Mama zapomniała o moich urodzinach

twojacena.pl 2 dni temu

Dzisiaj obudziłam się od dźwięków naczyń w kuchni. Mama już wstała, jak zawsze wcześnie, przygotowywała śniadanie tacie przed pracą. Przeciągnęłam się, uśmiechnęłam i nadsłuchiwałam może usłyszę życzenia z kuchni? Ale dobiegały stamtąd tylko zwykłe poranne rozmowy o tym, iż znowu zaczyna padać i iż parasol został w autobusie.

Usiadłam na łóżku, poprawiając piżamkę z różowymi słonikami. Dzisiaj kończyłam dziewięć lat. Całe dziewięć! Wczoraj kilka razy przypominałam mamie, iż jutro mam urodziny, a mama kiwała głową i mówiła: „Oczywiście, słoneczko, oczywiście pamiętam.” Ale teraz nikt jakoś nie śpieszył się z życzeniami.

„Zosiu, śniadanie gotowe!” zawołała mama z kuchni swoim zwykłym głosem, bez śladu świątecznego nastroju.

Szybko się ubrałam i wybiegłam do kuchni. Tata siedział przy stole z gazetą, mama nakładała omlet na talerze. Zamarłam w drzwiach, czekając.

„Dzień dobry, córeczko” powiedział tata, nie odrywając wzroku od gazety. „Siadaj jeść, bo spóźnisz się do szkoły.”

„Dzień dobry” cicho odpowiedziałam, podchodząc do stołu.

Usiadłam na swoim miejscu i czekałam. Może chcą zrobić niespodziankę? Może za chwilę przyniosą tort albo prezenty? Ale mama, jakby nigdy nic, postawiła przede mną talerz z omletem i szklankę mleka.

„Jedz, nie marudź. Dziś dużo lekcji, będziesz potrzebować sił” powiedziała mama, wycierając ręce w ścierkę.

„Mamo, a pamiętasz, jakie dziś jest święto?” ostrożnie zapytałam, bawiąc się widelcem w jajecznicy.

„Pietnasty października. A co?” Mama spojrzała na mnie roztargniona, już myśląc o swoich sprawach.

„Tak tylko pytam” opuściłam wzrok na talerz.

Piętnasty października. Mama pamiętała datę, ale nie pamiętała, co ona znaczy. W gardle ścisnęło mi się z żalu, ale starałam się nie pokazywać rozczarowania.

Tata dopił kawę, pocałował mamę w policzek i mnie w czubek głowy.

„No to lecę. Do wieczora” powiedział, zakładając kurtkę.

„Do widzenia, tato” szepnęłam.

Zostałyśmy z mamą same. Mama zbierała ze stołu, nucąc coś pod nosem. Zjadłam omlet, choć smakował jak tektura.

„Mamo, a może upieczemy dziś coś słodkiego?” spróbowałam jeszcze raz. „Może jakiś tort?”

„Zosiu, jaki tort w środku tygodnia? Nie ma czasu. Wieczorem idziemy do przychodni, pamiętasz? Miałeś ostatnio ból gardła, wizyta na szóstą.”

Pamiętałam o przychodni, ale liczyłam, iż mama przełoży wizytę. W urodziny iść do lekarza tego mi brakowało.

„A może przełożymy?” zapytałam cicho.

„Nie, co ty, terminy teraz na miesiąc do przodu, jeszcze iż się załapałyśmy. Zbieraj się do szkoły, bo spóźnisz się na pierwszą lekcję.”

Poszłam do swojego pokoju pakować plecak. W lustrze patrzyła na mnie dziewczynka ze smutnymi oczami. „Może sobie przypomną później?” pomyślałam, zap

Idź do oryginalnego materiału