– Mam dość, koniec, wychodzę! Ile można? Dziecko, wciąż zmęczone, pomóż, pomóż… a ja chcę znów żyć jak dawniej!

newskey24.com 6 dni temu

No już mam dość, koniec, idę! Ile można! Dziecko, jego wieczne marudzenie, pomóż, pomóż a ja chcę się wyszaleć jak za dawnych czasów! Chcę bliskości! Ja pracuję! Chcę wrócić do ukochanej żony, kobiety teraz wpadnę do kolegi na piwo, potem znajdę jakąś młodą ehh siedząc za kierownicą i myśląc o tym, iż dziś postawił kropkę nad i w ich relacjach z żoną, Krzysztof nerwowo zaciągał się papierosem.

Ich historia z żoną była stara jak świat. Poznali się, zakochali bez pamięci, namiętność, zapominali o zabezpieczeniach efekt? Po kilku miesiącach pokazała mu dwie kreski na teście.

No jasne, urodzisz, damy radę powiedział Krzysztof pewnie, a wszystkie ciocie i wujkowie zgodnie pokiwali głowami, jakby mówili: pomożemy, byle tylko były wnuki

Potem wesele, termin, szczęśliwe łzy syn! I koniec. Beztroskie życie się skończyło, żona zamieniła się w kwokę: niewyspana, nieuczesana, wieczne marudzenie dziecka, w nocy też, jej ciągłe pomóż, pomóż

Gdzie się podziała jego dziewczyna? Rodzina nagle się ulotniła zostali sami ze swoim rodzicielstwem.

Nie jestem gotowy! powiedział dziś Krzysztof żonie i trzasnął drzwiami przed nosem kobiety z niemowlęciem na rękach.

Pisk hamulców przed samochodem nagle stanęła zgarbiona postać.

Chcesz się zabić?! wyskoczył z auta, podbiegł do starszego mężczyzny.

Człowiek w płaszczu wyprostował się, spojrzał na niego smutnymi, zmęczonymi oczami i wyszeptał:

Tak.

Nie spodziewając się takiej odpowiedzi, Krzysztof się zmieszał:

Ojcze, pomóc panu? Potrzebna pomoc?

Nie chcę już żyć!

No co pan, nie gadaj takich głupot, może pana podrzucę do domu? Opowie pan, może jakoś pomogę? Krzysztof wziął staruszka za rękę i ostrożnie zaprowadził do samochodu.

No to gadajcie, ojcze Krzysztof zaciągnął się dymem.

Długo opowiadać.

Ja się nie śpieszę.

Staruszek uważnie spojrzał na siedzącego obok mężczyznę, potem przeniósł wzrok na wiszące na lusterku zdjęcie.

Pięćdziesiąt lat temu poznałem dziewczynę, zakochałem się od razu, wszystko potoczyło się szybko, zanim się obejrzeliśmy, już była rodzina, dziecko, syn, spadkobierca mogłoby się wydawać oto szczęście!

Tylko iż ja chciałem, żeby było jak dawniej miłość, namiętność, młodość. A żona zmęczona, małe dziecko, dom, praca ja na nią wszystko zwalałem, nie pomagałem

W pracy znalazłem kobietę, zaczęło się między nami żona się dowiedziała, rozwód i po ptokach. Z tamtą też się nie udało, no ale co tam można się zabawić.

A ona wyszła za mąż, wypiękniała, syn nazywał ojczyma tatusiem, a mnie to wtedy nie obchodziło.

I co? Krzysztof nerwowo zapalił kolejnego papierosa.

Ja? Wyszumiałem się. Bez rodziny, bez żony, bez dzieci. A dziś syn ma pięćdziesiąt lat, poszedłem go powinszować nie wpuścili mnie starzec się rozpłakał. Sam jestem winien. Mówi: Nie jesteś mi ojcem, idź się dalej bawić.

No to gdzie pana podwieźć? Krzysztof zaczął stukać palcami w kierownicę.

Tu mieszkam, tu jedź, nie martw się o mnie starszy pan wysiadł i powlókł się w stronę bloku stojącego niedaleko drogi.

Krzysztof dopilnował, żeby wszedł do klatki, postał chwilę i zawrócił. Wstąpił do sklepu, kupił kwiaty.

Wybacz mi, wybacz wszedł do domu i uklęknął przed płaczącą żoną. Odpocznij, kochanie.

Wziął z rąk żony synka, poszedł do drugiego pokoju, kołysząc go, zaczął śpiewać ochrypłym głosem: Aaa, kotki dwa, szarobure, szarobure

Zdziwiony syn gwałtownie zasnął, wtulając rączkę w bijące mocno serce taty. Krzysztof ze wzruszeniem popatrzył na dziecko: *Chcę widzieć, jak rośnie mój syn. Chcę usłyszeć słowo tato*

Znowu ratowałeś tonących? z uśmiechem powitała staruszka w drzwiach swojego męża. Ten, uśmiechając się, wieszał płaszcz na wieszaku.

No ratowałem, trzeba młodym wbić do głowy pewne prawdy.

I jak, wyczuwasz, komu potrzebna pomoc?

Sam jej potrzebowałem w ich wieku.

Chodź na kolację, wybawco. A tak w ogóle, pamiętasz, iż jutro jubileusz syna? Żadnych tonących na wieczór kobieta popatrzyła na męża z czułością.

Nie zapomniałem, jakby co, pięćdziesiąt lat naszemu spadkobiercy, naszej miłości jak można o tym zapomnieć? objął żonę i razem poszli do kuchni, uśmiechając się

Oto taka niezwykła historia się wydarzyła. Wierzyć czy nie wasza sprawa. Piszcie w komentarzach, co o tym myślicie. Lajkujcie

Idź do oryginalnego materiału