Magiczny Spektakl

polregion.pl 3 tygodni temu

Władzia dziś nie mogła doczekać się końca pracy, wyobrażała sobie, jak wyjdzie z biura, a na parkingu czeka już jej ukochany mąż, by razem pojechać do tej małej kawiarenki, gdzie poznali się dokładnie pięć lat temu.

Wypadła z biura w mgnieniu oka i zobaczyła Leszka stojącego przy samochodzie, uśmiechniętego od ucha do ucha.

Cześć, Lesiu przytuliła się do niego, a on pocałował ją w policzek.

No to co, jedziemy do naszej kawiarenki? rzucił raczej stwierdzeniem niż pytaniem, a ona tylko roześmiała się i skinęła głową. Czekała na prezent, bo przecież dzisiaj była ich rocznica.

Siedzieli w kawiarni, ale Leszek nie wyciągnął żadnego podarunku. W końcu zaproponował:

No dobrze, wracajmy do domu. Prezent czeka na ciebie tam. I tajemniczo się uśmiechnął.

Naprawdę? Jaki prezent? Dlaczego nie zabrałeś go ze sobą? zdziwiła się Władzia.

Zobaczysz za chwilę i wszystko zrozumiesz odparł, bawiąc się jej ciekawością.

Pod domem wysiedli z samochodu. Leszek podszedł do drugiego auta, kliknął pilota i otworzył drzwi.

Proszę, moja żono, to dla ciebie. Niech służy.

Władzia oniemiała. Spodziewała się wielu rzeczy, ale nie nowego samochodu. Rzuciła mu się na szyję:

Lesiu, dziękuję! Zawsze mówię, iż mam najlepszego męża na świecie. Kocham cię!

Uwielbiała go za każdy gest, za każdy dzień, który spędzał w pracy, czasem choćby bez weekendów, by tylko uzbierać na ich wspólne marzenia. Oszczędzali na dom za miastem, a potem, gdy już go kupią, mogliby pomyśleć o dziecku. Mieszkali w trzypokojowym mieszkaniu Władzi, które odziedziczyła po babci.

Kochanie, teraz to twój samochód. Wiem, jak długo o nim marzyłaś.

W domu świętowali rocznicę i nowy samochód, bo w kawiarni nie mogli napić się wina Leszek prowadził.

Następnego dnia Władzia przyjechała do pracy nowym, czerwonym autem. Weszła do biura promiennie, a koleżanki od razu otoczyły ją pytaniami.

Mój Leszek dał mi samochód! zaśmiała się. On mnie rozumie bez słów. Przymrużyła oczy. Dziewczyny, gdybyście wiedziały, jaki on jest wspaniały. Pięć lat razem, a my choćby nigdy się nie pokłóciliśmy na serio.

Gratulacje takiego prezentu! mówiły koleżanki.

Jedne cieszyły się z nią szczerze, inne zaś gotowe były rozszarpać tę promienną kobietę na strzępy. Wśród nich była Nikola dawna koleżanka Leszka z klasy, która od zawsze zazdrościła Władzi. Już w szkole była w nim zakochana. Teraz patrzyła na nią i myślała:

Dlaczego jednym szczęście spada z nieba, a innym nic? Poczekaj, jeszcze się naśmiejesz. Ale na twarzy miała uśmiech.

A Władzia, naiwna, nie zdawała sobie sprawy, iż szczęście lubi ciszę. Mówiła koleżankom wszystko, wierząc, iż są jej przyjaciółkami. Nie przyszło jej do głowy, iż ktoś mógłby z zazdrości zgotować jej piekło.

Pod koniec dnia Leszek zadzwonił, iż musi zostać dłużej w pracy. Westchnęła, ale nie protestowała przecież pracował dla ich wspólnej przyszłości.

Pożegnała się z koleżankami i wyszła do samochodu.

No to jedziemy, kochanie przemówiła do auta czule, głaszcząc kierownicę.

Po drodze wstąpiła do galerii handlowej. Znalazła dla Leszka eleganckie zegarki.

To będzie idealny prezent pomyślała.

KupWładzia wsiadła do samochodu, nie wiedząc jeszcze, iż za rogiem czeka na nią Nikola z zimnym uśmiechem i nożem w dłoni.

Idź do oryginalnego materiału