Mam szok: teściowa chce się do nas wprowadzić, a swoje mieszkanie oddać córce.

polregion.pl 4 dni temu

Jestem w kompletnym szoku: teściowa chce się do nas wprowadzić, a swoje mieszkanie zamierza oddać córce

Nazywam się Katarzyna, mam trzydzieści sześć lat, jestem żoną Jacka i razem jesteśmy już prawie dziesięć lat. Mamy córkę Zosię, która niedługo skończy sześć lat. Oboje pracujemy, staramy się jak możemy i budujemy nasze życie, nikogo nie obciążając. Ale wygląda na to, iż moja cierpliwość niedługo pęknie.

Od samego początku nasz związek nie spotkał się z żadnym wsparciem. Nikt nie dołożył choćby złotówki, żeby pomóc nam na starcie. Na początku tłoczyliśmy się z Jackiem w wynajmowanym mieszkanku, płaciliśmy czynsz, pracowaliśmy prawie bez wolnych dni. Mieliśmy jeden cel — uzbierać na wkład własny do kredytu i w końcu mieć swój kąt. Wakacje? Jakie wakacje? choćby nowego swetra sobie nie pozwoliliśmy. Wszystko tylko wtedy, gdy było konieczne, wszystko ściśle według listy.

Po trzech latach takiego życia w końcu kupiliśmy dwupokojowe mieszkanie w centrum. Tak, na kredyt. Tak, to było obciążenie. Ale było NASZE. Byliśmy z siebie dumni. Zostało jeszcze kilka lat spłat, ale już było nam lżej oddychać. Byliśmy szczęśliwi — choćby dlatego, iż żyliśmy sami. Nikt nam nie mówił, kiedy mamy zmywać podłogę, czym karmić dziecko ani gdzie kłaść skarpety. Nasz świat był nasz.

Aż przyszedł wieczór, który wszystko zmienił. Wróciłam z pracy zmęczona, ale zadowolona, bo w domu czekali na mnie ukochany mąż i córeczka. Ale razem z nimi w kuchni siedziała jego matka — moja teściowa, Grażyna. Wyglądała na rozpromienioną, jakby miała dobre wieści. Myliłam się.

— Kasia, podjęłam decyzję — oznajmiła poważnym tonem. — Zamierzam się do was wprowadzić. A swoje mieszkanie oddam Magdzie.

Świat przed moimi oczyma zaczął ciemnieć.

Magda to młodsza siostra Jacka. Dwoje dzieci, ani jednego ślubu, ciągłe długi i niekończące się problemy. Teściowa zawsze zdmuchiwała z niej pyłek. Wszystko dla Magdy, wszystko dla niej. Jacek zawsze był na drugim planie. A teraz okazuje się, iż nasze życie też ma być dla niej poświęcone.

Starałam się zachować zimną krew.

— Przepraszam, Grażyno, ale mamy przecież tylko dwa pokoje. Ledwo się tu we trójkę mieszczymy. Gdzie ty się tu zmieścisz?

— O co się martwisz, córeczko! — zaszczebiotała. — Będę przychodzić tylko wieczorem, zjem kolację i się położę. Cały dzień spędzę poza domem. Pomogę z wnuczką, posprzątam, będzie ci lżej. No nie wyrzucę przecież córki z dziećmi na ulicę — ona przecież nie ma nic!

A my, znaczy się, mamy wszystko? Przez to „wszystko” zbieraliśmy się kawałek po kawałku przez lata, nie dosypialiśmy, żeby córka miała spokój i ciepło, żebyśmy mieli swój kąt. Nie jestem z tych, którzy łatwo się poddają, więc powiedziałam wprost:

— Wybacz, ale jestem przeciw. Nie chcę, żeby ktoś narzucał się do naszego domu. Tu ja jestem gospodynią. Sami budowaliśmy ten nasz spokój.

Teściowa zmieniła ton. Zniknęły „córeczki” i „pomoc”. Pojawiły się oskarżenia, iż jestem egoistką, iż myślę tylko o sobie. Że oto ona, starsza kobieta, nie może zostawić córki w tarapatach, a ja, proszę sobie wyobrazić, dbam tylko o własny komfort.

Jacek… Siedział w milczeniu. W milczeniu! Jakby to nie jego matka zamierzała zburzyć nasz spokój, tylko sąsiadka przyszła pożyczyć szklankę cukru. Patrzyłam na niego i nie poznawałam. Utknął między dwiema kobietami, które kocha. Tylko iż jedna to żona, z którą buduje życie, a druga — matka, dla której na zawsze pozostanie chłopcem z plecakiem.

Próbowałam z nim porozmawiać, gdy zostaliśmy sami. Ale tylko spuścił wzrok i powiedział: „Nie wiem, co robić. Nie chcę się kłócić ani z tobą, ani z mamą”. A czy dla mnie to łatwe? Co ja mam zrobić, gdy mówią mi wprost: jesteś tylko opcją awaryjną?

I jednak wydaje mi się, iż wyboru nie unikniemy. Prędzej czy później Jacek będzie musiał powiedzieć, po czyjej jest stronie. Mam dość życia, jakby nikt mnie nie pytał o zdanie. Mam prawo do domu, gdzie mam spokój. Gdzie nie muszę się oglądać, co pomyśli teściowa. Gdzie moja córka nie usłyszy, jak babcia za jej plecami rozstrzyga, kto w tej rodzinie jest ważniejszy.

Nie wiem, dokąd to wszystko zmierza. Ale wiem jedno — nie oddam naszego domu. Nie pozwolę zniszczyć tego, co budowaliśmy z Jackiem przez lata. choćby jeżeli będę musiała walczyć o to z jego własną matką.

Idź do oryginalnego materiału