Mam siostrę, z którą nie chcę mieć już nic wspólnego.

newsempire24.com 19 godzin temu

Mam siostrę, z którą nie chcę już mieć nic wspólnego. Nasze relacje od dawna są napięte, i teraz widzę to wyraźnie – jesteśmy zbyt różne, żeby się porozumieć. Nazywa się Kinga, mieszka w luksusowej willi na obrzeżach dużego miasta. W jej domu jest wszystko: przestronne pokoje, nowoczesny sprzęt, choćby basen w ogrodzie. Kinga osiągnęła to sama – najpierw zarabiała za granicą, potem otworzyła własną firmę w Polsce. Jest prawniczką i, trzeba przyznać, bardzo skuteczną. Ale jej sukces nie czyni z niej osoby, z którą miło się rozmawia.

Ja nazywam się Agnieszka, jestem pięć lat młodsza od Kingi. Razem dorastałyśmy w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znali. Nasi rodzice byli zwykłymi ludźmi – mama pracowała w szkole, tata w fabryce. W dzieciństwie byłyśmy blisko, dzieliłyśmy się sekretami, razem marzyłyśmy o przyszłości. Ale z wiekiem Kinga się zmieniła. Zawsze była ambitna, chciała więcej, niż mogło jej dać nasze miasteczko. Po szkole wyjechała na studia do Warszawy, a potem za granicę. Byłam z niej dumna, wierzyłam, iż osiągnie wiele i pozostanie tą samą ciepłą osobą. Ale się myliłam.

Gdy Kinga wróciła po kilku latach, była zupełnie inną kobietą – zimną, wyniosłą. Mówiła do mnie tak, jakbym nie była jej siostrą, a przypadkową znajomą, która nie rozumie jej “wysokiego poziomu życia”. Jej słowa często brzmiały jak wyrzuty: dlaczego nie dążę do więcej, dlaczego żyję “tak skromnie”? A ja nigdy nie chciałam z nią rywalizować. Mam swoje szczęście: pracuję w bibliotece, mam męża Jakuba i dwójkę dzieci. Nie jesteśmy bogaci, ale jesteśmy szczęśliwi. Lubię swoją pracę, nasze rodzinne wieczory, spacery z dziećmi. Ale dla Kingi to chyba zbyt nudne i mało znaczące.

Pewnego razu zaprosiłam ją na urodziny córki. Myślałam, iż to szansa, żeby odbudować relacje. Kinga przyjechała, ale cały wieczór zachowywała się, jakby robiła nam łaskę swoją obecnością. Krytykowała wszystko: jedzenie, nasz skromny dom, choćby metody wychowania. Mojej córce Zosi podarowała drogiego tableta, ale dodała: „Może w końcu nauczysz się czegoś pożytecznego”. Byłam w szoku. Jakub próbował rozładować atmosferę, ale Kinga tylko wzdychała i zerkała na zegarek. Tamtego wieczoru zrozumiałam – nie chcę jej więcej widzieć.

Ostatnią kroplą była sytuacja z naszą mamą. Mama poważnie zachorowała i potrzebowała operacji. Opiekowałam się nią, brałam urlopy, szukałam lekarzy. Kinga wiedziała o tym, ale choćby nie zadzwoniła, nie przyjechała. Tylko wysłała SMS: „Podaj numer konta, przeleję pieniądze”. Nie prosiłam jej o pieniądze – chciałam, żeby byMama w końcu wyzdrowiała, ale w jej oczach wciąż widać smutek, iż Kinga nigdy choćby nie zadzwoniła, żeby zapytać, jak się czuje.

Idź do oryginalnego materiału