Mam sześćdziesiąt lat i nikomu nie jestem potrzebna? To najlepsze, co mi się przytrafiło!
Zawsze wiedziałam, iż przychodzi wiek, kiedy społeczeństwo odsuwa kobietę na bok. Gdy przestajesz być interesująca, pożądana, gdy dzieci dorosną, wnuki odwiedzają coraz rzadziej, a przyjaciółki dzwonią tylko od święta. Dla wielu to bolesne. Kurczowo trzymają się młodości, udowadniają światu, iż wciąż mogą być przydatne. Ale ja nie. Nie walczę. Bo nic nie tracę. Wygrywam.
Nazywam się Jadwiga Nowak, mam sześćdziesiąt lat. Mieszkam w Łodzi, w małym, przytulnym mieszkaniu, które urządziłam sobie na emeryturze. I wiesz co? Nie cierpię. Cieszę się życiem. Nikt nie dzwoni do mnie dziesięć razy dziennie z narzekaniami, nikt nie wymaga, żebym natychmiast przyjechała, posiedziała z dziećmi, pożyczyła pieniędzy albo wysłuchała cudzych żali. To nie samotność. To wolność.
Przez lata byłam „wygodna”. Słuchałam cudzych skarg, wplątywałam się w cudze dramaty, pożyczałam pieniądze, których sama nie miałam w nadmiarze. Ludzie przychodzili nie dlatego, iż chcieli mnie zobaczyć, ale dlatego, iż wiedzieli – nie odmówię. Byłam „zapasowym lotniskiem”, bezpieczną przystanią, w której można się wypłakać. Ale gdy u mnie wszystko się waliło – w odpowiedzi słyszałam ciszę. Żadnego „trzymaj się”, żadnego „jestem przy tobie”. Tylko pustka.
I w pewnym momencie zrozumiałam: dość. Nie chcę być potrzebna wszystkim. Chcę być potrzebna sobie.
Teraz mam dni, które należą tylko do mnie. Wstaję i nie biegę nikomu na pomoc. Idę na jogę. Dziergam. Czytam. Wyszywam. Pieczę ciasta nie dlatego, iż ktoś prosi, ale bo mam na to ochotę. Sadzę kwiaty na balkonie i nie muszę nikomu tłumaczyć, dlaczego wydałam pieniądze na ziemię, a nie na „konieczne” rzeczy. Żyję tak, jak chcę.
Mam wnuka. To cudowny chłopiec. Widujemy się w weekendy. Uwielbiam go. Ale nie jestem darmową nianią. Nie jestem niewolnicą roli babci. Jestem kobietą, która zaczyna nowy rozdział.
Tak, nie mam wokół siebie tłumów. Ale ci, którzy przychodzą, robią to z własnej woli. Nie po pomoc, nie po jałmużnę, tylko po to, by być blisko. Bo ze mną jest dobrze.
Nie boję się samotności. Nie jestem samotna. Otaczają mnie cisza, spokój i… ja sama. Nauczyłam się w końcu być ze sobą.