. Leżała w łóżku, wynędzniała, niemal przeźroczysta. Tomaszowi wydawało się, iż to nie jego matka. Dawniej była wysoka, pełna sił, z ciepłym uśmiechem. A teraz…

— Synu, błagam, nie zostawiaj Anieli… Trzeba się nią opiekować. Nie jest taka jak wszyscy… Ale to nasza krew… Obiecaj mi… — matka ze zaskakującą siłą ścisnęła dłoń Tomasza. Skąd w niej tyle mocy, pomyślał.

Tomasz się skrzywił. Jego wzrok mimowolnie pobiegł w stronę starszej siostry, Anieli, która siedziała w kącie ich maleńkiego mieszkania w Łodzi. Miała już ponad czterdziestkę, a wciąż bawiła się lalką, nucąc coś pod nosem. Uśmiechała się, jakby czekało ją święto, a nie pożegnanie z umierającą matką.

Tomasz miał życie ułożone: własną firmę budowlaną, drogi samochód, przestronny dom nad Wisłą. Ale w tym domu nie było miejsca dla Anieli. Jego dzieci bały się jej dziwnego zachowania, a żona, Kinga, nazywała ją „wariatem”. Choć Aniela była cicha, nieszkodliwa, nikogo nie dotykała.

— No wiesz… mam rodzinę… a Aniela… ona… — bąknął Tomasz, próbując wyswobodzić rękę z słabego, ale upartego uścisku matki.

— Synu, dom twojego ojca przejdzie na ciebie… A dla Anieli zostawiłam trzypokojowe mieszkanie. Wszystko już załatwione.

— Skąd pieniądze?! — Tomasz i Kinga wymienili się spojrzeniami, oszołomieni. choćby im się twarze rozjaśniły na tę wiadomość.

— Opiekowałam się starszą nauczycielką… Nosiłam jej jedzenie, leki… Żal mi jej było, była dobrą osobą. Nie spodziewałam się, iż zostawi mi swoje mieszkanie. Przepisałam je na Anielę, żeby miała swój kąt. Ale ty… ty się nią zajmij, błagam… Później to mieszkanie trafi do twoich dzieci czy wnuków… Kto wie, ile ona jeszcze pożyje…

Pożegnali się z matką. Zmarła tej samej nocy.

Aniela, jak się zdawało, nie rozumiała, iż została sierotą. Tomasz od razu zabrał ją do siebie i zaczął remont w tamtym trzypokojowym mieszkaniu.

— Po co Anieli tak duże mieszkanie? Niech na razie z nami mieszka. A tam znajdziemy lokatorów — z zapałem dzielił się planami z żoną.

Kinga początkowo nie protestowała. Aniela nie sprawiała problemów: całe dnie bawiła się lalkami lub przeglądała swoje rzeczy w szafie, zawsze z uśmiechem. Ale jej dziwactwa niepokoiły. „Dzisiaj jest spokojna, a co będzie jutro?” — szeptała Kinga mężowi.

„Wyc”Najgorsze było to, iż teraz, gdy sam leżał bezradny, w końcu zrozumiał, jak bardzo skrzywdził Anielę – i iż jego własne dzieci powtarzają ten sam błąd, patrząc na niego z tym samym chłodnym dystansem.”

Idź do oryginalnego materiału